Kwestie o zmianie woza mowie gdy zarzadca idzie szukać woźnicy - albo konia...
Co do wozu i konia ja to widzę tak - co najmniej połowa osób jesli nie zakłada to dopuszcza olanie szlachciury i jego 10 zk. jesli zas mamy się mu narażac, to na całego - im bardziej zbiednieje, tym miej zapłaci kolejnym awanturnikom za ściganie nas. Oczywiście - to założenie opierające się na założeniu że szlachciura dowie się że zmieniliśmy szeregi ( co po prostu podejrzewam że predzej czy póxniej nastapi) - a przynajmniej i na taką ewentualność trzeba się przygotować. jeśli wóz nie wyjedzie - lub się rozklekocze nie dojeżdzając do wioski to zawróce do zarzadcy i obardze go jeszcze kosztami potłuczonych nbutelek - które ucierpiały przez niesprawny wóz jaki nam dostarczył...
Mże MG chciał nas zniechęcić do wozu, może droga będzie poza wozem i podróża jak kupcy? Nie wiem, wiem, że od wsi do wsi - od kapłana do kapłana wóz sie przyda, chocby na przewóz dóbr wyciagniętych sprytem od mieszkańców.