Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2010, 10:17   #21
Rhaimer
 
Rhaimer's Avatar
 
Reputacja: 1 Rhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwuRhaimer jest godny podziwu
Profesor nigdy nie lubiał ludzi, którzy zbytnio obnosili się ze swoją "zajebistością". Jedyne co kojarzyło mu się z takim człowiekiem to litość i pożałowanie. Niestety. Trafili na Eddi'ego. Eddy jako uczeń nie był taki. Przynajmniej Eric zapamiętał go inaczej. Był to wesoły i radosny chłopak, jednak nigdy nie robił z siebie głupka. Najwyraźniej pieniądze zmieniają człowieka. Gdyby trafili na potencjalnych obserwatorów z wrogiego gangu, ich status incognito spalił by na manowce. W koło pełno Chinoli, którym Watson nie ufał. Mieli coś takiego w oczach, ten ich wzrok. Zawsze napawał go niepokojem. Poza tym zawsze układali się z silniejszymi. Zalali Liberty City falą imigrantów. W taki oto sposób powstają Triady i inne wynalazki. Jako, że Eric najbardziej znał Eddi'ego, usiadł naprzeciwko niego. Rozsiadł się wygodnie przy stoliku i założył ręce na stół.

Z rozbawieniem obserwował scenę dialogu pomiędzy "kelnereczką" a jego byłym uczniem. Usta ciągle wykrzywiały mu się w dziwnym grymasie, aż w końcu spoważniał widząc minę dziewczyny. Miał wrażenie, że chciała ich wszystkich zabić. Tu, na miejscu. Gdy odeszła Eric spoważniał.

- Eddy do cholery! - krzyknął Profesor i pacnął go w głowę. - Co się stało z dawnym Eddi'em? Eh, nieważne – mruknął.
- Ważne jest natomiast to, z czym do ciebie przychodzimy – tu zniżył głos i nachylił się w stronę rozmówcy.
- Nie wiem, czy wiesz, ale ostatnio zginął ktoś ważny. Bardzo ważny przynajmniej dla świata przestępczego. To dzięki niemu jestem, kim jestem, a ty także pownieneś mu podziękować tam na górze, bo gdyby nie on, nie parałbyś się tą profesją – zabrzmiał teraz jak prawdziwy nauczyciel i mentor. Mogło to nieco zmylić kolegów, z którymi rozmawiał na dość luźnej stopie. W dodatku tą gadką chciał wywrzeć niejako presję na McPercym.
- Słuchaj. I to uważnie. Słuchaj! - ponownie krzyknął widząc jak Eddy rozgląda się za pupą tej kelnerki. - Tym człowiekiem był John Kovalsky. Znany jako "Polak". Nasza trójka – tu pokazał ręką na kolegów - należy do grupy zwanej "Dziećmi Polaka". Chcemy dowiedzieć się, kto tak naprawdę kryję się za śmiercią naszego... ojca– w końcu to powiedział. Ale tak właśnie było. Kovalsky był dla nich niczym dobry ojciec. Czasem surowy, ale zawsze dbał o swoje pociechy.
Gdy Profesor przedłożył nudną historię, przeszedł do meritum.

- Szukamy tego skurwiela, lub skurwieli ale w tym musi pomóc nam nie kto inny, jak dobry, poczciwy, zielony, dolar. A dolary zarabia się na interesach, nie? No właśnie. I tu mamy dla ciebie propozycję. Jako diler masz pewnie swoją strefę wpływów. Ja także. Może połączylibyśmy siły i dotarli jeszcze dalej? Można by stworzyć pięcio – osobową grupę dilerów – ja, ty, Stan, i tych dwóch panów obok mnie. Zysk ze sprzedanego towaru byłby ogromny. Posłuchaj.
Możemy otworzyć mini – fabrykę. Sam znam się nieco na hodowli zioła. A może ty masz jakieś pomysły? I czy wogóle wszedłbyś w ten układ?
 
Rhaimer jest offline