Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Fantasy > Archiwum sesji z działu Fantasy
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 05-09-2010, 19:56   #21
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Noc minęła Szajelowi spokojnie, był przyzwyczajony do spania na ziemi, niegdyś spał na zimnych kamieniach czy kopach śmieci. Namiot i zwijane posłanie było dlań nawet małym luksusem, chociaż nie porównywalnym do łóżka w amfiteatrze. Poranek przyniósł ze sobą trochę pracy. Zwijanie namiotów, przygotowywanie posiłku w pośpiechu to robili inni natomiast Szajel malował się przy swoim małym lusterku. Wstał oczywiście wcześniej niż inni by to zrobić, jednak i tak jego namiot został złożony ostatni, a śniadanie zjadł już w siodle. Trochę chleba, kawałek sera i suszonego mięsa to było dla niego aż nadto, nigdy dużo nie jadł.

Tego dnia jazda nie była już tak swobodna jak wczoraj, wszyscy trzymali się razem, Gentz nie wiedział czego obawia się generał, ale skoro Harl kazał go słuchać, to należało to robić. Las monolitów przerzedzał się, a Szajel trochę tego żałował gdyż był to doprawdy wspaniały widok. Budowle były monumentalne lecz misternie wykonane, była to prawdziwa uczta dla oczu.

Gdy stanęli przed ostatnim, największym z monolitów generał nakazał zejść z koni. Szajel trochę się ociągał gdyż budowla była tak piękna, że pochłonęła bez reszty jego uwagę. Dopiero strzała która świsnęła koło jego ucha wytrąciła go z zamyślenia. A on tego nie lubił, denerwowało go gdy ktoś przeszkadza mu obserwować piękno tego świata. Zgrabnie zeskoczył z konia chwytając swoje sztylety w dłonie. Walka była jednym z nielicznych zajęć na którym umiał się skupić. Harl nauczył go tego, by Gentz nie poległ w byle potyczce zapatrzony na kwiatek. Jednak jednego w walce nie lubił, nienawidził pokazywać swej broni bez pieczęci.

Przeciwnicy stwierdzili chyba, że zachowanie młodziana jest podejrzana gdyż rzuciła się na niego cała grupa. Trzech zbrojnych uzbrojonych w długie miecze wylądowało tuż przed nim. Musiało to wyglądać doprawdy komicznie. Chudy młodzian bez żadnej zbroi na ramionach wyposażony jedynie w dwa krótkie ostrza połączone łańcuchem, stał naprzeciwko trzech ciężko zbrojnych wojowników. Kątem oka zaś dostrzegł, że za jego plecami wylądował jakiś nieskończony mruczący coś pod nosem, zapewne mag.

Szajel pamiętał jak Ariel powtarzała mu by na siebie uważał, zawsze mówiła, iż magowie potrafią być groźni. A Gentz słuchał się jej bezwzględnie. Jego różowe skrzydła aż zatrzepotały gdy obrócił się z impetem w stronę maga. Zbrojni nie mili szans go dogonić, jego ruchów nie krępowało nic, a ponadto z natury należał do szybkich.

Tanecznym krokiem pędził w stronę maga, Taniec wiatru był podstawa każdej walki, tak przynajmniej ich uczono. Dla tego też bieg Szajela nie wyglądał normalnie, pewien był dziwnych zwodów i odskoków, pojawiło się też kilka piruetów tak jak gdyby młodzian tańczył nie zważając na wroga. Jednak nie spuszczał czarodzieja z oczu mocniej zaciskając dłonie na sztyletach. Słyszał, że siepacze za jego plecami ruszyli w pogoń za nim. To nie było problemem...

Plan Szajela był prosty, biec frontalnie na maga czekając do ostatniej chwili przed wypuszczeniem zaklęcia. Wtedy za pomocą „Szeptu Wiatru” czyli jednej ze sztuczek tancerzy miał zamiar ominąć wrogiego zaklęcia. Szept wiatru pozwalał Tancerzom przyspieszyć do takiego stopnia że stawali się nie maił niewidzialni na krótki moment. Stosując to do uniknięcia wrogiego czaru chciał znaleźć się za magiem by zabić go jednym sprawnym atakiem. Sztylety w szyi raczej tego dokonają. A zwłoki czarodzieja mogą służyć za bardzo dobrą tarczę.

Tak plan nie był skomplikowany ale w przekonaniu tancerza bardzo dobry. Jego paciorki obijały się o siebie gdy biegł. On zaś cicho nucił pod nosem by nie wypaść z rytmu. Kto wie może zobaczy dziś jakieś ciekawe duchowe bronie? Bo jednego był już pewien, Ci Nieskończeni nie byli warci tego by on odpieczętował przed nimi swój oręż.
 
Ajas jest offline  
Stary 08-09-2010, 18:50   #22
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Urizjel błyskawicznie wyszarpnął znad barku swoją dai-katanę
-Drżyjcie- wyszeptał jakby do ostrza, a jakby w pustkę
"Belleforcie, straszliwy szermierzu. Kle tnący niebiosa, zwany Demonem Powalającym Olbrzymy. Płomienny wietrze północy, obdarz mnie Mocą bym siał pożogę wśród wrogów" odmówił w sercu modlitwę schodząc z konia i już czuł tę. Mięśnie napinały się mocniej czyniąc świat lekkim, czyniąc go lekkim. Tak... Urizjel uwielbiał łaskę Belleforta "Obłaskawiacza Pegazów". Czyniła go silnym, czyniła go zwiewnym, sprawiała, że mógł przenosić góry, jego katana, jego Gniew, ważąc i tak niecałe 3 kilogramy zdawała się ważyć ledwie jeden, a jednocześnie nie traciła siły uderzenia.
Zeskoczył z konia przyzywając skrzydła. Pierwszy raz od bardzo dawna przyzwał je przy świadkach. Wstydził się ich, ale teraz nie była pora na to. Kiedyś... kiedyś jego skrzydła miały kolor "żyznej gleby", jak lubił mawiać. Teraz miały kolor skrzepłej krwi.
-Milcz Gniewie!- warknął rzucając się do walki. Wielki miecz, maczuga i młotek. Wybór był łatwy. Odbił się od ziemi, wspomagając skrzydłami i wyminął trójkę tak, że posiadacz miecza był pomiędzy nim a pozostałą dwójką. Miał sekundę, może półtora... wystarczy. Szeroko trzymając oręż zaatakował. Cięcie od dołu, nieco od lewej. I nagła zmiana. Katana miała wady i zalety. Największa wadą była mała siła uderzenia, w porównaniu do zwykłych mieczy. Cóż... zwykła fizyka. Była zbyt lekka by uderzać jak flamberg. Ale za to była znacznie szybsza i łatwiejsza w manewrowaniu. Zwrot o 180 stopni i uderzenie już zmierzało od góry z prawej. Był szybszy od przeciwnika, to nie ulegało wątpliwości. To Urizjel miał pierwszeństwo ataku. Tak zwykle było. Grawitacja też była teraz po jego stronie. Lżejsza katana szybciej ją pokona niż taki kawał żelaza. Uderzenie kierował na szyję. Nie jest stanie zadać śmiertelnej rany tak lekkim mieczem tnąc, chyba, że trafi w punkt witalny jak np. gardło
 
Arvelus jest offline  
Stary 11-09-2010, 11:13   #23
 
BoYos's Avatar
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Sen zapadł zbyt szybko. Nie zdążył nawet sobie przygotować dobrze miejsca do spania. Jako jeden z niewielu spał pod gołym niebem. Wszystko szło dobrze. Za dobrze. Nie zapominając o kolejnych snach, które chcąc, nie chcąc - nie powinny należeć do arystokraty.

Szybka pobudka przygotowana przez prowadzącego ich drobny "konwój" nastąpiła boleśnie. Nie był przygotowany na wstanie z samego rana i działanie. Był typem śpiocha, który śpi śpi śpi i jeszcze raz śpi a jak nie to śpi.
Jego koń był przygotowany do wyruszenia. Załadował swoje rzeczy. Ruszył jak zawsze ostatni.

Jego przygotowanie było zbyt fajne. Miał tak duże siodło, że bez problemu mógł się lekko "rozłożyć". W tej pozycji mógł odpoczywać jadąc, co było mu na rękę. Pogoda była słoneczna. Wiatr wynosił 3 stopnie w skali Traviana, wiejąc ze wschodu. Gdyby miał nos jak Owczarek Neverendaanski pewnie mógłby wyczuć bez problemu wszystkie stworzenia, które są na wschodzie w promieniu 1-2 kilometrów. Zawsze chciał mieć zwierzę, lecz matka jego nie mogłaby znieść zwierząt w domu. Sierść roznosząca się w każdym miejscu odrzucała ją tak mocno, że nie było sposobu by zakupić ulubieńca.

Rozmyślając w tą i we w tą zauważył niepokój. A raczej atmosferę, która do szczęśliwych nie należała. Obok niego wojownik rozglądał się bardzo żwawo w każdą ze stron, jakby otoczeni byli stadem kojotów kanionowych czy innych ustrojeństw. Wiedział, że musi się przygotować. Cokolwiek by to nie było, pozory musi zachować. Jak się później przyzna przed ojcem, że jak został zaatakowany, leżał na koniu?

W tym samym momencie świstnięcie strzały obok ucha wyrwało go ze wszystkich rozmyślań. To tak jakby ktoś był w wielkim dzwonie i ktoś uderzył w niego z wielkiego młota. Koń podniósł kopyta okazując strach. Yue zeskoczył z konia i zauważył dwóch łuczników. Zauważył też, że zostali zaatakowani. Wszyscy zajęci byli walką. Fakt, że mierzy w niego dwóch a nie jeden, był mało fajny. Szybko uniósł rękę i zagestykulował coś.
- Amoleti Minor. - powiedział spokojnie i od ręki do ziemi wyrosła bańka mydlana, która otoczyła jego postać. Teraz był oddzielony od wszelkich uszkodzeń. Przynajmniej na jakiś czas. Daleko przed sobą zauważył, że jedyną osobą która może mieć kłopot jest drobna pani Shakti. Szczęściem było, że zasięg pieczęci był baardzo duży. Nie zastanawiając się dłużej wycelował rękę w nią a drugą zaczął kreślić koła i podobne znaki.
- Magia pieczęci. Krąg pierwszy. Uwolnienie siły. - powiedział bardzo spokojnie a na jego ręku pojawił się znak który po chwili zniknął. Pojawił się po chwili na barku Shakti, która otrzymawszy go uwolniła część sił, które miała w sobie.
 
BoYos jest offline  
Stary 19-09-2010, 13:54   #24
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=6ZbvINYbLlA[/MEDIA]

Shakti Hari - tura 2:

Dzięki dobremu refleksowi wzbiłaś się w powietrze nim przeciwnik dopadł cię ze swoim toporem. W tejże chwili poczułaś jak wypełnia cię nieznana siła. Kątek oka ujrzałaś Yue'go wskazującego na ciebie dłonią. Pech jednak chciał, iż gdy znajdowałaś się w powietrzu, twój przeciwnik wykazał się znajomością magii. Puścił topór, który wbił się w ziemię i wyciągnął w twoim kierunku jedną ze swoich dłoni. Nad nią rozbłysło światło magicznego kręgu, z którego centrum wystrzeliła spora kula płomieni.


Szajel Gentz - tura 2

Znalazłeś się za plecami przeciwnika w chwili, kiedy ten skończył zaklęcie. Wbity w plecy sztylet spowodował iż energia nagromadzona w jego palcach uwolniła się, wypuszczając przed jego ciało pociski skrzącej się niebieskim światłem energii. Pech chciał, iż okazały się same odszukiwać cel. Nim zdążyłeś cokolwiek zrobić, cztery pociski które nie wygasły po śmierci maga uderzyły cię tors, posyłając daleko w tył. Twoja klatka piersiowa piekła, ale nie mogłeś pozwolić sobie na oględziny obrażeń. Trzech zbrojnych pędziło naprzeciw tobie. Jeden w biegu wypowiedział słowa zaklęcia, wywołując z ziemi grube pnącza, które poczęły oplatać twoje ciało.


Urizjel Blackhearth - tura 2:

Przeciwnicy okazali się doświadczonymi wojami. Sparowali twoje ciosy po czym odskoczyli do tyłu. Jeden z nich wyciągnął przed siebie dłoń, i niewidzialna siła pchnęła cię mocno do tyłu, aż uderzyłeś w jeden z wielkich odłamków ruin. Gdy się otrząsnąłeś z oszołomienia, dwóch szarżowało na twoje boki, trzeci stał naprzeciw ciebie w oczekiwaniu na ruch.


Yue Springwater - tura 2:

Strzały łuczników uderzyły w twoją niewidoczną tarczę, powodując iż ta zaczęła pulsować słabym światłem, co oznaczało słabnącą moc. Chwilowo byłeś z dala od bezpośredniej walki, co mogłeś wykorzystać na pozbycie się łuczników...


W centrum starcia Zheng Thornhead obalał na ziemię kolejnych przeciwników. Pomimo iż był co chwilę otaczany, to szybko się uwalniał. To świadczyło tylko o jego zasłużonej reputacji. Gdy pokonał ostatni krąg wrogów, odwrócił się, aby spojrzeć jak radzą sobie jego podwładni. Jego oczy rozszerzyły się gdy ujrzał jak za plecami jego siostrzenicy, która wzbiła się w powietrze materializuje się czarny obłok...


W skrytobójcę uderzył spory głaz, miażdżący jego kości siłą samego uderzenia. Ciało zabójcy opadło na ziemię, a Zheng z uśmiechem na ustach puścił oko do zaskoczonej Shakti. Wtedy, w kierunku jego pleców pędziła podobna, czarna smuga. Generał zauważył nadchodzący atak kątem oka. Uśmiech na jego twarzy przemienił się w wyraz determinacji.
- Duma! - krzyknął obracając się i wykonując cięcie mieczem rozjarzonym do białości.
Ostrze wydłużyło i poszerzyło się kilkakrotnie, osiągając długość dwóch i pół metrów. Broń była na tyle długa, aby dosięgnąć pędzącą smugę i przeciąć ją na pół. Trysnęła krew, a Zheng przyciągnął do siebie ostrze, jedną ręką trzymając za rękojeść, drugą za ostrze.


Walka dopiero się zaczęła...
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline  
Stary 19-09-2010, 17:23   #25
 
Arvelus's Avatar
 
Reputacja: 1 Arvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputacjęArvelus ma wspaniałą reputację
Lecąc na spotkanie starej, zrujnowanej kolumny Urizjel czuł wściekłość. Reakcja obronna. Będąc złym łatwiej zignorować ból. Każdy tak miał, bardziej lub mniej. Z tym, że on miał tak zdecydowanie bardziej. Ryknął jak bestia zderzając się z kamieniem, zdecydowanie nie z bólu
-Przebudź się...
W ostatniej chwili się powstrzymał. To zbyt pochopna decyzja. Ale jeśli szybko ich zabije to będzie mógł pomóc innym a straty po ich stronie będą mniejsze. Ale aby to zrobić musi dać się ponieść złości... potem może się nie opanować... ach... gdyby był tu Wielki Strażnik. On potrafił zahamować jego furię. Nie ma czasu na myślenie...
Skoczył w lewo. Dwaj szarżowali w niego, trzeci się patrzył. Nie ma zamiaru grać na ich zasadach. Zaatakował z prawej. Ale atak nie miał dojść celu, jedynie wymusić blok. Obrót przez lewy bok. W razie możliwości uderzenie łokciem pod żebra, bądź cięcie pod kolanami i odskok dalej. Walcząc z większą liczbą przeciwników nie można im pozwolić na równoczesny atak.
Odbił się od kamienia spowrotem w przeciwnika i walczył dalej. Cięcie, cięcie, blok i równoczesny atak kataną z jednej strony i skrzydłem z drugiej, a tuż potem kopnięciem i kolejny cięciem, bądź jeśli będzie możliwe pchnięciem
 
Arvelus jest offline  
Stary 19-09-2010, 20:21   #26
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Szajel Gentz poczuł jak ciepła krew maga płynie mu po palcach. Dziwne uczucie, Szajel czuł się jak gdyby jego lakier do paznokci wylał mu się na dłonie. Jednak nim różowowłosy zdążył przeanalizować to zjawisko kaskada kolorów uderzyła w jego pierś. Wypuścił boleśnie powietrze z płuc i został odrzucony kawałek do tyłu. Paciorki zagrzechotały gdy młody tancerz łapał równowagę. Pierś piekła niesamowicie, jak gdyby palił się na niej żywy ogień.
Z ziemi natomiast zaczęły wyrastać grube pędy roślin oplatając jego nogi niczym macki przerażającego potwora. Jedna macka lekko rozerwała nogawkę stroju tancerza ukazując jasną skórę młodziana.

Sztylety cięły błyskawicznie pędy roślin, a gdy już udało mu się wyswobodzić na chwile niczym torpeda wzbił się w powietrze na swych różowych skrzydłach. A była to torpeda niezwykle wściekła. Posłał trzem pędzącym na niego wojownikom mordercze spojrzenie.

- Mój strój... Zniszczyliście mój strój!! – on nie krzyczał, jego głos nie był stworzony do krzyku, ale te głośno wypowiedziane słowa miały w sobie coś groźniejszego niż najgłośniejszy krzyk. Wisząc w powietrzu trzymając jeden sztylet kręcił drugim na łańcuchu. A po chwili wystrzelił niczym różowa rakieta w stronę trzech wojowników.

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=HMpl9oUxFEY[/MEDIA]

W powietrzu zaczął się obracać jak gdyby tańczył jakiś niezwykle szalony taniec jego plan znowu był bardzo prosty. Powietrze wirowało wokół tancerza coraz szybciej i każdy kto wiedział do czego są zdolni Ci powietrzni akrobaci mógł wiedzieć co się zbliża. Cios wiatru miał zmusić trójkę przeciwników do obrony, którą różowowłosy chciał wykorzystać bezwzględnie. W planach miał lądowanie tuż przed nimi i wykończenie dwóch z nich za jednym zamachem. Nie byli daleko od siebie łańcuch stwarzał możliwości, a po jednym sztylecie na szyje wystarczy, aż nadto. Zniszczyli mu strój, muszą za to zapłacić...
 

Ostatnio edytowane przez Ajas : 25-09-2010 o 12:32.
Ajas jest offline  
Stary 22-09-2010, 21:24   #27
 
Idylla's Avatar
 
Reputacja: 1 Idylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znanyIdylla wkrótce będzie znany
Shakti była pewna, że jej działania przyniosą spodziewany efekt. Zamierzała nieco wytracić przeciwnika z równowagi. Pech chciała, że nie walczyła ze zwykłym zawadiaką z miasta, a prawdziwym zabójcą i wyszkolonym wojem. Wymagało to od niej wzmożonej czujności i opracowania nieco skuteczniejszego planu działania.

Uniknęła zamachu toporem, ale w zamian przeciwnik okazał się obdarzony magią. Należało więc przeciwdziałać również magią. Niby jednak po raz kolejny przyzwała imię Władcy Wiatru, poczuła wypełniająca ją moc. Nie wiedziała skąd się pojawiała, ale szybko rzucone spojrzenie za siebie, przyniosło niespodziewaną odpowiedź. Widziała mrugającego do niej wuja. Za więc to on pomógł jej odeprzeć dziwną czarną mgłę, która planowała ją zaatakować.

Teraz musiała skupić się na swoim przeciwniku. Zauważyła, że zamierza potraktować ją jakimś zaklęciem. Widziała magiczny krąg znaczący jego dłoń. Wiedziała, przeczuwała, że nastąpi jakiś atak. Szybko pojęła decyzję o wezwaniu na pomoc swoją duchową broń.

- Impulsywność

Teraz muszę tylko pomyśleć jego imię... Nie! Nie będę prosiła o pomoc tego demona. Nie jest mi do niczego potrzebny. To tylko jeden przeciwnik. Nie takich rozkładałam na łopatki

Kula zmierzająca w jej stronę przeraziła ją strasznie. Opamiętała się natychmiast, nie pozwalać dojść nadmiernej słabości do głosu. Wyciągnęła przed siebie szpada. Zamierzała zniwelować efekty działania zaklęcia rozpraszając je za pomocą broni. Nie wiedziała, czy jej plan zadziała, ale postanowiła spróbować. W myślach wiedziała już swoje następne kroki.

Nie pozwoli przeciwnikowi ponownie zaatakować. Szybko podleci do niego, kopnie i wyląduje tuż za nim. Będzie miała doskonałą okazję do obezwładnienia i unieruchomienia go. Idealnie pomyślane. Shakti uśmiechnęła się podstępnie i postanowiła wcielić w życie swoje plany.
 
Idylla jest offline  
Stary 24-09-2010, 22:42   #28
 
BoYos's Avatar
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Widział, że tarcza nie wytrzyma długo. Dwóch łuczników stało od niego dosyć daleko. Nie wpadli jeszcze na to, że jest nietykalny. Jeśli zmienią cel może być miernie. Musiał ich wyeliminować. I to teraz.

Odwrócił się na pięcie do nich i spojrzał na nich. Mieli na niego doskonały cel. On jednak się nie przejął tym. Przykucnął lekko, a jego szata otrząsła się. Na jego plecach wyrosły wielkie białe skrzydła, które machnęły powietrzem i oderwały maga od ziemii. Ruszył w stronę łuczników. W powietrzu próbował omijać wszelkie strzały jakie leciały w jego kierunku. Gdy podleciał na bezpośrednią odległość wykierował ręce w obu łuczników robiąc każdą identyczne koło.
- Glacies Crystallinus. - technika, którą zaprezentował była jedną z najgroźniejszych w jego arsenale...
 
BoYos jest offline  
Stary 01-10-2010, 23:03   #29
 
Endless's Avatar
 
Reputacja: 1 Endless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodzeEndless jest na bardzo dobrej drodze
Urizjel Blackhearth - tura 3:

Podczas wyskoku na lewo dosięgło cię ostrze przeciwnika, którego wymijałeś. Na twoim lewym boku pojawiło się bolesne rozcięcie, z którego powoli zaczęła sączyć się krew. Nie czekałeś na rozwój wypadków i zaatakowałeś. Pod siłą twojego uderzenia, dodatkowo wzmocnionego dzięki obecności świętego ducha, przeciwnik zatoczył się spory kawałek do tyłu, pozwalając ci na odskok. Odbiłeś się od kamienia i znów zaatakowałeś, ale tym razem twoją drogę do celu zablokował drugi wojownik. Dorównywał tobie szybkością, ale widać było iż dotrzymywanie twojego tępa wyraźnie go wyczerpuje. W pewnym momencie odskoczył do tyłu, a kiedy chciałeś się ruszyć, ujrzałeś, jak z dłoni trzeciego wroga wystrzeliwuje sporej długości lodowy sopel, przypominający włócznię...

Szajel Gentz - tura 3:

Kiedy dotarłeś do wrogów i uderzyłeś wzmocniony siłą swej techniki, dwóch wrogów odskoczyło natychmiast do przodu, obracając się w locie w twoją stronę. Trzeci natomiast zablokował twój cios. Mimo iż był silnym przeciwnikiem, moc twojego ciosu przesunęła go o parę kroków do tyłu...

Shakti Hari - tura 3:

Cios z Impulsywności sprawdził się doskonale. Atak rozproszył ogniste zaklęcie maga, co wprawiło go w zaskoczenie. Wykorzystując ten atut ruszyłaś do ataku, lecz nim dotarłaś, na jego twarzy pojawił się złośliwy uśmiech.
- Złość! - usłyszałaś jego donośny głos.
Topór, który tkwił w ziemi, rozbłysł czerwonym światłem, a po chwili zajął się ogniem, który strawił stal w mgnieniu oka. Gdy broń skrzydlatego zniknęła, za jego plecami pojawiły się dwa mniejsze ostrza toporów, wykonane z rozżarzonej do czerwoności stali. Kiedy przelatywałaś obok, ostrza ruszyły w twoim kierunku...

Yue Springwater - tura 3:

Kilka mijanych w locie strzał zdołało lekko pokaleczyć twoje ciało, lecz wyszedłeś z lotu bez większych obrażeń. Twoje zaklęcie zadziałało niemal natychmiast. Z twoich dłoni wystrzeliły dwa długie, niesamowicie ostrze szpikulce lodu. Śmiercionośny atak dosięgnął twoich przeciwników. Ich przebite ciała opadły na zimną skałę. Wydawałoby się, że wyszedłeś z zagrożenia, kiedy poczułeś za plecami zimny ruch powietrza. Kątem oka ujrzałeś potężnego mężczyznę z półtora-ręcznym mieczem, gotowym do zaatakowania.
 
__________________
Come on Angel, come and cry; it's time for you to die....
Endless jest offline  
Stary 03-10-2010, 08:51   #30
 
BoYos's Avatar
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Rany zadane przez łuczników nie były na tyle poważne, by być wyłączonym z walki. Nigdzie nie było ani lodu, ani wody. Do czasu, gdy zabił łuczników. Teraz miał niewyczerpany zapas techniki do obrony i ataku.

Nagle ruch. Kątem oka dostrzegł zbliżającego się wojownika. Z tą szybkością raczej by nie wygrał. Lewą nogę odrzucił do tyłu, prawą ręką wycelował w łuczników, lewą kręcił w powietrzu najróżniejsze koła i znaki. Odwrócił się do swojego przeciwnika i wycelował w niego lewą na której znajdowała się już pieczęć.
- Magia pieczęci. Krąg pierwszy - Szybkość! - wojownik otrzymał prezent od Yue . Na jego barku wypalił się znak oznaczający coś w języku runicznym. W tym samym momencie chłopak machnął biodrem i prawą ręką w stronę woja. Zza jego pleców, z ciał łuczników poleciały bolce lodu w stronę woja.

A co jakbyś wiedział, że zaraz zginiesz...?
 
BoYos jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 13:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172