Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2010, 15:37   #70
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Po wielogodzinnym błądzeniu po wnętrzu wzgórza surowe, zalane księżycową poświatą wnętrze świątyni Gallian zdało się wam bardziej przytulne niż własne domostwo. Z rozkoszą nabieraliście haustami zimne, świeże powietrzem wdychając zapach nagrzanej słońcem ziemi i końskiej sierści. Wiatr cicho pogwizdywał w szczelinach, lecz dopiero łopot skrzydeł Kulla, który nieco niezgrabnie zapikował w ciemności na swego pana przerwał ciszę.

Powitanie ogólnie nie było zbyt serdeczne. Chowaniec ani myślał wybaczyć elfowi długą nieobecność, toteż dziobał zawzięcie; podobnie zresztą jak Ptaszysko, które w ramach czułego powitania zdecydowało się odgryźć tropicielowi ucho. Zza jednej z kolumn wynurzyła się Britta z naciągniętym łukiem i zdenerwowaną miną, lecz namiętny pocałunek ust rozradowanego barda, który w końcu wyrwał się jastrzębiowi, uciszył wymówki. Dziewczyna spłoniła się, odchrząknęła, po czym ruszyła rozpalić ognisko, które przygotowała zawczasu. Potem z przemyślnej skrytki, która tłumiła zapach krwi, wyciągnęła oprawioną młodą sarnę i umieściła nad ogniem. Gdy zaś wszyscy rozsiedli się wokoło, zdała raport swemu chlebodawcy. Choć dużo tego nie było.
- Cały dzień był spokój. Rano objechałam ruiny wsi, jednak bez efektów. Nie pojawiły się ani driady ani drowy; tylko sporo zwierzyny łownej, która nie wydawała się niczym zaniepokojona; póki nie ustrzeliłam czegoś na obiad. Koło południa sprawdziłam tylne pomieszczenia. Dało się wejść od zewnątrz - wyjaśniła widząc pytające spojrzenie Aesdila. - Nie znalazłam nic interesującego. Trochę zetlałych ubrań, rozbitych naczyń i dwa spleśniałe sumariusze; jeden wiejski, drugi zamkowy. Obydwa kończyły się przed panowaniem rodu Tulipów. Najwyraźniej wieś już wtedy była opuszczona lub Tulipowie sprowadzili własnego kapłana. Choć nie słyszałam, by byli specjalnie religijni. Im bliżej końca tym więcej zgonów wpisanych do księgi - dodała wiedząc, że mężczyzn ciekawi historia tutejszych ruin, po czym spojrzała na Aesdila. - Może zainteresuje cię, jako maga, że Hardan brał uczniów w termin; oni również są w księdze. Jeden z nich, przedostatni, został jednak wykreślony. Ciężko odczytać jego miano, ale obok skreślenia widnieje dopisek "wygnany".
Potem już tylko siedziałam w świątyni, czekając na was - a raczej na coś, co was zeżarło, bo po prawdzie to straciłam już nadzieję, że wyjdziecie stamtąd żywi.

^ ^ ^

Noc minęła spokojnie. Wykończeni wędrówką i napięciem podziemnego więzienia wystawiliście co prawda warty, ale lwią ich część przejęła Britta mówiąc, że bardziej przydacie się rano wypoczęci, niż w nocy półżywi.
Poranek wstał zimny i mokry, powodując irytację zarówno ptaków jak i ludzi. Tylko oporządzone przez Brittę wierzchowce nic nie robiły sobie z kaprysów pogody, spokojnie skubiąc trawę.
 
Sayane jest offline