Wątek: Tysiąc Tronów
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2010, 21:24   #21
Lady
 
Lady's Avatar
 
Reputacja: 1 Lady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputacjęLady ma wspaniałą reputację
Lubiła łażenie po mieście. Znacznie to było lepsze od tego, co mieli zrobić Cohen i Jost, a przy brzuchatym krasnoludzie czuła się względnie bezpiecznie, chociaż tak na prawdę doki nie były jej domeną i zapuszczała się tu dość rzadko, najczęściej po to, by sprzedać ukradzione gdzieś indziej w mieście łupy. W dokach zawsze najlepiej schodziły, mimo, że ceny zbyt wysokie nie były. Znała pewne lokale, miejsca, gdzie spotykali się ludzie i nieludzie przeróżnych autorytetów. Kupowano i sprzedawano tutaj wszystko. Od towarów, poprzez informacje, kończąc na ludziach, chociaż bezpośrednio z tym ostatnim procederem Soe się nie spotkała.
Niestety sprzedawano, nie dzielono się nimi za nic. Osrica nawet jak znano, to trzymano język za zębami.

Już przy trzeciej tawernie zaczęła odczuwać zniecierpliwienie. O tej porze niewielu ludzi przesiadywało wewnątrz, a jej towarzysze, mimo pewnego bezpieczeństwa jakie zapewniali, to tak na prawdę bardziej szkodzili niż pomagali. Bo co z tego, że ona znała znaki, skoro krasnolud czy wymalowana Dziewczyna, jak dziwaczka kazała się nazywać, przyciągali mnóstwo spojrzeń. I przynajmniej jedno czy dwa pytania zawsze. A odpowiedzi jak nie było, tak nie było. Po kilku godzinach takiego bezcelowego tułania się każdy by miał dosyć. A Soe już miała zamiar rzucić to wszystko i wrócić wieczorem, kiedy alkohol i większa ilość klientów tych wszystkich przybytków wróżyła większą szansę na jakiś konkretny sukces.

Wtedy też pojawił się chłopak z wiadomością. Chrząknęła zdziwiona, patrząc za oddalającym się dzieciakiem.
- A to dobre. Ktoś odpowiednio poinformowany musiał być poruszony naszymi pytaniami. Czyli albo chcą nas zabić, albo przekazać informacje na osobności, by nie rzucać się w oczy. Ciekawe, nie sądzicie? Możemy iść albo poczekać na wieczór, wtedy na pewno razem z Jostem wyciągniemy coś od miejscowych. Ale i tak bym obejrzała sobie ten magazyn.
Mrugnęła do tych, którzy nie mogli już słuchać jej pogodnego, monologującego głosu. Lubiła swoje gadulstwo, nie raz i nie dwa uchroniło ją od trudności. Działało też w drugą stronę, ale o niej wolała nie myśleć.

***

Niestety gadane nic nie mogło na tych, na których się wpakowali w wąskiej alejce. Śmierdzący paser okazał się bardziej zawzięty i lepiej znany półświatku niż zdawało się na początku. Dziewczyna posłała Cohenowi cierpkie spojrzenie, potem rozejrzała się wokół, szukając jakiejkolwiek możliwości ucieczki. Były tylko ściany, i chociaż mogła spróbować wdrapać się na jakąś z nich, to było to ryzykowne - wystawiało się na ataki, a każde potknięcie zakończyłoby się tragicznie.
Dobrze, że Josef lubił sobie pogadać. To dało jej jeszcze kilka dodatkowych chwil, ale jedyną sensowną czynnością jaką zrobiła, było przełożenie sztyletu do prawej dłoni, na razie wciąż skrytego w ubraniu. Och, jakże ona nienawidziła walki! Znała swoje możliwości, a szybkość pozwalała jej tylko na początkowe zaskoczenie. Kilka tylko razy brała udział w bitkach, a tutaj szykowało się wręcz mordobicie! Była pewna, że umiałaby ominąć tych z tyłu. Tylko, czy to miało sens? Przynajmniej kilkoro jej nowych znajomych walczyć umiało, miało też broń daleko lepszą od tych bandziorów. A ucieczka mogło źle wpłynąć na jej wizerunek.

Gdy zaczęło się zamieszanie, skoczyła w tył, sięgając jednocześnie do cholewy buta. Dobyła z niego niewielki sztylet, który natychmiast pokoziołkował w powietrzu, mijając jednak zwinnego wroga o dobre pół metra. Niedobrze! Tamten już ją dostrzegł, więc nieszczególnie też miała wybór. Pobiegła na spotkanie, w ostatniej chwili uskakując i wpadając na jakieś spróchniałe skrzynki stojące z boku alejki. Przekoziołkowała, sycząc z bólu i zaatakowała, machając sztyletem zawzięcie, ale i nieporadnie. O dziwo trafiła! Zaskoczona spojrzała na zakrwawione ostrze i prawie od razu krzyknęła, trafiona kopniakiem w brzuch. Zrobiło się jej niedobrze, w głowie się zakręciło i ledwo stała. To chyba nie był najlepszy pomysł. Z przerażeniem zaczęła się cofać.

Rzuty: 54, 22
 
Lady jest offline