Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2010, 21:57   #29
Panicz
 
Panicz's Avatar
 
Reputacja: 1 Panicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputacjęPanicz ma wspaniałą reputację
Czerwone wino pieściło podniebienie, musowało w kryształowych kieliszkach. Myvern sobie nie odmawiał, ale też Malcolm nie miał zamiaru go strofować. Pełna karafka rubinowego trunku starczyłaby spokojnie dla całej czwórki, a lokal, w który spraszano spracowanych dżentelmenów (by poużywali sobie po robocie) miał bez wątpienia spory zapas różnych alkoholi.

"Ktoś, ale nie wiecie kto - dobre, serio, naprawdę niezłe - chce was wykończyć i to tak bez powodu. Przykra sprawa" - Van Rijn odstawił kieliszek na stół operacyjny, gdzie błogo drzemał sobie półork - "Nie będę w takim razie was gościł, bo ryzyko jest zbyt duże. Zostawcie mi stówkę w złocie i do widzenia. Wasz kumpel wyjdzie, kiedy już będzie mógł samemu chodzić".

Alfons zawołał coś po elfiemu czy w jakiejś innej łacinie i po serii dudniących kroków na salę wtoczyło się dwóch brzuchatych, barczystych mnichów. Skłonili się dwornie dziewczętom i pomachali staremu znajomemu. Uśmiechali się całkiem szczerze i dobrodusznie, widać niepomni skopanych nerek Myverna. Albo zwyczajnie, nie byli małostkowi.

"Jeśli chcecie zostać pod moim dachem chcę wiedzieć dokładnie, co tu jest grane. W przeciwnym razie działacie tak jak przed chwilą powiedziałem. No..." - Malcom zrobił krótką, wymowną przerwę - "To ostatnia szansa dla was, albo braciszkowie odprowadzą was do wyjścia".
 
Panicz jest offline