Wątek: The Cave
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2010, 17:11   #78
Col Frost
Kapitan Sci-Fi
 
Col Frost's Avatar
 
Reputacja: 1 Col Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputacjęCol Frost ma wspaniałą reputację
Michael wreszcie dotarł do szpitala. Nie był to duży ośrodek, który przy sąsiednim budynku uniwersyteckim wyglądał zaledwie jak mała część całej uczelni. Historyk pchnął jedno skrzydło podwójnych drzwi wejściowych, jednak w tym samym czasie, z drugiej strony, ktoś zrobił to samo, tyle że z o wiele większą siłą. W skutek tego starcia Jarecki o mało co nie wylądował na ziemi, ale na szczęście zdołał utrzymać równowagę. Osobnik, który o mało co nie posłał go do parteru, przeszedł szybkim krokiem, oglądając się jedynie na człowieka, na którego wpadł. Michael uczynił to samo, ale powstrzymał się od wszelkich komentarzy. Wolał nie zwracać na siebie uwagi, a już sam incydent mógł to zrobić.

Chłopak wszedł do środka i nie rozglądając się niepotrzebnie, udał się wprost do recepcji, w której siedział jakiś mężczyzna, prawdopodobnie będący amatorem domowych wypieków. Spytał się o pokój Nikołaja, ale dowiedział się tylko, że pora odwiedzin dawno się skończyła i żeby przyjść jutro. Wówczas to Michael wpadł na genialny pomysł:

- Pan nie rozumie. Jestem tu z polecenia sir Willsa. Ja mogę poczekać do rana, specjalnie nie robi mi to różnicy. Jednak sir Wills oczekuje mojego telefonu w przeciągu - tu spojrzał teatralnie na zegarek na ręce - piętnastu minut. Jak pan myśli, będzie to telefon o stanie pana Radovicia, czy o recepcjoniście, przeszkadzającym w wykonywaniu bardzo ważnych obowiązków służbowych? - fortel się powiódł. Facet momentalnie podał numer pokoju i piętro, na którym leżał Serb. Jarecki podziękował i udał się do windy. Niestety ta była zepsuta, więc blondyn musiał skorzystać ze schodów.

Gdy dotarł na drugie piętro, z zewnątrz zaczęły dobiegać syreny wielu karetek. Czyżby jakiś karambol drogowy? W sumie mogło to się obrócić na dobre. Niewiele osób powinno się wówczas kręcić na oddziale. Michael pewnym krokiem ruszył przed siebie szukając pokoju z odpowiednim numerem. Wbrew przypuszczeniom historyka, po korytarzu kręciło się mnóstwo osób. Większość z nich biegała w jedną i drugą stronę. Ogólnie panował spory chaos. Jarecki dotarł wreszcie do odpowiedniego pokoju, ale ten okazał się być pusty. Zatrzymał więc jakąś pielęgniarkę i spytał o towarzysza z niedawnej wyprawy. To wszystko zaczynało mu się bardzo nie podobać. Nerwowa atmosfera wokół, wszyscy biegają w kółko, a Nikołaja nie ma w jego pokoju. Okazało się, że został przeniesiony piętro niżej z powodu urazu głowy i niedotlenienia.

Michael zdziwił się. Jak ktoś mógł uderzyć się w głowę i jednocześnie się dusić? Już miał spytać co się dokładnie stało, jednak wówczas do niego i pielęgniarki podeszła trójka mężczyzn, najwyraźniej przysłuchujących się całej rozmowie. Przedstawili się jako funkcjonariusze szpitalnej ochrony. Poprosili o dokumenty, po czym zaprowadzili zdezorientowanego historyka do jakiegoś gabinetu.

Po tabliczce na biurku, Michael dowiedział się, że siedzi w gabinecie niejakiego dr Richarda Dempseya. Został posadzony na miejscu dla odwiedzającego gabinet, a jeden z ochroniarzy zasiadł w fotelu doktora. Dwójka jego kolegów stała w pobliżu drzwi. Siedzący zaczął zadawać proste pytania w stylu imię i nazwisko, adres zamieszkania, czy zawód. Historyk spokojnie odpowiadał, dopiero przy kolejnym pytaniu nie wytrzymał:

- Co pan wie o morderstwie dokonanym na Jaquesu LeBlancu?

- Morderstwie?! Znaczy, że on nie żyje?

- Znał pan LeBlanca?

- Tak - przyznał Jarecki. Żałował swojego wybuchu, no ale stało się.

- A skąd?

- Z takiej jednej wyprawy.

- A Radovicia?

- Również.

- Domyśla się pan kto mógł chcieć śmierci LeBlanca?

- Nie. Nie znałem go zbyt dobrze. Po prostu byliśmy członkami jednej ekspedycji... Radovicia znałem lepiej - skłamał po chwili, aby funkcjonariuszom nie wydało się dziwne, że w szpitalu odwiedza tylko jednego kolegę.

- Zatem przybył pan odwiedzić kolegę, przypadkowo w noc, gdy zabito innego pana znajomego?

- Tak - odpowiedział krótko Michael, czując, że jego sytuacja nie jest najlepsza.

- A dlaczego nie przyszedł pan w dzień, o normalnej porze?

- Miałem dużo pracy.

- Hmm... Rozumiem. Pański przyjaciel leży na pierwszym piętrze. Może go pan odwiedzić.

- Dziękuję bardzo - historyk wstał, jednak nie ruszał się z miejsca. Wyciągnął rękę, w geście prośby o zwrócenie dowodu. - Mogę prosić?

- A tak, oczywiście. Niech pan tylko nie opuszcza szpitala. Policja pewnie również chciałaby zadać panu parę pytań.
 
Col Frost jest offline