Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2010, 08:31   #10
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Piwnica jak piwnica.... tak się przynajmniej zdało młodym wampirom, gdy stanęły na wilgotnej kamiennej posadzce lochu. Spróchniałe półki dawno załamały się pod ciężarem słojów i garnców, myszy pożarły resztki pozostawionych w skrzyniach zapasów, a pająki urządziły tu sobie istne zawody w pleceniu misternych sieci, choć od dawna żadna mucha ni komar nie zawitały do tej spiżarni. Toteż ostatnimi czasy polowały głównie na siebie nawzajem, urastając do tak monstrualnych rozmiarów, że wywoływały dreszcz obrzydzenia nie tylko w Livet, ale nawet i w Malu. Zresztą żadne z pomieszczeń nie zachęcało do noclegu - ani spiżarnia podzielona na kilka części, ani obszerne pomieszczenie służące kiedyś za skład win - teraz pełne popękanych beczek i rozbitego szkła. Wśród śmieci kręciły się stonogi i węże, a winiarnia stanowiła dom dla dużej kolonii nietoperzy, które - niedawno wróciwszy z łowów - wcale nie przejęły się pojawieniem intruzów.

Dalsze oględziny pomieszczeń doprowadziły Was do kolejnego zejścia w dół. Elegancko wymurowane przejście ozdobione zawiłymi rzeźbieniami zwieńczone było mikroskopijnym zakratowanym okienkiem, przez które wpadała poświata księżyca. A może to już blade światło dnia? Nieopodal leżało kilka niemal kompletnych ludzkich szkieletów. Pechowi podróżnicy, którzy zginęli od jadowitych ukąszeń węży i pająków? A może... ostrzeżenie?



Młodzieńcza ciekawość nie opuściła jeszcze waszych wampirzych umysłów, a poczucie mocy dodawało pewności siebie, toteż bez dłuższych deliberacji zeszliście w dół szerokim przejściem wzdłuż którego rozmieszczono uchwyty na pochodnie. Tutaj nie było tyle kurzu co wyżej, choć nadal ciągnęło wilgocią. Po kilku zakrętach postawiliście stopy na posadzce - nie kamiennej, lecz z prążkowanego marmuru. Na ścianach wisiała broń i zbroje - nawet niezbyt zardzewiałe - środkiem ciągnął się zaś lekko przegniły czerwony dywan. Widać było, że jeszcze do niedawna ktoś zajmował się tym osobliwym przybytkiem.

Wędrując dalej szybko zrozumieliście, że podziemia stanowią lustrzane odbicie górnych pomieszczeń zamku - tyle że w o wiele lepszym stanie. Obejrzeliście sobie zadbaną sypialnię z wielkim dębowym łożem (oczywiście z baldachimem), salon w którym od dawna nie przyjmowano gości - szkoda, bo spłowiałe hafty były kiedyś na prawdę piękne; bibliotekę pełną zmurszałych książek i kilka pomieszczeń z wyglądu przeznaczonych dla służby. Kuchni nie było, za to niewielka jadalnia była zastawiona jak do obiadu - obiadu dla dwóch osób. Na wypolerowanych naczyniach nie było ani grama kurzu.



Nie to jednak zainteresowało was najbardziej. Pośrodku podziemi - łamiąc standardowy układ zamku - były kolejne schody w dół, które doprowadziły Was do wysokiej kamiennej komnaty, od podłogi aż po ginący w mroku sufit pokrytej misternymi rzeźbieniami - a może runami? - od których ciarki przebiegły Wam po plecach. Na środku stał duży, kamienny sarkofag z odsuniętym wiekiem. Nigdzie nie było ani tabliczki z imieniem, ani właściciela. Zresztą nawet jeśli by był... i tak nie mogliście już wyjść na zewnątrz.

 
Sayane jest offline