Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2010, 15:48   #80
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
__________________________________________________ ___________
_____________________________






W życiu każdego są takie chwile, w których trzeba działać a nie zastanawiać się i rozmieniać na drobne. To była taka chwila… lata doświadczenia i praktyki robiły swoje. Psiaki były idealne do zrobienia odpowiedniego nastroju… ustawiły ich dzisiejszą randkę w sposób jednoznaczny. Helfdan przystąpił do czynu bez zbędnych ceregieli. Dobył szabli, poprawił puklerz i skoczył.


Widać było, że paladyna zatrzymały ważne sprawy po drugiej stronie barykady i nie było mu tak śpieszno do reszty drużyny. Cóż, nie ma to jak chwalebny i dramatyczny pojedynek w ariergardzie. Elf nie musiał nic mówić. Klasyczny „odbijany” i bez większych sentymentów wymienili się partnerami.

Panie na prawo, panowie na lewo. Kapłanowi odpowiadała bardziej cela po prawej stronie dlatego Helfdan nie miał czego tam zaglądać. Szybki rzut okiem na celę i zorientował się, że drow wcale nie jest zadowolony z przybycia Azora i uwijał się jak może. Kolejny przeciwnik wcale nie poprawiał mu czarnego humoru… jednak trzeba mu przyznać rację, nie okazywał tego. Niestety z myśliwego stał się teraz ofiarą. Przynajmniej z tej strony ich pułapka przybrała kiepski obrót. Tropiciel doskoczył i już pierwszym ciosem próbował go wyprowadzić z rytmu. Zaatakował krótko z lewej strony, zawsze dawało mu to drobną przewagę, a psiakowi było i tak jedno czy podgryzał czarne jajca z tej czy z tamtej.

Cięcie wręczne w kiść miało pozbawić go żądełka. Niestety okazało się zbyt lekkie i niemrawo zadane. Przeciwnik błyskawicznie odparował i tylko dobrze złożona zastawa pozwoliła zachować tropicielowi flaki w brzuchu. Helfdan poczekał na moment, w którym psiak zaatakował i drow musiał ratować się rozpaczliwym unikiem. Wtedy zaatakował… zamarkował cios w brzuch i ostatecznie chlasnął w ciemny ryj najlepiej jak potrafił.


__________________________________________________ __________
_____________________________




Ohydny dławiący smród zła nad nim. Znacznie większy i potężniejszy niż drowy, gdy przydusił ich mroczne aury zła. Co więcej ta bestia postanowiła zaatakować paladyna, a do odoru zła dołączył duszący zapach powodujący drętwienie kończyn i uporczywy kaszel.
Paladyn nie sądził nigdy, że odór zła może być tak groźny, a nie tylko ohydny.

Raydgast przygotowawszy miecz i tarczę, powoli wycofywał się w kierunku barykady.
-Raydgast! Gdzie jesteś?!- wrzask elfa dotarł do uszu paladyna. Na moment go rozpraszając.
-Po drugiej stronie barykady! Uważajcie...drowy...to...najmniejsze ze zmartwień.- Raydgastowi każde słowo przychodziło z trudem, ale musiał ostrzec towarzyszy. Potem elf coś jeszcze krzyknął, ale paladyn nie odpowiedział zajęty walką o życie i ucieczką z zatrutego obszaru.
Nic co prawda nie widział, ale wykorzystując koncentrację zła w okolicy, określił mniej więcej kierunki. I zaczął powoli ruszać w kierunku barykady, krztusząc się od trucizny zalegającej w powietrzu.

Stwór zapewne nie chciał dać za wygraną i zaatakował, ale Raydgast włożył w cios mieczem całe swe umiejętności i prawość, godzącą w zło lepiej niż zwykła stalowa klinga.
Miecz trafił w coś miękkiego. Zapiszczało świdrująco. Raydgast poczuł mocny powiew powietrza, jak gdyby coś wielkiego zamachało skrzydłami. Duszący pył zgęstniał.
Co akurat nie było pozytywne, bo ruchy paladyna spowolniły jeszcze bardziej.
Ale stwór chyba dał za wygraną, bo w tej wędrówce do barykady nic mu nie przeszkadzało, aż do czasu gdy do niej dotarł.

Wtedy bowiem, gdy przeciskał się przez szczelinę w zaporze. Coś oplotło jego nogę, coś...wąskiego niczym wąż lub...macka?
Szybki cios miecza paladyna chybił, drętwiejąca dłoń nie była już tak pewna. Kolejny cios jednak był skuteczny, do pewnego stopnia. Miecz dosięgnął celu, gdyż paladyn poczuł opór przy cięciu. . W uszach znów zaświdrował mu wysoki pisk i stworzenie przestało ciągnąć, choć nogę nadal dwukrotnie oplatało coś mackowatego. Niemniej paladyn tym się teraz nie przejmował, przeczołgując na drugą stronę barykady.
 
Sayane jest offline