Szczęk broni i ostre piski niewiadomego pochodzenia raz po raz rozdzierały ciszę zamkowych lochów. Zjednoczona we wspólnym celu przeżycia drużyna radziła sobie nad podziw dobrze, w czyn niemały udział miały kapłańskie psy, zająwszy strzelców wystarczająco długo, by Iulus i Helfdan zdążyli bezpiecznie ich dopaść i związać walką wręcz. Tyr sprzyja śmiałym, odważnym i prawym, dodając im sił w boju o słuszną sprawę. Zapewne dlatego kapłan szybko rozprawił się ze swoim przeciwnikiem. Drow był zwinny i walka nie była dla niego pierwszyzną, lecz w starciu z determinacją okrytą płytową zbroją i długim, ciężkim mieczem nie wytrwał długo. Helfdan miał mniej szczęścia. Jego przeciwnik był wprawnym szermierzem, a jego szara kolczuga stanowiła wyzwanie dla sejmitara półelfa. Jednak drow popełnił błąd, nie doceniając przeciwnika - na blef Helfdana nabrał się z dziecinną łatwością. Niestety na tym się skończyło - cios tropiciela nie dosięgnął przeciwnika gdyż ten, będąc pewnym uniknięcia fałszywego ciosu, skoczył w stronę psa chcąc pozbyć się dokuczliwego zwierzęcia. Niebianin zniknął w rozbłysku światła oślepiając drowa na kilka sekund. To Helfdanowi wystarczyło; jego broń wniknęła w metal, boleśnie raniąc bok ciemnego elfa. Ten obsypał tropiciela - wnosząc z tonu - stekiem wyzwisk i ruszył do ataku. Przez chwilę obaj mężczyźni obchodzili się czujnie, po czym skoczyli. Drow ledwie drasnął półelfa, za to sam otrzymał potężny cios w trzewia, po którym zgiął się i plunął krwią, ani myślał się jednak poddawać - cofnąwszy się dwa kroki wyciągnął coś zza pazuchy, po czym cisnął Helfdanowi w twarz, równocześnie skacząc w bok. Tropiciel uchylił się; niestety w celi nie miał wielkiego pola do manewru - flaszka z kwasem rozbiła się o pobliską ścianę, a krople żrącej cieczy spadły na półelfa, wypalając mu w ciele niewielkie acz bolesne dziury.
Tego Helfdanowi było za wiele - dopadł podnoszącego się z ziemi przeciwnika i dwoma celnymi ciosami pozbawił życia. Gdy uniósł głowę znad zwłok, w drzwiach sąsiedniej celi zobaczył masywną, słaniającą się na nogach postać. Najwyraźniej kapłan również wyszedł z walki zwycięsko, choć nie bez szwanku.
Gdzieś z ciemności dobiegł was głos elfa i szczęk zbroi paladyna - znak, że tym dwóm udało się spotkać. |