Wątek: Tysiąc Tronów
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-09-2010, 22:36   #22
Cedryk
 
Cedryk's Avatar
 
Reputacja: 1 Cedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputacjęCedryk ma wspaniałą reputację
Noc spędzona pod „Grotem i dzbanem” minęła spokojnie. Rankiem jak to miał w zwyczaju zajrzał do stajni sprawdzić stajennych czy aby nie zaniedbali swoich obowiązków. Zadowolony z tego co ujrzał rzuciła drobną monetę stajennej potem udał się do Josta, do którego drogę już poznał.

***

Odwiedziny w urzędzie zaczęły się nieprzyjemnie. Najpierw kazali oddać broń.
Dowiedzenie się informacji w tak wydawało by się prostej sprawie jak sprawdzenie rejestracji łowcy czarownic, straszliwie się przeciągało.
Odsyłany wraz z marynarzem od jednego urzędnika do drugiego, Cohen powoli zaczął tracić swoje opanowanie.
„Cholera . W Imperium szanują łowców Czarownic a tu co każą im się rejestrować jak jakimś mieszczanom. Pewnie jeszcze podatki płacić. W Imperium urzędniczyna szybciutko podła by ten adres bo znałby go na pamięć. Ech ściąć parę łbów a wszystko poszło by szybciej”
W końcu po długich staraniach dowiedzieli się gdzie mieszka łowca.

***

Odwiedziny w miejscu zamieszkania nic nie dały ponadto przyplątał się jakiś chłystek z informacją gdzie można znaleźć łowcę.
Wydawało się to Cohenowi bardzo dziwne bo znaczyło, iż ktoś śledził ich ruchy cały czas.

Miał rację. Była to pułapka.
Na miejscu otoczyła ich grupa zbójów wraz natrętnym handlarzyną. Cóż za wspaniała okazja, po spędzeniu godzin na przedzieraniu się przez gąszcz urzędników Cohen z radością przyjął możliwość walki. W końcu jakaś fizyczny wróg w którym może zatopić „Grota”.
Parszywy dziadyga gadał i gadał marnując czas. W tym czasie Cohen błyskawicznie dobył „Grot” swój miecz bastardzi. Handlarz ciągle mamlał swoje groźby z których łacno się dowiedział, iż ktoś ich widział jak uwalniali kapłankę. Splunął tylko kącikiem ust i zaszarżował dzierżąc obręcz miecz na dryblasa trzymające metalowy pręt. Pierwszy cios został sparowany prętem z ogromną siłą, że nawet Cohen to odczul chciał nie był ułomkiem, z mięśniami wyćwiczonymi przez lata pracy w kuźni był słabszy od niego.
Po zdaniu ciosu nim przeciwnik zdążył zareagować wojownik momentalnie uzbroił się w tarczę i przyjął na nią potężny cios żelaznego pręta. Cohen wykręcił młynka jedna ręką półtorakiem i zadał kolejny cios. Drabowi sprzyjało szczęście. Cios musnął tylko jego głowę odcinając płat skóry oraz ucho, które groteskowo dyndało na skrawku skóry. Rana mimo, że widowiskowa niebyła groźna, o czym doskonale wojownik wiedział.
 
__________________
Choć kroczę doliną Śmierci, Zła się nie ulęknę.
Ktokolwiek walczy z potworami, powinien uważać, by sam nie stał się potworem.
gg 643974
Cedryk vel Dumaeg czasami z dopiskiem 1975

Ostatnio edytowane przez Cedryk : 06-09-2010 o 22:40.
Cedryk jest offline