Trudno było rzec, czy była to sprawka modlitwy Nydiana, czy może zwykły przypadek, ale faktem jest, że w trakcie jego modłów jakaś podziemna fala, która pojawiła się znikąd, poruszyła lekko łodzią. Tą łodzią, którą tu dopłyneli. Czyżby miał to być znak, że czas wracać? Że we dwójkę...
Musieli coś postanowić i zacząć działać, bo wiecznie na tym żwirowym brzegu podziemnej toni obozować nie mogli...
. |