Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2010, 16:34   #91
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
- Mój miecz -wyjęczał wleczony za nogi kapłan. - Zabierzcie mój miecz... - mruczał tracąc czucie we wszystkich członkach. Przez chwilę próbował jeszcze przetrzeć dłonią twarz z ohydnej juhy którą opluła go potworna ćma, jednak nie mogąc zebrać sił nawet by ruszyć palcem w opancerzonej rękawicy zrezygnował. Spokojnie zamknął oczy i osunął się w ciemność nieświadomości...



***


Pustka pulsowała, a raczej trzepotała smolistą ciemnością. Drobinki czarnego jak sadza pyłu sypały się na głowę zawieszonego w niebycie kapłana. Ogłuszający trzepot owadzich skrzydeł otaczał go ze wszystkich stron dudniąc upiornym echem w jego uszach. Co chwila niewielkie jarzące się nienawiścią węgielki rozbłyskały w ciemności i z furkotem nacierały wprost na jego twarz, by eksplodować pyłem prosto w jego nos, usta i oczy. Manorian próbował osłaniać twarz rękoma jednak jego ruchy były powolnie i niezgrabne, jakby niewidoczny ciężar miażdżył jego członki i wbijał ciało w nieobecne podłoże. Próby odwrócenia twarzy od błyszczących ślepi nic nie dawały. Gdzie by nie spojrzał kapłan tam były.
Nagle zupełnie bez ostrzeżenia maleńkie ostrza zgrzytnęły o pancerną płytę na brzuchu. Najpierw delikatnie - nieśmiało. Po sekundzie jednak zamieniły się w stalowe zębiska olbrzymiej piły która poczęła wgryzać się w stal chroniącą ciało kapłana. Iulus wierzgnął próbując wyrwać się objęć ciemności, uciec przed ostrzem tnącym napierśnik. Nie potrafił jednak. Czuł jak opada z sił. Jęknął cicho w rezygnacji, a zawtórował mu zgrzyt rozdzieranej stali.


Spazm bólu przeszył całe jego ciało gdy zębiska piły wgryzły się w delikatną tkankę brzucha. Krew trysnęła wysoką fontanną barwiąc świat karminem. Jednak jego tortura nie miała końca.
Stalowe ostrza wgryzały się dalej rozdzierając wnętrzności, mieszając krew z sokami trawiennymi. Iulus wierzgał i krzyczał spazmatycznie, jednak zdrętwiałe, rozcinane na pół ciało nie słuchało go już wcale. Nagły zgrzyt metalu o kręgi sprawił że kapłan załkał żałośnie. Wtedy płonące ślepia wychynęły z ciemności by otulić jego twarz szkarłatnym woalem jego własnej gorącej krwi. Manorian poczuł jak oślizgła, pulsująca macka wdziera się do jego rozwartego w krzyku, gardła i przebija podniebienie. Poczuł bolesne ukłucie tuż za oczami i po kolejnej sekundzie usłyszał mlaśnięcie i upiorny chichot. Macka rozwarła się w jego mózgu i pojedyncze siorbnięcie wywróciło świat na lewą stronę...


***


Kapłan ocknął się z krzykiem podrywając obolałe ciało do góry. Rozejrzał się z przerażeniem wokoło, jednak widok krzątających się towarzyszy uspokoił go. Opadł z powrotem zimny kamień, tam gdzie go zostawiono. Cieszył się też widząc, iż bard wydobrzał szybciej od niego. Nie dziwił się temu zbytnio - wziął na siebie impet uderzenia, a także trucizny rozpylanej przez upiorną ćmię. Spróbował ruszyć palcami, dłoń zacisnąć w kułak. Udawało mu się to jednak przychodziło z trudem. Wciąż czuł odrętwienie i gdy reszta drużyny sprawdzała korytarze i grzebała się w znaleziskach on siedział bez słowa przy ścianie dochodząc do siebie. Pomocy nie potrzebował, tylko czas i odpoczynek były w stanie przywrócić go do formy.


***


Gdy już łupy były zebrane, listy odcyfrowywane i kopiowane, Iulus udał się do pomieszczenia gdzie walczyli z potworem. Po plecach przeszedł mu dreszcz, gdy poczuł swąd spalonego truchła i wspomniał senne mary, które dopadły go po walce.
Schylił się z po miecz, który wypadł z jego dłoni podczas starcia. Spojrzał na swe zmęczone odbicie w stalowej klindze i powoli wsunął ostrze do pochwy u pasa. Zmawiając krótką dziękczynną modlitwę do Tyra wrócił do towarzyszy, by dzielić z nimi rewelacje odkryć.


Do podziału łupów się nie garnął - postanowił wziąć luzaka i równą część pieniędzy tak, by pokryć koszty podróży a także usług Helfdana. Jednak listy trochę bardziej go zainteresowały. Z rwącego potoku słów wypluwanych intensywnie przez barda wychwycił te które najbardziej go interesowały. Pieśniarz, który na wschód wyruszył, dały nadzieję na kolejny trop za Stickiem. Problem jednak pojawiał się taki, iż był częścią większej siatki działającej zarówno na zgubę Królestwa jak i może Torilu. Iulus jednak chętnie zasięgnąłby rady Thunderdrragona względem szlaku przeklętego barda i wieści o Sorg, ale bieganie za Tilupem i Rudą Wiedźmą nie koniecznie wpisywało się w jego misję.
Do samych Podkosów jednak warto było wrócić.

Zdążył jeszcze wypowiedzieć swe myśli na głos zanim dalszy to jego rozumowania przerwał mu Laure prosząc o wsparcie w handlu. Iulus wzdrygnął się i spojrzał ze zdziwieniem na barda:

- Chcesz li bym autorytet Kościoła do handlowania używał...- znać było w głosie akolity oburzenie - Nie jestem kupczykiem, a wiara i Boskie Autorytety nie służą do nakłaniania przyziemnych celów jak żebranie o lepszą cena na jakimś targowisku! Opamiętaj się, nim dojdę do wniosku że obrażasz mnie i symbole oraz idee które w sercu noszę - splótłszy na piersi opancerzone dłonie, kapłan spojrzał na elfa twardym, nie znoszącym sprzeciwu wzrokiem. Złocisty spokojnie wytrzymał wzrok człowieka który nie dalej jak dziesięć dni wcześniej został wynajęty przez paladyna za kilkadziesiąt sztuk złota.
- Wybacz Iulusie - powiedział przepraszającym tonem -
w żadnym przypadku nie miałem zamiaru cię obrazić. Zapomnij proszę o mojej niewczesnej propozycji.
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline