Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-09-2010, 19:56   #21
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Noc minęła Szajelowi spokojnie, był przyzwyczajony do spania na ziemi, niegdyś spał na zimnych kamieniach czy kopach śmieci. Namiot i zwijane posłanie było dlań nawet małym luksusem, chociaż nie porównywalnym do łóżka w amfiteatrze. Poranek przyniósł ze sobą trochę pracy. Zwijanie namiotów, przygotowywanie posiłku w pośpiechu to robili inni natomiast Szajel malował się przy swoim małym lusterku. Wstał oczywiście wcześniej niż inni by to zrobić, jednak i tak jego namiot został złożony ostatni, a śniadanie zjadł już w siodle. Trochę chleba, kawałek sera i suszonego mięsa to było dla niego aż nadto, nigdy dużo nie jadł.

Tego dnia jazda nie była już tak swobodna jak wczoraj, wszyscy trzymali się razem, Gentz nie wiedział czego obawia się generał, ale skoro Harl kazał go słuchać, to należało to robić. Las monolitów przerzedzał się, a Szajel trochę tego żałował gdyż był to doprawdy wspaniały widok. Budowle były monumentalne lecz misternie wykonane, była to prawdziwa uczta dla oczu.

Gdy stanęli przed ostatnim, największym z monolitów generał nakazał zejść z koni. Szajel trochę się ociągał gdyż budowla była tak piękna, że pochłonęła bez reszty jego uwagę. Dopiero strzała która świsnęła koło jego ucha wytrąciła go z zamyślenia. A on tego nie lubił, denerwowało go gdy ktoś przeszkadza mu obserwować piękno tego świata. Zgrabnie zeskoczył z konia chwytając swoje sztylety w dłonie. Walka była jednym z nielicznych zajęć na którym umiał się skupić. Harl nauczył go tego, by Gentz nie poległ w byle potyczce zapatrzony na kwiatek. Jednak jednego w walce nie lubił, nienawidził pokazywać swej broni bez pieczęci.

Przeciwnicy stwierdzili chyba, że zachowanie młodziana jest podejrzana gdyż rzuciła się na niego cała grupa. Trzech zbrojnych uzbrojonych w długie miecze wylądowało tuż przed nim. Musiało to wyglądać doprawdy komicznie. Chudy młodzian bez żadnej zbroi na ramionach wyposażony jedynie w dwa krótkie ostrza połączone łańcuchem, stał naprzeciwko trzech ciężko zbrojnych wojowników. Kątem oka zaś dostrzegł, że za jego plecami wylądował jakiś nieskończony mruczący coś pod nosem, zapewne mag.

Szajel pamiętał jak Ariel powtarzała mu by na siebie uważał, zawsze mówiła, iż magowie potrafią być groźni. A Gentz słuchał się jej bezwzględnie. Jego różowe skrzydła aż zatrzepotały gdy obrócił się z impetem w stronę maga. Zbrojni nie mili szans go dogonić, jego ruchów nie krępowało nic, a ponadto z natury należał do szybkich.

Tanecznym krokiem pędził w stronę maga, Taniec wiatru był podstawa każdej walki, tak przynajmniej ich uczono. Dla tego też bieg Szajela nie wyglądał normalnie, pewien był dziwnych zwodów i odskoków, pojawiło się też kilka piruetów tak jak gdyby młodzian tańczył nie zważając na wroga. Jednak nie spuszczał czarodzieja z oczu mocniej zaciskając dłonie na sztyletach. Słyszał, że siepacze za jego plecami ruszyli w pogoń za nim. To nie było problemem...

Plan Szajela był prosty, biec frontalnie na maga czekając do ostatniej chwili przed wypuszczeniem zaklęcia. Wtedy za pomocą „Szeptu Wiatru” czyli jednej ze sztuczek tancerzy miał zamiar ominąć wrogiego zaklęcia. Szept wiatru pozwalał Tancerzom przyspieszyć do takiego stopnia że stawali się nie maił niewidzialni na krótki moment. Stosując to do uniknięcia wrogiego czaru chciał znaleźć się za magiem by zabić go jednym sprawnym atakiem. Sztylety w szyi raczej tego dokonają. A zwłoki czarodzieja mogą służyć za bardzo dobrą tarczę.

Tak plan nie był skomplikowany ale w przekonaniu tancerza bardzo dobry. Jego paciorki obijały się o siebie gdy biegł. On zaś cicho nucił pod nosem by nie wypaść z rytmu. Kto wie może zobaczy dziś jakieś ciekawe duchowe bronie? Bo jednego był już pewien, Ci Nieskończeni nie byli warci tego by on odpieczętował przed nimi swój oręż.
 
Ajas jest offline