Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2010, 13:58   #98
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Chyba każdy miał już dość tego miasta. Było w nim coś nieprzyjemnego. I chociaż zdarzyły się też chwile niezwykle przyjemne, to Wulf miał wrażenie, że były one tylko mydleniem oczu. Może zło, które opanowało to miejsce lata temu, wciąż pozostawało w pewnym sensie aktywne? Trzeba było przyznać, że walenie do drzwi i głos Myszy nie nadszedł w najlepszym momencie. Olbrzym zerknął na Meg, wymieniając z Marie kilka nieszczególnie delikatnych słów. Prawdę mówiąc nie zdziwił się jej reakcją, ale też nie sądził, by jacykolwiek porywacze pozbierali się tak szybko, by wrócić jeszcze tej samej nocy. A dziewczyna parła do niego tylko w chwilach strachu, wciąż nie potrafiąc dorosnąć. Niańczenie jej nie wchodziło w grę dla kapłana, który od dziecka wychowywany był i uczony hołdu dla siły i umiejętności. W pojęciu jego religii nie było zbyt wiele miejsca na ochronę bezbronnych.
Następnego dnia na szczęście byli już w drodze. Zimno zaczynało być coraz bardziej doskwierające i nawet Wulf czuł je nocami, gdy nieogrzana barka atakowana była przez pojawiający się wszędzie lód. Przynajmniej wszystko przebiegało bez problemów i ostatecznie znaleźli się w podłej karczmie, dzień drogi od celu podróży. Celu, który mógł być tylko kolejnym początkiem, ale kapłan miał nadzieję, że król nie był lekkomyślny i nie zapuścił się gdzieś daleko w góry.
Trzy małe pokoje nie były może cudownym miejscem, ale przecież jeszcze nie tak dawno sypiał w znacznie gorszych warunkach! Zdawało się, że wymagania zwiększają się wraz ze wzrostem... statusu? Nie chcąc stawiać Marie w niezręcznej sytuacji, zajął jeden pokój razem z Branem, a nie Meg.

Poranek jednak nie był zbytnio przyjemny.
Spojrzał na zebrany tłum. Warknął, do siebie, i ubrał kapłańską szatę, tak aby dobrze widoczny stał się symbol Tempusa. Wyszedł przed gospodę, bez strachu a z gniewem wypisanym na twarzy. Napiął mięśnie, nawet nie próbując sięgać po broń, chociaż wziął ją ze sobą.
- Grozicie i oskarżacie boskiego sługę?! NA KOLANA! Błagajcie o przebaczenie, a może nie wyciągnę z tych bluźnierstw żadnych konsekwencji! Który pierwszy wypowiedział te kłamstwa?
Psychologia tłumu była mu o tyle znana, że wiedział, że wystarczyło zastraszyć prowodyrów, by mieć pewność, że reszta także zmięknie. A tych tutaj wyraźnie ktoś podburzył. Znalezienie przywódcy zawsze było połową sukcesu. Podobnie jak to, że często taki ujawnić się nie chciał, podważając swoją odwagę i prawdziwość bluźnierstw. A Wulf nie miał zamiaru być delikatnym.
Pojawienie się kapłana wywołało pomruk zebranego przed gospodą tłumu. Gdy zaczął przemawiać silnym, pewnym głosem mężczyźni odsunęli się o dwa kroki w tył i powoli opuścili broń.
- Ale w takim razie jak zniknęła nasza Elena? - zawołał głośniej jakiś odważniejszy, stojący jednak z tyłu przedstawiciel tutejszej społeczności.
- I stara Merta nigdy się nie myli w swoich wizjach - krzyknął inny.
Olbrzym prychnął na tą ostatnią sugestię, zwracając się wprost ku mówiącemu. Podchodził coraz bliżej.
- To teraz słowa guślarki są ważniejsze od słów boskiego sługi?! W wielu miejscach Faerunu mógłbyś spłonąć na stosie za tę herezję! Poza tym, ja słyszałem tylko o jakichś bredniach z naznaczeniem śmiercią. Może wiecie coś więcej i chcecie mi to przekazać?!
Jego oczy ciskały gromy, ale twarz wciąż pozostawała twarda i raczej beznamiętna.
- Jesteśmy tu tylko przejazdem. Nie wiem kim była owa Elena, ani co się z nią stało. Ale jeśli tak was to porusza, spróbujemy się tego dowiedzieć. Gdy rozejdziecie się do domów. Tu nie ma nic do rozwiązywania za pomocą wideł i kos, ludzie.
Dobrze zbudowany ogorzały chłop, z widłami, który przemówił ostatni, wyraźnie zbladł po słowach mówiącego wprost do niego kapłana. Pozostali także wyglądali niepewnie. Przez tłum przebił się mężczyzna odziany wyraźnie lepiej od pozostałych i stanął przed kapłanem. W jego oczach widać było mieszaninę niepewności i nadziei:
- Jestem Dan Madok tutejszy sołtys. Elena była moja córką i zniknęła w nocy z zamkniętego pokoju. Jeśli jesteście w stanie ją odnaleźć błagam: Pomóżcie... to leżało na jej pustym posłaniu...ułożone na środku... wyglądało tak jakby ktoś zostawił go tam specjalnie - wyciągnął przed siebie dłoń na której Wulf mógł dostrzec widziany już w Heliogabarze czarny wisior.
Zerknął na sołtysa, kierując wzrok w dół. Potem pokazał na uzbrojonych kmiotków.
- To tak prosicie obcych o pomoc? Z widłami? Tfu!
Splunął mu pod nogi, ale zabrał wisior.
- Jestem wojownikiem i kapłanem, nie śledczym. Przekażę to jednak moim towarzyszom, na pewno też zechcą obejrzeć ten pokój. Ale najpierw dajcie zjeść nam śniadanie i rozejdźcie się do domów. A ta Merta. Z nią też porozmawiamy. Bez obaw, nie zamierzam jej skrzywdzić. Chyba, że ktoś jeszcze raz machnie mi czymś ostrym przed nosem.
Odwrócił się i ruszył z powrotem w kierunku karczmy.

Gospodarz, sołtys i cała reszta zgrai faktycznie była przesądna. I niewiele wiedziała o profesjonalistach i magii, na szczęście, lub na nieszczęście. Położył wisior na stole, pokazując ją pozostałym zebranym już we wspólnej izbie, ale sam nie wiedział co z tym fantem zrobić.
- To bezpośrednio łączy to wszystko z porwaniami z Heliogabaru i próbą zabrania nam bardki. Nie wiem jednak jak podążyć tym tropem. Powiedziałem sołtysowi, że zechcemy obejrzeć pokój tej Eleny i pomówić ze starą wariatką, która najpewniej ma jakiś pomniejszy magiczny talent. Myślę, że możemy na to chwilę poświęcić, potem ruszymy dalej. Chyba, że tropy okażą się znacznie wyraźniejsze, niż przypuszczam, że być mogą. To profesjonaliści. Chociaż trzeba przyznać, że wybierają tylko najpiękniejsze kobiety. Wybredni. Słyszałem nie raz o kultystach, zazwyczaj razem ze słowami o ofiarach pojawiały się dziewice. Czysta, nieskażona krew pewnie najlepiej działa na demony. Marie, jesteś dziewicą?
Spojrzał na nią ciekawie.
- Zajmę się końmi i naszym bagażem, w tej sytuacji to tu będę najbardziej przydatny.
 
Sekal jest offline