Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 07-09-2010, 16:52   #137
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Tamir & Jared


Tamir powoli skierował dziób swego myśliwca w kierunku pierwszego, wypatrzonego transportowca blaszaków. Ogrom tego statku powodował, że zestrzelenie go przez pojedynczy myśliwiec było praktycznie niemożliwe, jednak Zabrak był Jedi, a Jedi byli specjalistami od zadań niemożliwych. Młody rycerz wolał nie przyspieszać. Uszkodzone skrzydło sprawiało mu spore problemy z utrzymaniem kursu, a przy większej prędkości mogło to być jeszcze trudniejsze.

Torn zaczął obniżać pułap. Musiał to zrobić jeżeli miał trafić w punkt, który powinien spowodować eksplozję silników. Robił to jednak zbyt szybko. Jared, obserwujący wszystko z góry, już miał ostrzec swego przyjaciela, gdy dojrzał jego błąd, ale było już za późno. Tamir nacisnął spust w tym samym momencie, w którym spora część skrzydła oderwała się od reszty statku. Rakiety trafiły transportowiec w jedno z ogromnych skrzydeł, chronionych grubym pancerzem, nie powodując żadnych uszkodzeń.

Zabrak już tego nie widział. Jego myśliwiec wpadł w ruch wirowy i runął jak kamień w dół. Jedi nie mógł nawet spróbować wydostać się na zewnątrz. Został wciśnięty w fotel i mógł jedynie bezradnie przyglądać się przelatującym mu przed oczami obrazom. Codd obserwujący całą sytuację również nie mógł niczego zrobić. Patrzył jak statek jego towarzysza uderza w wodę i znika w odmętach oceanu.


Era & Shalulira & Nejl

Nejl i jego klony robili co mogli. Wywlekali z mieszkań co tylko się nadawało na wszelkiego rodzaju zapory i osłony. Wylewali z siebie siódme poty, ale to było za mało. Nie starczyło im czasu. Prace wciąż trwały, gdy przybiegł żołnierz, postawiony przez Ricona na czujce.

- Nasi zaraz tu będą – zameldował.

Oddział młodego Jedi błyskawicznie zajął pozycje obronne, zdając sobie sprawę z tego, że zaraz za ich sojusznikami zbliżają się droidy. Jednak, gdy klony prowadzone przez Erę i Lirę przekroczyły wejście do holu nie było słychać strzałów ani innych odgłosów walki. Przybyli, choć było ich dosłownie kilku, spokojnie zdążyli zająć swoje pozycje. Blaszaki wciąż jednak nie nadchodziły.

Napięcie rosło, gdy obrońcy Kamino czekali na swojego przeciwnika. Gdy pierwsze B1 wpadły do środka niektórzy nawet odczuli ulgę. Kilka strzałów dosłownie zmiotło zwiadowców z powierzchni gruntu. Nie trzeba było długo czekać, by pojawili się kolejni, a już chwilę później znów rozgorzała regularna bitwa. Droidy wdzierały się do środka przez wąskie przejście, skutkiem czego były dziesiątkowane, a co więcej, niemal wszystkie upadały w tym samym miejscu, tworząc dość niezwykłą barykadę.

Wydawało się, że wszystko idzie w jak najlepszym kierunku i klony wraz z Jedi zdołają utrzymać tą pozycję dłużej. Niestety puszki nie zamierzały wysyłać kolejnych żołnierzy tylko po to by ci kończyli na śnieżnobiałej posadzce. Wejście do holu nagle eksplodowało, rozrzucając kawałki droidów po całym pomieszczeniu. Prawdopodobnie wróg wysadził je używając wyrzutni rakiet. Gęsty dym wypełnił okolice wejścia, a pomiędzy nim co niektórzy z broniących się dostrzegli dziwne kształty. To trzy droideki wtoczyły się do środka, błyskawicznie stając na nogi i włączając swoje osłony. Był to przeciwnik z którym klony i Jedi nie mogli wygrać.
 
Col Frost jest offline