Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z dziaÅ‚u Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 03-09-2010, 14:20   #21
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
Hans wypytał o informację udzielone przez urzędnika czekając na takowego. W jego uznaniu nie przedstawiało to żadnej wartości. Wiedział w jakich wioskach byli oraz, że nie zabijali. Ważna była liczebność, tuzin przeciwko siedmiu. Co prawda niedoświadczeni w walce, ale jego towarzysze też nie musieli być mistrzami miecza. Hans doskonale zdawał sobie sprawę, że status weterana nie zawdzięcza swoim umiejętnością, tylko szczęściu. W takim wypadku wciągnąć się w zasadzkę to była głupota.
Jeszcze nikt nie umiał powozić, co pomysł krasnoluda uczyniło jeszcze głupszym.
Pisma były dwa i oba zasadniczo różniły się. List ojca Leopolda obowiązywał wszędzie i bezterminowo, zaś Bornitz okazał się cwanym lisem, wypisując list tylko na dwadzieścia dni.
Najważniejsza była mapa.
-To jest ten gościniec. Zaś te dwie wsie Dulfsderweile i Kleine Farn, tam doszło do napadów?
Pomyślał.
-Moim zdaniem kryją się tu.- Wskazał na las na wschód od traktu.
-Między wioskami gdzie ich widziano, niedaleko traktu, odludny teren, granica włości obu szlachciców, las gdzie łatwiej się ukryć. Także ten krąg, słyszeliście. Nie wiadomo na co można tam trafić. Znaczy ludzie boją się tej okolicy i nie będą tam wędrować. Zresztą dlaczego by mieli? Mówię wam, znajdźmy opiekuna tego kręgu, pewnie zna okolicę, sprawdźmy okoliczne miejsca dobre pod obóz. Zbójów wybijemy w nocy zanim się zorientują. Dziesięć koron i sława bohaterów nasze w jeden dzień. Zaś wóz i tak warto zobaczyć choćby dlatego, że łatwiej nim jechać.

Chytrość zarządcy pozwalała coś takiego przypuszczać, ale Hans i tak był zaskoczony.
-My mamy udawać kupców w tym? To nie ma szans się udać. Nie jestem myśliwym, ale przynęta powinna być chyba dla zwierzyny atrakcyjna. Dlaczego ktoś chciałby nas napaść w tym? Siedmiu zbrojnych? Ryzykować życie dla sterty siana na wozie?
Pamiętaj, zapłata. Potrzebujesz tych koron. Oraz reputacji.
Zrezygnowany machnął ręką i usiadł obok.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 03-09-2010, 19:41   #22
 
seto's Avatar
 
Reputacja: 1 seto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znanyseto wkrótce będzie znany
Klemens rzucił okiem na dokumenty wydane przez szlachcica i kapłana. Nie interesowały go zbytnio, bo w końcu to nie on o nie zabiegał, ale nie przeczył ich przydatności. Ludność wsi nie należała do takiej która życzliwie witała gości, a tak przynajmniej będzie można skłonić sołtysa do współpracy.

Wygląd wozu wprawił Klemensa w osłupienie. Jeśli z tym wozem mamy udawać kupców, to może pójdźmy na całość i zacznijmy udawać imperatora i jego świtę... Rozmyślania zostały przerwane przez wybuch krasnoluda.
- Spokojnie mości khazadzie, przecie i tak nikt z nas, jak sądzę, nie umiałby powozić. - Klemens przemawiał pojednawczym tonem. - Dopadniemy tych bandytów innym sposobem.

Następnie wysłuchał słów żołnierza przyglądając się mapie i punktom o których była mowa.
- Przeszukanie lasu to dobry pomysł co prawda sami moglibyśmy pobłądzić, a dzięki listom będziemy mogli liczyć na pomoc kapłana i być może kogoś miejscowego. Dobrze, że je zdobyliście - Zwrócił się do sierżanta i niziołka - Zresztą mamy w naszej drużynie myśliwego, czyż nie? - Ostatnie zdanie było małą prowokacją. Chciał sprawdzić jego nowy towarzysz jest tym na kogo wygląda.
 
seto jest offline  
Stary 04-09-2010, 15:48   #23
 
Azazello's Avatar
 
Reputacja: 1 Azazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodzeAzazello jest na bardzo dobrej drodze
Levan nie odzywał się zbyt wiele. Ani w tym momencie, ani właściwie nigdy. Mógłby powiedzieć o sobie, że jest lakoniczny, ale nie znał takiego słowa. Raczej nie można było określić go jako małomównego - bo to zakładałoby, że Levan rozmawia, tylko rzadko. Zwykle jego wypowiedzi ograniczały się do bąknięć i konkretów. To na trzeźwo. Gdy wypił jego wątpliwej mądrości komentarze i niekoniecznie trafne uwagi jeszcze bardziej kłuły w uszy swoją sporadycznością. Zamykał się wtedy w sobie i nikt poza nim nie wiedział o czym myśli. Wielu jego byłych towarzyszy uważało go za głupiego, ale przy bliższym poznaniu okazywało się, że Levan może i jest prosty, może i nie jest lwem salonowym i elokwentnym pierwszym mówcą Kieslevu, ale nie był idiotą. Był za to krańcowo praktyczny. Świetnie dogadywał się - choć to wyjątkowo nietrafione w jego przypadku słowo – z zupełnie odmiennymi od niego osobami. Takimi, które powiedzą co zrobić i jak zrobić. Levan był wykonywaczem. Był w tym dobry, bo był skuteczny. Był skuteczny, bo był dobry. Jedną z takich osób był obecny gdzieś w promieniu dwustu stóp Tupik Grotołaz. Gdzieś na świecie była jeszcze jedna taka osoba i Levan bardzo by chciał wkrótce ją spotkać. Tupik był przebiegły i zmyślny. Mimo że sam gadał dużo i w połowie zdania Levan nie pamiętał już co było na jego początku, to nie potrzebował wielu słów by zrozumieć Levana i na odwrót. Levan doskonale znał gesty wykonywane przez Tupika, znaki złodziejaszka, którym Niziołek bywał. Mógł z dużym prawdopodobieństwem zgadywać o czym myśli Tupik.

Zgadywał więc, że glejty, które starał się – w efekcie ze znaną sobie skutecznością – uzyskać, pozwolą im nie tylko na bardzo swobodne działania na włościach von Zwirgau’a, ale także na przeróżne profity, jak często nazywał je nizioł. Kieslevita wiedział już, że te profity, to nie są ani magiczne napoje, ani żadne insekty, tylko noclegi w łóżkach, dzbany wina, ktoś kto zajmie się koniem i to nie tylko tym w stajni, ale też tym drugim, którego łatwiej zmęczyć. Levan wiedział więc, że warto wesprzeć małego w jego staraniach, bo wiedział też – głównie z doświadczenia – że mało kto traktował krótkiego Tupika poważnie. Przynajmniej na początku, bo niziołek w ekspresowym tempie potrafił zmienić czyjeś zdanie o nim. Tak jak to niegdyś było z Levanem. Niewiele brakowało a Tupikowi udałoby się zostać mistrzem gildii w Księstwach Granicznych, mimo że wszyscy jego towarzysze byli od niego więksi, silniejsi i szybsi. Nie byli też skrajnie głupi i wiedzieli, że warto słuchać Tupika, a te zrobi tak, by każdemu żyło się dobrze.

Levan chodził więc dwa kroki za plecami Tupika jak milczący cień, patrzył, obserwował i słuchał wszystkiego co dzieje się dokoła. Jego płaszcz odchylił się niby przypadkiem odsłaniając wiszący u jego boku morderczy rapier i zatknięty za pas zakrzywiony nóż z koszem na rękojeści, którego kieslevita używał jako lewaka. Zauważył, że zarządca przekazuje jednemu z mężczyzn coś, co prawdopodobnie jest obiecaną mapą okolic. Tamten obejrzał zwój ze znawstwem. Levan zrobiłby to samo nawet gdyby rozwinął to do góry nogami. Lubi robić dobre rażenie nawet gdy nie miał o czymś pojęcia.

Gdy zobaczył wóz, który jacyś chłopi wepchnęli na plac we wsi doszedł do wniosku, że plan o jakim wcześniej myślał i zasadzka, jest kolejną rzeczą, o której Levan nie miał zbyt wiele pojęcia. Może bardziej o planie niż zasadzce. Nie był to ani wóz kupiecki, ani nawet podobny. Chyba tylko gang ślepych staruszek mógłby jadące takim wozem osoby wziąć za kupców. Miał nadzieję, że nie wspomniał o swoim pomyśle na głos po czym przypomniał sobie, że to jeden z krasnoludów wypowiedział na głos to, o czym kiesevita tylko myślał. Na szczęście – kamień spadł z czegoś co mogłoby uchodzić za serce Levana. Tak naprawdę to Levan niespecjalnie dbał o to, jak wezmą się za wykonanie zadania. Po prostu chciał już działać. Wiedział, że akurat w poszukiwaniach on może być przydatny. Znał się nieźle na tropieniu, a z wytropieniem zgrai ludzi w lesie nie powinni mieć większych problemów – ślady kół, kopyt, butów, połamane gałęzie, pozasypywane ogniska. Taka ilość ludzi musiała zostawić po sobie jakieś ślady, chyba że wyjątkowo dobrze znała się na ich ukrywaniu – tego Levan też nie mógł wykluczyć. Poza tym chciał ruszać w drogę, upolować czasem bażanta, może królika, usmażyć go. Poczuć na twarzy wieczorny letni deszcz. Byłoby to odmianą po wiosennych ulewach i trudach zimy. Miał nadzieję, że to będzie wreszcie spokojne lato, a zapewnią mu to pieniądze von Zvirgau’a.
 

Ostatnio edytowane przez Azazello : 04-09-2010 o 15:51.
Azazello jest offline  
Stary 04-09-2010, 16:59   #24
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Widząc, że kapłan opadnięty przez roszczeniowo nastawionych natrętów traci humor ukłonił się grzecznie i po cichu wycofał. Nie było sensu kontynuować rozmowy w takich warunkach.
Wyszedł do hallu i zagadnął mijającego go sługę w przybrudzonej liberii.
- Hej ty! Nie wiesz gdzie znajdę Wolfganga Lippe? Podobno jest tu aptekarzem.-a uzyskawszy odpowiedz pośpiesznie oddalił się we wskazanym kierunku.

***

Ledwo zdążył. Rozmowa z Wolfgangiem nie zajęła dużo czasu, ale grupa zdążyła już wyjść z zamku prowadzona przez Adolfa Bornitza i Ulli mocno wyciągał nogi żeby ich dogonić. Pętając się w ogonie pochodu zdołał usłyszeć, że ma im być okazany jakiś wóz i że ma to coś wspólnego z udawaniem kupców.
Pomysł niezbyt się mu podobał. Jego rodzina, gdy jeszcze mieszkał w Erzfeld, trudniła się pasterstwem. Nie sądził by wypadł przekonująco jako wozak, czy kupiec. Poza tym robienie zasadzki w kilka osób na zgraję zbójów mogło skończyć się bardzo źle. No i najważniejsze. Jeżdżąc wozem po trakcie miał małe szanse na odkrycie źródła magicznej aktywności. Toteż gdy zaprezentowano im wóz mający być kupieckim karawanem odetchnął z ulgą.
- Panowie, nie prościej dołączyć się jako dyskretna eskorta do jakiegoś prawdziwego kupca, lub wozaka? Przecież pewnie jeszcze kilku desperatów jeździ po tutejszych traktach. No i pewnie bardziej wiarygodnie będzie to wyglądało niż jazda rozpadających się wozem drabiniastym. Nie możemy pozbawiać chłopów ich narzędzi pracy, niebawem sianokosy.
Słysząc Hansa pokiwał z uznaniem głową.
- Słowa warte uwagi. Może zamiast wymyślać bzdury najpierw przeczeszemy ten las o którym mówi pan sierżant?
 

Ostatnio edytowane przez Ulli : 04-09-2010 o 21:58.
Ulli jest offline  
Stary 06-09-2010, 01:10   #25
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Gdy tylko Tupik dorwał w swe ręce pisma ucieszył się niepomiernie. Błysk w oku znany jedynie Levanowi świadczył, że trafił właśnie na kurę znoszącą złote jaja - podobnie jak niegdyś w Księstwach plany i starania Tupika przekraczały jego najśmielsze oczekiwania. Tupik uważnie wsłuchiwał się w odczytywany list od kapłana by chwile później potwierdzić każde słowo osobiście je czytając. Pismo od kapłana było przepustką nie tylko wśród kapłanów, ale i pobożnych ludzi żyjących w zgodzie z naturą - a tacy musieli być i bandyci skoro do tej pory w najeżonym od kręgów lesie zdołali spokojnie przetrwać a i znaleźć schronienie. Halfling z niejednego pieca chleb zajadał i dobrze wiedział, że nie wszystko wygląda tak jak wygląda na pozór... Czasem chleb ma za dużo zakwasu, a czasem za mało drożdży tak czy inaczej mnożna dostać bólu brzucha a nie się najejść...
Tak czy siak halfling zdumiał się dopiero gdy analizował pismo od wielmożnego... Nie dowierzał gdy czytał, :
"Owo pismo zostaje od dnia wystawienia przez dni dwadzieścia."

"Chmmm a gdyby tak dopisać... dwadzieścia dwa tysiące. Chmm całkiem dużo miejsca pozostało, prościzna, a charakter się poćwiczy... z pismem wykona się cuda zostało sporo miejsca na dalsze instrukcje a ciemnym chłopom wciśnie się, że to kolejny dokument wystawiony przez możnowładcę... Z Levanem... to już cała banda " - zacieszał skrycie Tupik, nie dając ni w jotę poznać jak bardzo jest ucieszony. W tym celu - jak też zwykle gdy chciał przewlec rozmowę czy ukryć emocję, rozpoczął nabijanie swej fajki halflińskim zielem, po czym z wytrawnym koneserstwem zaczął się delektować smakiem ziela Oba pisma szybko schował tez do tuby, aby nie zamokły - z nostalgią spojrzał tez za mapą , obiecując sobie że wkrótce ją przerysuje... " Nie ma to jak być niezależnym w każdych warunkach..."

Gdy doszło do prezentacji "wozu" - a przynajmniej czegoś o miało ten wóz imitować halfling buchnął śmiechem, nie wytrzymując. Nie mały w tym udział miało halflińskie ziele które sprawiło , że zacieszał do rozpuku aż łzy pocisnęły mu się z oczu. Gdy już napad śmiechu mu się skończył a niemal wszyscy zdawali się być bardziej rozjuszeni prezentem niż zadowoleni, halfling orzekł - chyba po raz pierwszy głośno do zebranych towarzyszy.

- Darowanemu koniu w zęby się nie zagląda ! A tym bardziej koniowi z zaprzęgiem - dodał już spokojniej po tym jak zwrócił uwagę. Chwile później z osiołkowych juków wyciągnął strój kupca - w jakim paradował niegdyś po Granicznych księstwach, strojowi dobrze znanemu Levanowi. Nałożył go na swój wywernowski kubraczek, z niesmakiem zauważając, że pewnie będzie się w tym pocił. Strój jednak jak ulał pasował do kupca, tajemnica złodziejaszka było, że zawierał wiele ukrytych i przydatnych schowków, bufiaste rękawy oraz kapelusik z piórem właściwie dopełniał obrazu. Dwie potęże juki ( w większości wypełnione prowiantem) wylądowały na wozie - odciążając wiernego towarzysza Skałę.

- Czy kupiec z cennym towarem jechałby swobodnie niczym kupiec?? - Zapytał retorycznie, - Na bogatym wozie zachęcającym do napadu?? - Dodał przezornie nie będąc pewnym czy wszyscy nadążają za halflińsko-złodziejskim tokiem myślenia.

- Kupiec z pokaźną obstawą i kilka juków wypełnionych prowiantem dla niepoznaki i wystarczy. Solidna ochrona jaka będziecie dla mnie stanowić również...
- Oczywiście z racji tego , że udawać będę kupca, nie liczcie , że zbyt prędko włącze się do walki, zakładam, że nasi przeciwnicy nie będą na tyle głupi, żeby zrobić hurra i ruszyć na wóz... Zapewne przyszykują zasadzkę a pamiętajcie że są u siebie... Oczywiście dość dobrze strzelam z procy i gdy zajdzie taka konieczność to z pewnością jej użyję, dalsze plany proponuję jednak konsultować poza tymi uroczymi murami...

" Wóz z koniem zostawi się od biedy w najbliższej wsi i jeszcze chłopi dopłacą... oczywiście o ile nie nada się do sensownej podróży."- pomyślał

- Jeśli chcecie jeździć i szukać po lesie bandytów to tak jakbyście chcieli przeszukiwać stóg siana w poszukiwaniu igły. Do kapłanów i w kręgi jeszcze się udamy, jak kupiec mogę być przecież kontrowersyjny i prowadzić handel pomiędzy kapłanami a wsiami - a przynajmniej zacząć takowy - Tupikowi w ramach wymówek często gęsto do głowy wpadały i pomysły a im dłużej myślał o handlu opierającym się na glejtach to ... Na chwilę się rozmarzył zapominając co też miał powiedzieć spojrzał po towarzyszach jakby szukając utraconego wątku, po czym rychło przypomniał sobie , ze dalsze sekrety i plany nie mogą toczyć się wewnątrz zamku...

- Ruszajmy jak tylko wóz będzie gotowy, woźnica do wsi znajdzie się w zamku a od wsi do pomocy zaprzęgniemy miejscowego - powiedział władczym tonem rodem z czasów gdy dowodził bandą zbirów po "Grabarzu" w której znajdował się i Levan, potrząsając przy tym tubą w której znajdowały się dokumenta...
 

Ostatnio edytowane przez Eliasz : 06-09-2010 o 02:29.
Eliasz jest offline  
Stary 07-09-2010, 14:35   #26
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
-Oczywiście szybko nie włączysz się do walki. Wasze bezpieczeństwo naprawdę leży mi na sercu i będę za ciebie ryzykował życie. Oraz jak miło, że wspomniałeś o dwóch ważnych słowach. Zasadzka i obstawa. Zanim zacznie się walka każdy z nas oberwie dwoma strzałami. Spójrz na nas, jesteśmy uzbrojeni od razu widać, że możemy się bronić. Dlatego to nie będzie zwykłe:
"Dawać towar albo was pobijemy!"
-Tylko dawać towar bo zrobimy z was sito. Także szanujący kupiec nie podróżowałby takim wozem. Jazda czymś takim raczej popsułaby mu reputacje i skąd ktoś miałby wiedzieć o jego cennym towarze? Zaś jeżeli kryłby się nie założyłby tak krzykliwego stroju. Dlatego mówię, że plan albo całkowicie runie bo nie złapią przynęty, albo w najlepszym wypadku sami zostaniemy obrabowani. Czyli udawanie kupca jest złym pomysłem.
-W przeciwieństwie do zabrania wozu, swoją drogą przydałoby się wyłożyć go czymś miękkim aby wygodniej się jechało.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 07-09-2010, 15:39   #27
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
- Z pewnością nasze działania nie mogą ograniczyć się do paradowania po trakcie i czekania na zbójców. Zupełnie zaś nie rozumiem czy w końcu obawiasz się o to , że zostaniemy wzięci za kupców i z cała surowością zaatakowani, czy też obawiasz się o to, że za kupców nas nie wezmą - przez co ominą pozostawiając w spokoju. Bo zdajesz się podnosić oba zastrzeżenia na raz. - odpowiedział rzeczowo Hansowi

- W twoim rozumowaniu albo się nie nabiorą albo - jak się nabiorą to nas zniszczą. Ja jeszcze widzę możliwość, że dadzą się nabrać i przegrają, lub że nie dadzą się nabrać i mimo to zaatakują - choćby by pozbyć się ścigającego ich oddziału.

- Po kupcu i karawanie nie będą spodziewać się takich niebezpieczeństw jak po dobrze pilnującej się drużynie. Poza tym, jeśli ich atak miałby zrobić z nas mielone, to bez znaczenia jest czy będziemy podróżować na wozie czy też pieszo po lesie. W lesie, wokół obozowiska, którego położenia póki co nie znamy można przyszykować dwakroć więcej pułapek i zasadzek - niż jest taka możliwość na trakcie , który przecież przejezdny być musi.

- Może i wóz nie wygląda najlepiej, ale będzie go można zamienić lub naprawić w najbliższej wsi, z dala od oczu nadzorcy - który normalnie pewnie by protestował, ułatwi też przewóz dóbr i nas samych.

- Wracając zaś do kwestii walk czy kupiectwa, rzecz jasna wcale nie muszę się narażać - stwierdził zdejmując jednocześnie strój kupca i chowając go do juki. Zauważył kpinę i ironię ukrytą w słowach Hansa, ironię nie przewidująca, że gdyby zaszła potrzeba negocjacji musi być ktoś na tyle "neutralny" aby skutecznie owe negocjacje prowadzić. W sytuacji gdy każdy z najemników walczy - na negocjacje nie ma już miejsca, tym bardziej jeśli nie ma z kim negocjować , bo każdy jest najemnikiem... halfling jednak był specem w szermierce słownej i potrafił jak nikt obrócić kpine czy ironię wobec swego adwersarza. Mimo, że Hans wydawał mu się jednym z nielicznych rozgarniętych osób - choćby ze względu iż wystarał się o mapę - to jednak w walce o honor czy pozycję w grupie, halfling nie zamierzał ustępować pola.

- Nie będę wystawiał się na pierwszy ostrzał jako kupiec, który dowodzi i przewodzi całej naszej bandzie. Nie to nie - powiedział tonem obrażonego halflinga który ani myślał już odtąd wychylać się z pomysłami w wyprawie, dopóki nie uzyska szerszego poparcia. Uznał dyskusje z każdym z osobna za wyczerpujące i nie uwzględniające różnorodności zdań grupy. W takich sytuacjach bez wyraźnego lidera było tylko kwestią czasu nim znajdzie się więcej spornych argumentów, halfling zaś miał dość czasu i własnych pomysłów by realizować je niezależnie od całej reszty. Levanowi który jakby w napięciu czekał na ogarnięcie wyprawy - a może na jakikolwiek sygnał Tupika do działania, dał jedynie znak aby dał sobie na wstrzymanie. Nie było sensu walczyć z wszystkimi, Tupik wolał poczekać, aż każdy sobie uświadomi konieczność pewnych rozwiązań , miał tez dość czasu i chęci by stopniowo na to wpływać. Co by nie było w polowaniu na złoczyńców miał już pewne doświadczenie o czym doskonale wiedział Levan, żaden z pozostałych osobników nie gwarantował zaś halflingowi skutecznej wyprawy... tym bardziej że wypełnienie co do joty poleceń szlachciury Tupik niekoniecznie wiązał z sukcesem obecnej wyprawy... Z całej tej gromady osób wstępnymi planami mógł podzielić się jedynie z Levanem, całej reszcie zwyczajnie nie ufał a i nie miał do tej pory dość informacji by przekonać ich do własnych pomysłów - to zaś wkrótce zamierzał zmienić.
 
Eliasz jest offline  
Stary 07-09-2010, 22:10   #28
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Po chwili przysłuchiwania się rozmowie, przerywanego przestępowaniem z nogi na nogę i drapaniem tu i ówdzie Ulli chrząknął wtrącając się do sporu. Miał opory przed dzieleniem się informacjami, ale chciał podważyć pewność siebie co poniektórych i powstrzymać dzielenie skóry na niedźwiedziu.
- Sprawa nie jest tak prosta jak się wydaje - Powiedział kierując swe słowa do Tupika.- Dowiedziałem się, że nie wszystkie napady kończyły się odebraniem dóbr i siniakami. Dwie ofiary brutalnie zamordowano, wręcz rozerwano na strzępy. Być może mamy do czynienia z dwoma grupami z czego ta druga to czciciele mrocznych potęg, lub jeszcze coś gorszego.

- Zaś wracając do planu to rozważyłbym dwa, można zrealizować je oba. Zbóje prawie na pewno wywodzą się stąd i muszą mieć jakieś kontakty z miejscową ludnością. Ktoś z miejscowych im pomaga. W jakiejś wiosce mają krewniaków, lub kogoś u kogo wymieniają towar na gorzałkę i jedzenie, lub po prostu sprzedają. Zawsze znajdzie się zawistny, który za odpowiednią opłatą podzieli się informacjami z podróżnym chcącym wyrównać rachunki, lub pomoże komuś kto chce przyłączyć się do bandy. To czego nie dowiedział się pan Bornitz może dowiedzieć się któryś z nas przy piwie. Warto wypytać się w karczmach, czy ktoś w okolicy nie zajmuje się sprzedażą trefnego towaru i przez pasera szukać kontaktu.

- Drugi sposób to wystawienie przynęty, ale nie takiej jak ta.- Wskazał niedbałym gestem rozpadający się wóz. - Jedźmy do Sabritz i popytajmy się w karczmach o kupców wyruszających w drogę tym traktem. Jeden z nas mógłby poprosić o podwiezienie, płacąc za transport jeśli to konieczne. Wozacy chętnie się na to godzą bo to i możliwość zarobku i w grupie bezpieczniej. Reszta ruszy w pewnej odległości za transportem. Jeśli nastąpi atak ten na wozie da znać wystrzeliwując płonącą strzałę, lub dmąc w róg. Unikniemy zaskoczenia całej grupy i damy jej możliwość odwrotu w razie gdyby wróg był zbyt silny.

Mówiąc to spuścił lekko głowę jakby smutniejąc. Wiedział, że tym kimś na wozie kto nie będzie mógł uciec, będzie on. Tylko on nie miał konia a jednocześnie miał łuk i strzały.
 
Ulli jest offline  
Stary 07-09-2010, 22:39   #29
 
Matyjasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Matyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemuMatyjasz to imię znane każdemu
-Rozerwani na strzępy? Kultyści? Skąd masz te informacje? Dlaczego nic nie powiedziałeś?- Po usłyszeniu tej nowiny w głosie wojskowego było słychać zarówno strach jak i pewną radość.
-Trzeba ich zabić. Wyrżnąć do ostatniego! Nie zapomniałem i nie zapomnę co mi zrobiono!
Energicznie zaciskał pięści, nie słuchając i starając się ochłonąć, wyrzucić z umysłu wspomnienia. Oraz myśli o perspektywach, to nie było pewne a i tak musiał skupić się na działaniu, niezależnie jak cenna byłaby dla niego nagroda za walkę z kultem.
Udało mu się dopiero przy alternatywnej opcji. Spojrzał na niziołka w jego mniemaniu znaczącym spojrzeniem.
-Dlaczego my na to nie wpadliśmy? Mamy w końcu dwadzieścia dni. Może upieczemy dwie pieczenie na jednym ogniu? Grupa najemników przeprowadzi kupców przez niebezpieczny teren. Oczywiście za drobne wynagrodzenie. Możemy robić za straż tylną, bandyci atakują od tyłu, tak powiemy. Reszta wędrujących pomoże wyrównać siły i nie wpadniemy w zasadzkę. Genialne i proste. Jak pewna mądra osoba mówiła, na najprostsze rozwiązania najciężej wpaść.
 
Matyjasz jest offline  
Stary 07-09-2010, 23:43   #30
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Tupik przysłuchiwał się z uwagą wieściom jakie przekazywał łowca. Nie dziwił się zasłyszanym informacją dopóki Hans nie zwrócił uwagi na źródło ich pochodzenia. Niemniej jednak były to ważne.

- W zwyczajach bandytów raczej nie leży rozszarpywanie zwłok. Ich źródła należy raczej szukać w kręgach i dzikiej leśnej zwierzynie, a ewentualne powiązanie tych wydarzeń z napadem zbójnickim jest niepoważne tym bardziej , że z tego co mówisz zwykle napady nie kończyły się żadną śmiercią.

Skwitował halfling jednocześnie ukłonem dziękując nieznajomemu. Zauważył też - choć dość późno , że nie zna imion większości z obecnych tu osób, co postanowił szybciutko zmienić.

- Tak przy okazji, jestem Tupik, Tupik "Grotołaz" - dodał nie bez kozery spoglądając z uśmiechem na krasnoludy. - Skoro mamy spędzić ze sobą jakiś czas chyba warto abyśmy zapoznali się w naszych umiejętnościach. Z zawodu jestem zielarzem i mogę służyć wam pomocą medyczną, potrafię zrobić użytek z procy i znam się trochę na przestępczym półświatku z którym za granica miałem trochę kontaktu.

- Tu jestem czysty - dodał spoglądając na Hansa - i mam nadzieję takim pozostać , a co do kultystów i chaosu to masz moją pełna zgodę i poparcie. Moja rasa nie unika stawiania czoła temu zagrożeniu a i ja nie chwaląc się skromnie , kilka miesięcy temu pomagałem rozgromić cała bandę kultystów w opuszczonej krasnoludzkiej kopalni Keraz Skerdul... Tam to dopiero była jatka - pomyślał wspominając straszliwe boje toczone w kopalni.

- Co do przyłączenia się do jakiegoś kupca - i żerowania na jego obstawie i ochronie w celu przeprowadzenia naszej akcji - macie moją wstępna zgodę, ale póki co na zamku kupców nie ma, dojechać do wsi i tak na czymś trzeba - a jak na miejscu okaże się że i tam kupców nie ma to przecież nie będziemy czekać z założonymi rekami aż jacyś nadejdą. Tym bardziej , że równie dobrze szlaki te mogą być przez kupców rzadko wybierane, szczególnie teraz , po napadach.
 
Eliasz jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest WÅ‚.
Uśmieszki są Wł.
kod [IMG] jest WÅ‚.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
Pingbacks sÄ… WÅ‚.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:43.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172