Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2010, 10:07   #28
Kolgrim
 
Kolgrim's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolgrim nie jest za bardzo znanyKolgrim nie jest za bardzo znany
Kolgrim Mennuswich widząc, że rusza na nich horda rozwścieczonych obcych miał nie miał zamiaru uciekać. To były jego otoczenie, jego dom. W górach się przecież urodził i wie jak się walczy gdy powietrze jest rozrzedzone i zimne. Wyszarpnął oba kilofy i czekał w pozycji bojowej na atak. Już sobie upatrzył pierwszą ofiarę.
Jeden z barbarzyńców był zdecydowanie smuklejszy od reszty, ale znacznie przewyższał ich szybkością i zręcznością, dzierżył dwa długie miecze. Uderzył pierwszy, wykonując skok w górę i uderzając mieczami za głowy. Reszta biegła za nim, jakieś dziesięć metrów dalej.

Krasnolud stał do ostatniej chwili, aż do uderzenia. Przy ciosie uskoczył w bok tnąc w powietrzu.
Barbarzyńca wyraźnie był zaskoczony prędkością ruchów krasnoluda. Kilof wbił się parę centymetrów od serca, a wojownik miał jeszcze kilka sekund życia. Kilof został w jego ciele gdy kolejnych dwóch uderzyło na Kolgrima. Jeden próbował zmiażdżyć mu młotem bojowym głowę, drugi ciął od dołu toporem jednoręcznym, osłaniając się tarczą. Kolejnych dwóch podbiegło do powalonego towarzysza, próbowali go ratować, wszyscy wiedzieli jednak, że nie przyniesie to skutków.
Z pozornym spokojem uskoczył przed młotem i uderzył w topór jednego z wojowników. Diament z łatwością przebił kiepską stal. Utrzymując równowagę szybko rąbnął jeszcze raz w wyglądającą na solidnie wykonaną drewnianą tarczę, która przez cios wypadła z ręki barbarzyńcy. Krasnolud uniknął też ataku młotem. Dokończył atak na nieuzbrojonego przeciwnika i wbił mu kilof w głowę. Kolgrim zwany przez bliżej znanych Przebijaczem ponownie uskoczył przed młotem bojowym i zauważył jak pozostali dwaj barbarzyńcy biegną już w jego stronę. Jeden z przeciwników miał dwa solidne topory, drugi dwa młoty bojowe.
"Czas zacząć działać naprawdę" - pomyślał krasnolud i zamiast przyjąć spodziewaną postawę obronną i liczyć na błędy w ataku wroga sam już biegł na barbarzyńców z zamiarem ataku. Zaatakował celując w tego co miał dwa topory.
Przed atakiem minął przeciwnika z jednym młotem, który był zaskoczony tym, że zostawił go z tyłu. Również pozostała dwójka zdziwiła się atakiem i nie zdążyli przejść do ofensywy. Dziwienie się nie potrwało długo bo krasnolud już musiał uskoczyć przed toporami nowego przeciwnika, ale zaraz po tym rzucił sie na barbarzyńcę z dwoma młotami. Będący dwa razy większy od typowego krasnoluda wojownik, nie zdążył zareagować a jego przeciwnik wbił mu kilof w głowę. Jednak wtedy ten, którego Przebijacz zostawił z tyłu uderzył. Kolgrim uskoczył przed jego młotem, ale nie zdążył uniknąć toporów kolejnego wroga. Jeden topór zatrzymał się na kolczudze ukrytej pod kurtą. Jednak drugi topór cudem przebił się i rozciął krasnoludowi bok. Nieznacznie, ale trochę ograniczało to jego ruchy. Kolgrimowi została ostatnia broń, niepozorny topór dwuręczny, którym może nie walczył z taką wprawą jak kilofami, a który mógł wyrządzić o wiele większą krzywdę.

Rana coraz bardziej dawała o sobie znać, jednak przez górski klimat bólu prawie nie można było czuć. Jeszcze. Krasnolud przeturlał jak najszybciej pod najbliższą skałę. Zarzucając topór na ręce krzyknął: - No który!
I zaatakował. Na tego z młotem. Chciał sobie zostawić twórcę rany na koniec. Ciął potężnie, od dołu tak, żeby jak najtrudniej było zablokować i uskoczyć przed ciosem oburęcznego topora.

Barbarzyńca ciosu pierwszego uniknął, a krasnolud uskoczył przed kontrą topornika, w tym czasie uderzając ponownie na tego z młotem. Głupiec próbował blokować, topór wbił mu się w rękę. Topornik zaskoczony tym, na chwilę się zatrzymał, po czym wpadł w szał.
Krasnolud wziął się za dobijanie bezrękiego przeciwnika.
Mały nożyk schowany pod brodą przydał się do kończącego walkę z tym barbarzyńcą ciosu. Na ostatniego nie było już prawie sił. Rana choć mocno nie bolała to wylewała dużo krwi, której już stracił ponad wszelkie krasnoludzkie normy. Wyrzucił gdzieś nożyk, który utkwił w skale, nie rozpadł się. "Dobra stal" - pomyślał. I rzucił się z bronią trzymaną już w jednej ręce i zaatakował na przeciwnika. "Jedno starcie. Jeden cios." -Pomyślał jeszcze przed atakiem.

Z początku tylko Krasnolud atakował, dwa razy próbował kontry, ale tylko zwiększał szanse małego przeciwnika, ale nagle uskoczył w bok i znowu ciął, tylko jednym toporem, a drugi przygotował na blok. Cios znowu przebił sie przez kolczugę powodując niemal identyczną ranę na drugim boku. Przeciwnik od razu zablokował rozpaczliwy cios krasnoluda, ale jednak, nawet takie cięcie dwuręcznym toporem na coś się przydało, bo wytraciło mu z rąk jeden topór, mimo to Kolgrim i tak potężnie ucierpiał.

Krew lała się już z dwóch boków. Krasnolud nie mógł czekać. Jednak długo się zbierał do ostatecznego ataku trzymając przeciwnika na dystans. W końcu zdecydował się na jeden potężny cios z prawej strony , w który włożył większość sił.

Cios przeciwnik próbował zablokować. Jednak krasnolud znał barbarzyńcę i jego styl walki. Sprytnie ominął blokadę i wbił mu topór w bok. Wyszarpnął za czym poleciała wielka ilość krwi. Barbarzyńca zawył z bólu. Ostatecznym ciosem Kolgrim rozszarpał mu całą szyję, prawie odrywając głowę.

Jednak teraz się zaczęła druga walka. Ta o życie. Krasnolud zdarł z martwego barbarzyńcy bez ręki koszulę i zaczął drzeć ją na szmaty, a następnie uciskać w miejscach krwawienia. Nigdzie nie szedł, nic nie mówił, tylko w milczeniu czekał na pomoc.
 
Kolgrim jest offline