Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2010, 13:08   #13
Nemo
 
Nemo's Avatar
 
Reputacja: 1 Nemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumnyNemo ma z czego być dumny
Pytanie Usagi zostało zignorowane...w pewnym sensie...a w pewnym dostała odpowiedź bardzo rzeczową. Bo hej, tu jednak się biją! Jednak nadal nie była to cała caluteńka prawda, jakiej krewna i przyjaciółka królików pożądała sercem swym całym, umysłem swym całym i duszą swą całą. Wciąż była tajemnica, zagadka, problem nierozwiązany, a wprowadzający całą jej osobę w stan nieprzyjemnego zaniepokojenia. Chętnie by dołączyła się do bójki, nawet dzięki podpowiedzią noska miała już stronę do której chciała się przyłączyć, ale trzeba mieć priorytety. Bo jak się nie ma priorytetów, to się kończy może nie źle, ale gorzej niż potencjalnie możliwie. A to pozostawia niesmak w ustach gorszy, niż zepsuta marchewka.
Starannie omijając ręce i nogi i mózgi na ścianach, czerwonooka pokicała do biednego, poszkodowanego mnicha ptysia. Zlustrowała go wzrokiem z dokładnością tajnej agencji wywiadowczej, podała mu łapkę coby mógł łatwiej pozbierać kawałki popękanego lustra swojej osoby, a następnie wystrzeliła niepewnie, zupełnie jakby szukając podstępu i oszustwa w całej tej sytuacji
-Turniej nie powinien toczyć się TAM?
- Ugh. Dziękuję panienko…
Odpowiedział krótko i zwięźle młody osobnik, trzymając się za nochal. Następnie ujął mocno niewielką purchawkę jaką stanowiła ta część twarzy i szarpnął. Fragment kości gruchnął, powracając na właściwe miejsce. Widać nie był to pierwszy raz kiedy stało się coś takiego. A pomyśleć, że klasztor wydawał się takim pokojowo nastawionym miejscem.
- Zapisy do turnieju są u mnie, ale… mamy chwilową „przerwę”. Panienka wybaczy, ale muszę iść spróbować uspokoić tą wściekłą zbieraninę.
Na jego twarzy ponownie wykwitł pewny siebie uśmiech. Królikówna odpowiedziała mu ciepłym, szerokim bananem, na którego rozwój na pewno wpłynęło doprawianie go grzecznym i uroczystym nawozem "panienko".
-Hmm~mmmhmm, to dobrze, bo ja chętnie się zapisze, jak tylko pan skończy. Mogę jakoś pomóc, Lawendowy Mistrzu~?
Chłopak zatrzymał się na moment. Najwidoczniej takiego stwierdzenia się nie spodziewał.
- Uhm. Lawendowy Mi… ach no tak. Ma pani bardzo dobry węch. Heheh…
Potarł się w potylicę i uśmiechnął, chcąc ukryć swoje zakłopotanie. Ocenił jeszcze raz kotłowaninę, która miała miejsce kilka metrów przed nim.
- Uhm. Z chęcią skorzystam z potencjalnej pomocy, jeśli to nie kłopot.
Nie, to nie był kłopot! Prawdę mówiąc, dziewczyna tylko na to czekała. W momencie uzyskania pozwolenia, przykucnęła i nucąc melodyjkę z jakiegoś anime dla młodszej audiencji, wyskoczyła w stronę jednego z nie-zajętych muskułów, niosąc mu niespodziankę pod postacią buziaka od jej sandałów w potylicę.
 

Ostatnio edytowane przez Nemo : 05-09-2010 o 13:20. Powód: This is why we cant have nice sandwiches.
Nemo jest offline