Rudolf Kajdaniarz
Alvaro ty szumowino... żeby ta się bratać z mutkami! Ha, Rudolf sam wykorzystywał wcześniej mutków, jak nauczył go jego przybrany ojciec, John Kajdaniarz. Dzięki temu "Szybka Lucy" była najszybszą galerą na Missisipi. Ale rezerwaty? Ochrona mutków? To się nie mieściło w głowie łowcy. Miał ochotę dobyć noża i zadźgać tego człowieczka, boleśnie i powoli. Jak tak lubi mutków może zdychać jak mutek...
Rudolf uśmiechnął się jednak do don Alvaro i wyciągnął rękę. - Umowa stoi. Powiedzmy dziesięć procent ekstra za każdy tydzień terminu szyciej? O swoje rezerwaty proszę się nie martwić. To byłoby dobre na jednorazowy numer, a ja zamierzam rozkręcić biznes na lata. Wolę polować na znajomym terenie.-
Ruszyli wolno w kierunku Crisa i Eye'a.
- Gdybym chciał jednak nająć ludzi tutaj co by pan polecił? Słyszłem że Leviatani są całkiem twardzi... to pańscy? - |