Kapłan chwilę jeszcze klęczał na ziemi, błagając swego boga o pomoc, zanim odwrócił swą twarz w kierunku paladyna. Czyżby bogowie stroją sobie żarty? zmarli, żywymi się stają? - to niedorzeczne - pomyślał Nydian. Nie wiedział co się dzieję, jego umysł opanował chaos, myśli wrzały i rozsadzały głowę.
Ale po chwili elf zrozumiał, że jeżeli nie pomoże... ten człowiek zginie. Być może nie będzie to zgodne z zasadami jakie wyznaje, ale czyż nie można tych reguł czasami zmienić, chociażby na chwilę krótką.
Kapłan wstał wartko i podszedł do ledwo żyjącego towarzysza. Szybko dotknął ramienia kompana i wypowiedział szeptem słowa - wyrazy które uwolnią moc.
Nagle granatowa poświata otoczyła dłonie elfa i wbiła się w ciało Vallana, niczym pszczoła wbijająca swe małe ostrze, aby zatruć swego wroga.
Tym razem jednak światło zdawało się być mniej intensywne, niżeli poprzednio...
______________________________ użycie czaru: leczenie lekkich ran
1k8 = 6 |