Ciemność nie sprawiała większego problemu półdrowowi, właśnie obejrzał się za siebie by upewnić się że po przejściu większej polanki nikt ich nie śledzi kiedy Marc zadał mu pytanie o którym nikt do tej pory nawet nie pomyślał. Od dłuższego czasu słuchał opowieści mnicha które były pouczające, fascynujące i wyjaśniały wiele z ludzkich zachowań, toteż postanowił opowiedzieć mu jak najwięcej. Mizzrym czuł że może zaufać Marcusowi.
- Hmmm…nie wiem od czego zacząć przyjacielu – elf znów się rozejrzał.
- Mamy czas – człowiek delikatnie się uśmiechnął.
Przed oczami elfa pojawił się obraz matki, pięknej elfki w obdartym ubraniu trzymającej go na kolanach i żebrzącej o strawę i kilka miedziaków. Duchy przeszłości tłukły się w środku próbując go rozerwać na strzępy. Mizzrym wziął głęboki wdech.
- Pochodzę z Ched Nasad zwanego również kiedyś Miastem Połyskliwych Pajęczyn o ile ta nazwa coś Ci podpowiada – mnich pokręcił głową, po prawdzie nazwa kiedyś już obiła mu się o uszy ale to była tylko nazwa i nic więcej – ale moja wędrówka po Powierzchni ma swój początek w nieco innym, znacznie gorszym miejscu, w Menzoberranzan a dokładniej w Baerynie – twarz półdrowa stała się kamienną maską ale Marc tylko słuchał, pomimo tego iż dało się wyczytać z jego mimiki że nie ma pojęcia czym jest Baeryn nadal słuchał, uważnie co jakiś czas rozglądając się dookoła – na ulicy miałem dużo szczęścia, wyglądając jak drow mogłem być pewnym że żaden goblin, kobold czy niedźwieżuk nie podniesie na mnie ręki, wystarczyło tylko dobrze grać swoją „role” – ciarki przeszły po plecach elfa na wspomnienie tych sytuacji, odruchowo obejrzał się dookoła czując nagle czyjąś obecność, nikogo nie było, to duchy czasu plątały się wokół nich – to na ulicach Menzoberranzan zbierałem informacje na temat świata Ponad od kupców którzy przyjeżdżali tam by dać się ograbić ze swoich towarów i monet. Wszystko jednak zmieniło się dnia w którym do miasta przybył pewien alchemik. Jedno jego pytanie zmieniło całe moje życie – przez chwilę wydawało mu się jakby dostrzegł jakiś błysk pomiędzy drzewami – to on pomógł mi wyzwolić mój „Talent” i wszczepił we mnie odwagę do opuszczenie krain Podmroku. Houn Greycastle jest odpowiedzialny za fakt iż teraz brniemy w kompletnych ciemnościach po tych cholernych gąszczach – po raz kolejny coś błysnęło w gąszczu – widziałeś?? – Marcus skinął głową
- Czas odegrać swoje role – mnich wyprostował się i pewnym krokiem ruszyli w stronę światła. Po paru chwilach z gęstwin przed ich oczami pojawił się zarys obozowiska ze sporym paleniskiem pośrodku przy którym kilka osób opiekało mięso.