Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2010, 14:52   #14
Highlander
 
Highlander's Avatar
 
Reputacja: 1 Highlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputacjęHighlander ma wspaniałą reputację
Monolog o odwadze i rozwadze wypowiedziany przez androida o kocich uszach nie spotkał się z tak wielką aprobatą, jak mogłoby się pierwotnie zdawać. Może dlatego, że 90% tłumu składało się z osób, które zdecydowały się zamienić swoje szare komórki na masę mięśniową. Piątka kłopotliwych gagatków rozjuszyła się jeszcze bardziej, o ile było to w ogóle możliwe. Jeden z nich pognał w stronę Loto donośnie przy tym wrzeszcząc i wymachując rękami na wszystkie strony, jak gdyby kluczową rolę w jego dzieciństwie i wychowaniu odgrywały wiatraki. Chłopak o błękitnych włosach nie miał jakiegokolwiek problemu z uniknięciem tego chaotycznego natarcia i szybko zdał sobie sprawę, że owa zbieranina mocna jest jedynie w gębie. Wyprowadzając ostatni zamach, osiłek nierozważnie odwrócił się do androida bokiem, tworząc piękne otwarcie na wyprowadzenie kontry. Takiej, która zapewne zakończy całą tą farsę raz a dobrze.

Biedny, nieudolny atakujący złapany przez Akirę nie miał jak obronić się przed wielkim, ukształtowanym jak noga kawałem metalu, który leciał bezpośrednio na spotkanie z jego twarzą. Kiedy nastąpił kontakt, młodzian odpowiedzialny za immobilizację przeciwnika rozluźnił swój uścisk, pozwalając działać sile kinetycznej. Wykazał się w tym wypadku rozwagą, bo gdyby tego nie zrobił, głowa pojmanego zapewne oddzieliłaby się od reszty ciała, ruszając na niezapomnianą (i ostatnią w swoim życiu) wycieczkę. Tak natomiast, cała sylwetka udała się w powietrzny rejs wystrzelona jak z armaty, po czym przywaliła mocarnie o glebę. Mężczyzna rzucił jakieś nieskładne przekleństwo i próbował wstać, ale grawitacja ściągnęła go na powrót do parteru. Stracił przytomność.
- Heh. Całkiem nieźle poszło….
Rzucił tylko pod nosem Daisuke, kryjąc samozadowolenie.
Cios Crisa dotarł na miejsce przeznaczenia, zgodnie z tym co przekazał mu Mistrz. Rozległo się wszędobylskie „ŁUP”. Rzężąc i jęcząc główny prowodyr zamieszania zrobił krok do tyłu, jednak wciąż twardo trzymał się na nogach. Jego twarz zaszła czerwienią a oczy przybrały wyraz typowy dla dwójki mocno ściętych jajek. Mimo wszystko, wciąż tliła się w nim wola walki, o czym zaświadczyły następne wydarzenia. Zamachnął się swoim potężnym prawym sierpowym i… tym razem cios giganta padł znacznie bliżej osoby młodego wojownika, mijając długowłosego zaledwie o jeden, może dwa centymetry. Młodzieńcza twarz niemal odczuła siłę tego ataku przez ruch powietrza.
- Ty cholerny skurrr…
Wyjęczał z wielkim trudem delikwent, urywając przekleństwo w połowie, ponieważ niezależnie jak się starał, wciąż nie mógł skutecznie nabrać powietrza w płuca. Najlepsze było chyba to, że pozostawał odsłonięty potencjalna na kontrę. Bynajmniej nie werbalną.

Dwóch tłumowych troglodytów zbliżyło się do małej Ragget, mając względem niej zdecydowanie negatywne zamiary. Już mieli przejść do rzeczy, kiedy jeden z nich nagle uległ pokaźnemu zdziwieniu. Owe zdziwienie trwało bardzo krótko i zostało poprzedzone odgłosem typowym dla odbijania się obuwia od gruntu podczas biegu. Gdyby tylko grunt zastąpiono skórą. Mięśniak został natychmiast oderwany od zielonkawego podłoża i uwierzył, że jest miniaturowym samolotem, mknąc do przodu i przelatując tuż nad postacią Ragget. Następnie zarył brodą o glebę, zaś jego pożółkłe zęby obrały funkcję pługa. Nie zanosiło się na to aby miał się podnieść. W miejscu gdzie jeszcze przed chwilą stał znajdowała się obecnie przykucnięta postać o króliczych uszach, rzucając zainteresowane spojrzenie różowych oczu na drugiego z kłopotliwych osobników. Spojrzenie, które mimo absurdalności całej sceny z jakiegoś dziwnego, niesprecyzowanego do końca powodu napełniało go pierwotną, dziką grozą.
 
Highlander jest offline