Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2010, 15:39   #27
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Z pewnością nasze działania nie mogą ograniczyć się do paradowania po trakcie i czekania na zbójców. Zupełnie zaś nie rozumiem czy w końcu obawiasz się o to , że zostaniemy wzięci za kupców i z cała surowością zaatakowani, czy też obawiasz się o to, że za kupców nas nie wezmą - przez co ominą pozostawiając w spokoju. Bo zdajesz się podnosić oba zastrzeżenia na raz. - odpowiedział rzeczowo Hansowi

- W twoim rozumowaniu albo się nie nabiorą albo - jak się nabiorą to nas zniszczą. Ja jeszcze widzę możliwość, że dadzą się nabrać i przegrają, lub że nie dadzą się nabrać i mimo to zaatakują - choćby by pozbyć się ścigającego ich oddziału.

- Po kupcu i karawanie nie będą spodziewać się takich niebezpieczeństw jak po dobrze pilnującej się drużynie. Poza tym, jeśli ich atak miałby zrobić z nas mielone, to bez znaczenia jest czy będziemy podróżować na wozie czy też pieszo po lesie. W lesie, wokół obozowiska, którego położenia póki co nie znamy można przyszykować dwakroć więcej pułapek i zasadzek - niż jest taka możliwość na trakcie , który przecież przejezdny być musi.

- Może i wóz nie wygląda najlepiej, ale będzie go można zamienić lub naprawić w najbliższej wsi, z dala od oczu nadzorcy - który normalnie pewnie by protestował, ułatwi też przewóz dóbr i nas samych.

- Wracając zaś do kwestii walk czy kupiectwa, rzecz jasna wcale nie muszę się narażać - stwierdził zdejmując jednocześnie strój kupca i chowając go do juki. Zauważył kpinę i ironię ukrytą w słowach Hansa, ironię nie przewidująca, że gdyby zaszła potrzeba negocjacji musi być ktoś na tyle "neutralny" aby skutecznie owe negocjacje prowadzić. W sytuacji gdy każdy z najemników walczy - na negocjacje nie ma już miejsca, tym bardziej jeśli nie ma z kim negocjować , bo każdy jest najemnikiem... halfling jednak był specem w szermierce słownej i potrafił jak nikt obrócić kpine czy ironię wobec swego adwersarza. Mimo, że Hans wydawał mu się jednym z nielicznych rozgarniętych osób - choćby ze względu iż wystarał się o mapę - to jednak w walce o honor czy pozycję w grupie, halfling nie zamierzał ustępować pola.

- Nie będę wystawiał się na pierwszy ostrzał jako kupiec, który dowodzi i przewodzi całej naszej bandzie. Nie to nie - powiedział tonem obrażonego halflinga który ani myślał już odtąd wychylać się z pomysłami w wyprawie, dopóki nie uzyska szerszego poparcia. Uznał dyskusje z każdym z osobna za wyczerpujące i nie uwzględniające różnorodności zdań grupy. W takich sytuacjach bez wyraźnego lidera było tylko kwestią czasu nim znajdzie się więcej spornych argumentów, halfling zaś miał dość czasu i własnych pomysłów by realizować je niezależnie od całej reszty. Levanowi który jakby w napięciu czekał na ogarnięcie wyprawy - a może na jakikolwiek sygnał Tupika do działania, dał jedynie znak aby dał sobie na wstrzymanie. Nie było sensu walczyć z wszystkimi, Tupik wolał poczekać, aż każdy sobie uświadomi konieczność pewnych rozwiązań , miał tez dość czasu i chęci by stopniowo na to wpływać. Co by nie było w polowaniu na złoczyńców miał już pewne doświadczenie o czym doskonale wiedział Levan, żaden z pozostałych osobników nie gwarantował zaś halflingowi skutecznej wyprawy... tym bardziej że wypełnienie co do joty poleceń szlachciury Tupik niekoniecznie wiązał z sukcesem obecnej wyprawy... Z całej tej gromady osób wstępnymi planami mógł podzielić się jedynie z Levanem, całej reszcie zwyczajnie nie ufał a i nie miał do tej pory dość informacji by przekonać ich do własnych pomysłów - to zaś wkrótce zamierzał zmienić.
 
Eliasz jest offline