Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-09-2010, 20:59   #20
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Post wspólny...

- Sugeruje pan, panie Armandzie, że nawet ktoś z nas może być... obserwatorem? Szpiegiem, dzięki któremu będzie wiedziała, co robimy? A może nawet już ma pan konkretne wnioski i dowody?

- Słowa “może” oraz “dowody” się wykluczają... - odparł Lexington znad kieliszka, chyba pił za dużo, na pewno pił za dużo; ale podstępna gra z własnym intelektem bawiła go... - Chociaż, czy dowody by cokolwiek zmieniły? Czy powiedzielibyśmy szpiegowi: “Z tobą nie jedziemy. Odejdź”? Nie sadzę... Jest więc to również dywagacja, która nie ma dla nas najmniejszego znaczenia...

Umysł Lexingtona zaczynał się borykać z coraz większą ilością wypitego alkoholu, co z jednej strony oczywiśćie opóźniało jego reakcje, z drugiej jednakże powodowało, że znajdował zabawę w przewidywaniu własnego “niedowładu umysłowego”... Jego myśli krążyły jednak daleko od jałowej dyskusji jaka toczyła się przy stole. Samaris oznaczało zmianę - tylko zmianę. Nic więcej. zastanawianie się jak będzie było bezcelowe - będzie inaczej... Tyle można było powiedzieć i to powinno wystarczyć... Jednak tutaj przy stole rozstrząsano... właściwie to trzy osoby mówiły a reszta tworzyła nieme tło wydarzeń...

Słuchałem chłonąc każde słowo. nie chciałem wypowiadać się o rzeczach, o których nie miałem pojęcia.
- Myślę - powiedziałem spokojnie popijając winem - ze wszystkiego dowiemy się na miejscu. Mnie martwi inny problem. problem bariery nie tyle kulturowej lecz bariery językowej. Skąd pewność Rady, ze w Samaris czytają w naszym języku. Że zrozumieją notę dyplomatyczną. Ale nie moja w tym głowa. Ufam szczerze, ze w Radzie znajdują się osoby kompetentne, ktore wiedzą, co robią.

- Dobrze, że zachowuje pan swoje podejrzenia dla siebie, Armandzie - chłodno odrzekł Robert.
A co do języka, to myślę, że jakoś się dogadamy, nawet jeżeli na początku na migi. Z pewnością Rada wie co robi. - ostatnie zdanie wypowiedział nieco głośniej. A może mu się tylko zdawało?
- Państwo wybaczą na moment - Robert wstał, odsunął krzesło i ruszył w kierunku toalety, która na szczęście była dobrze oznakowana.

„Szpiedzy”, „dowody” … c o j a t u r o b i ę ? Czuję coraz większą niechęć związana z tym wyjazdem. Dlaczego nie zaprotestowałem, kiedy dowiedziałem się o Samaris? Przecież Ludwiq Roubaud nie jedzie. Może i mnie pozwoliliby zostać. Emilie miała rację. Nie zrobiłem nic aby zostać, a teraz jest już za późno. Patrzę na kopertę skrywającą dwuletni wyrok. Dlaczego nie wysłali nas do innej metropolii, dlaczego dostaliśmy bilet w jedną stronę? Przecież z Samaris jeszcze nikt nie powrócił.

- Wręcz przeciwnie. Nie zgadzam się z przedmówcą. Jeśli ma pan jakieś podejrzenia - Watkins zwrócił się do Lexingtona - to proszę wyrazić je teraz, przy tym stole. Po co czekać? Oczyszczenie atmosfery byłoby wskazane jeszcze przed wyjazdem.

- Wydaje mi się, że wszystko już powiedziałem. Zaskoczył mnie pan, że domaga się powiedzenia wszystkiego wprost... Aluzje były chyba dość jasne, ale oczywiście mogę powtórzyć to co już mówiłem. Zacznijmy od tego, że nikt z nas nie ubiegał się o możliwość wyjazdu do tak uczęszczanego kurortu jakim jest Samaris. Również dla wielu była to niespodzianka, myślę, że czesto krzyżująca różnorakie plany - zwłaszcza, że wyjazd jest dwuletni... Jak przed chwilą zauważono przy tym stole - nikt nawet nie wyobraża sobie odmówienia życzeniu Rady. Zauważono tutaj również, że z Samaris jeszcze nikt nie wrócił. Z odczytanego przez pana dokumentu jasno wynika, że nasze zadanie nijak nie jest sprecyzowane - pojechać i obserwować. Co obserwować? Jak sie zachować? Czy cokolwiek raportować? Jak szczegółowo? Nic nie zostało powiedziane, a nota sama w sobie jest kontrowersyjna. Z drugiej strony ktoś może się zastanawiać, czy może mógł odmówić tak jak Ludwiq, Król Czekoladek? Zapewne mógł, choć wypada tutaj wspomnieć, że pogrzeb drogiego Ludwiq'a będzie pojutrze... - Armand nie czekał na pojawienie się kelnera i sam nalał sobie kolejną lampkę wina - Wracając jednak do tematu. Zreasumujmy - nagły wyjazd w miejsce, z którego nikt nie wraca; wyjazd bez możliwości odmowy; z zadaniem, którego właściwie nie ma. Jeżeli nie oczekuje się od nas konkretnych działań to są dwie możliwości. Pierwsza, wśród nas jest ktoś, kto dokładnie wie co należy robić - jest więc bezpośrednim wysłannikiem Rady, aby uniknąć słowa szpiegiem... Druga - ten wyjazd jest mistyfikacją, która w ładny i przekonujący sposób ma tłumaczyć nasze zniknięcie. Pańskie teorie profesorze są uznawane za bardzo kontrowersyjne i zapewne wiele osób ucieszy fakt, że wyjechał pan na dwuletnią, niebezpieczną wyprawę... O sobie mógłbym powiedzieć to samo...
 
Aschaar jest offline