Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2010, 12:37   #21
Minty
 
Minty's Avatar
 
Reputacja: 1 Minty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumnyMinty ma z czego być dumny
Pierwsza zasada podróżowania brzmiała podobno: spróbować wszystkiego. Kristberg nie bardzo się z nią zgadzał, jednak nawet on dopatrywał się w tej szalonej idei pewnych plusów. Ale czy miało to coś wspólnego z tym faktem, że drwal bez żadnej obawy napił się dziwnego, nieznanego napoju? Raczej nie. Tutaj chodziło o tę idiotyczną cechę osobowości Islandczyka – ufność.
Oczywiście to, że złoty napój w pewien sposób zaszkodził Kristbergowi wcale nie oznaczało, iż ktokolwiek go zdradził. To raczej sam Leikrini ściągnął na siebie niebezpieczeństwo.
Napój nie był smaczny. W pierwszej chwili po jego wypiciu Kristberg nawet się nieco zdziwił. W końcu jak to możliwe, że na dworze podaje się takie obrzydlistwo. Mężczyzna szybko jednak doszedł do wniosku, że bogaci i dostojni często miewali inne upodobania i gusta, niż zwyczajni, szarzy ludzie.
Ręka Islandczyka ponownie skierowała się w stronę stołu, bez żadnego zaniepokojenia związanego z wypiciem nieznanej substancji, jednak wtedy coś się zaczęło.
Wraz z ostatnimi łykami napoju Kristberg zupełnie stracił kontakt ze światem, oślepiła go rażąca jasność, chociaż zachował trzeźwość umysłu.
To było bardzo dziwne doznanie. Mężczyzna przez chwilę pokusił się nawet na stwierdzenie, że to, co teraz odczuwa to objawienie, albo wizja zesłana przez Boga.
Ta myśl na chwilę pochłonęła go i sprawiła,że od razu wpadł w świątobliwy nastrój. Mężczyzna oczywiście nie widział w swoim zachowaniu niczego próżnego.
Oczom Leikriniego ukazał się nagi, piękny mężczyzna skąpany w białym świetle. Przez myśl przebiegło mu, że może to być anioł, jednak kiedy Islandczyk zauważył kajdany na jego rękach i rany na ciele szybko zmienił zdanie.
„Kim może być ten młodzieniec?” w głowie Kristberga kotłowały się pytania. Mężczyzna zupełnie nie wiedział dlaczego ogląda tę uwięzioną postać, ani kim ona była.
Po chwili drwal zauważył, że z ran uwięzionego wydobywa się dziwna substancja, jakby płynne złoto... Leikrini szybko przewertował Biblię w myślach, jednak nie skojarzył z niczym tego faktu. Był zmęczony, nie mógł myśleć normalnie, jednak nadal starał się sobie przypomnieć coś, co pozwoli mu zidentyfikować uwięzionego.
Płynne złoto, które wydobywało się z ran mężczyzny spływało do szklanych naczyń ustawionych pod jego ciałem. Może to była jakaś przenośnia? Leikrini wysilił umysł, aby skonfrontować tę wizję z jakimś szczegółem z dotychczasowej podróży u boku Judasza. To musiało być coś ważnego, może w mieście Omeyocan ktoś jest tak podle wykorzystywany?
- Ach, jakie to wszystko jest poplątane! - pomyślał drwal.
Kristberg chciał pomóc mężczyźnie, zapytać się go o coś, zadziałać, nawet bez dłuższego zastanowienia się, jednak wtedy wizja urwała się i niczym klatka na taśmie filmowej pojawiła się kolejna.
Zrobiło się ciemno, strasznie. Kristberg chciał odmówić modlitwę, lecz ciemność ogarnęła jego osobę, atakowała niczym dzikie zwierze. Drwal krzyczał ile sił w płucach, jednak nic to nie dawało. Mężczyzna nie mógł się skupić, ani ustawić żadnej barykady w postaci modlitwy, był bezsilny.
Kolejna wizja nadeszła szybko, jak błyskawica. Judasz, tak to musiał być on. Krew spływała mu z rany an czole – piętna zdrajcy, szybko wyjaśnił to Kristberg. Czerwona niczym płatki róży posoka spływała na postać Iskarioty, mieszając się z płynnym złotem.
Judasz to oprawca? Może nie.. Więc dlaczego nie stoi po tej samej stronie,co umęczony więzień? W błyszczącym napierśniku Iskarioty odbijały się sylwetki ludzi, w tym Nyks – bogini nocy.
Czy byli zadowoleni? Zadowoleni dlatego, że uwięzili jaśniejącego młodzieńca? Pani nocy zwyciężyła, ciemność zatryumfowała, a Judasz jej w tym pomógł. Przecież to właśnie o tym mówiła Thea, Judasz miał swój udział w dokonaniu zagłady światła w Omeyocan.
Iskariota chciał teraz naprawić swoje błędy? Co oznaczała rana na jego czole, czy to on był wykonawcą woli Nyks i uwięził tego młodzieńca?
Kristberg obudził się. Selene łypała na niego zdziwionymi oczami. Powiedziała coś,jednak drwalnie był jeszcze w stanie,który pozwoliłby mu na prowadzenie rozmowy. Zrozumiał jedynie tyle, że wypicie tego napoju było czymś bardzo bezmyślnym i może tutaj zakazanym.

Cała ta dziwaczna mieszanina bóstw, scenerii i fantazji przerastała Kristberga. Mężczyzna kojarzył wiele z nich, potrafił nawet określić stopień koligacji i czasami powiedzieć coś więcej o danym bóstwie, jednak co to mogło przynieść? Selene nie była przecież córką Nyks, a tamten uwięziony mężczyzna mógł być najwyżej Heliosem? Czyli bratem Selene, czyli tutaj synem Nyks? Nie, nie nie, trzeba było zmienić tok myślenia.
Skoro picie tego napoju było zakazane w Omeyocan to znaczy, że mogło przynieść rozwiązanie zagadki tego miasta. Ale w jaki sposób? Kristberg wiedział już, a raczej podejrzewał, że to Judasz stoi za tym, co stało się w Omeyocan, oraz, że również Nyks nie pozostała w tym przedsięwzięciu z czystymi rękoma.
Judasz zdradził, to nawet nie dziwiło...
Ale jak pomóc temu miastu? Uwolnić młodzieńca! To rozwiązanie było na tyle proste, że Kristberg od razu zawierzył mu całym sercem.
Ciekawym było jeszcze to,co oprawcy robili z płynnym złotem, jakim krwawił uwięziony. Czy to mogło być światło? W takim razie gdzie je skrywali?
O tym wszystkim powinien porozmawiać ze swoimi towarzyszkami. W tajemnicy przed Iskariotą.
Droga do pokoi upłynęła Kristbergowi na myśleniu. Drwal zastanawiał się nad tym, w jaki sposób będzie mógł porozmawiać z Brigid i Lorraine na osobności.
Kiedy wszyscy doszli już do swoich pokoi, a Selene opuściła ich powracając do swojego beztroskiego nastroju (swoją drogą to czy nie rozmowa na temat przeszłości miasta tak ją zasmuciła?), gdzieś w ciemności dało się słyszeć kroki i dźwięk kluczy. To był Judasz, ten,który teraz starał się naprawić swoje błędy, posługując się w tym celu trójką towarzyszy.
Kristberg z obrzydzeniem spojrzał na Iskariotę. Ta postać napawała go samymi podłymi uczuciami.
Judasz otworzył drzwi i zaprosił ich do środka. Niezwykłym sposobem znaleźli się teraz na dachu, ponad głowami mając ugwieżdżone niebo. Kristberg na chwilę przystanął zdumiony, jednak ani myśląc dawać Iskariocie tę satysfakcję szybko doszedł do siebie.
Ciemność w tym mieście była straszna. Przybierała żywe formy i poruszała się swobodnie. Islandczyk zacisnął ręce na trzonku topora, opierając go ostrzem o ziemię. Szybko wyszeptał modlitwę.
Z nieba spadły pierwsze krople deszczu, które szybko przeszły się w niezliczone ilości. Zimna woda zrosiła twarze obecnych, jednak o dziwo nie zastukała w zbroję Leikriniego.
Deszcz skończył się,a Judasz przemówił. Oznajmił im,że w najbliższym czasie mogą się nie zobaczyć i powinni udać skontaktować się z niejakim Adonaj Eleazarosem,który pomożeimodszukać Izraela.
Czyli, że uwięziony męzczyzna był Izraelem, Jakubem, tym, który pokonał anioła? Może...
Okazało się również, ze w mieście znajdowali się dawni "znajomi" Judasza. Pewnie współspiskowcy – pomyślał Kristberg...
 
Minty jest offline