Wątek: C E L A
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2010, 20:15   #35
mataichi
 
mataichi's Avatar
 
Reputacja: 1 mataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie cośmataichi ma w sobie coś
Grupa nr1, pierwszy dzień, ranek

Rebeka


- Przestań.

Mała Rebeka stanowczo przerwała swojej starczej wersji odpowiedź. Na jej niewinnej buźce kobieta nie dostrzegła ani śladu zrozumienia. Na marno też szukała jakichkolwiek oznak współczucia. Oblicze dziecka było obleczone smutkiem i choć nie wymówiła tego na głos Marqez doskonale wiedziała co jej kopia jeszcze czuła, w końcu była nią kiedyś.

Dziewczynka czuła się zawiedziona. Jej nieskalane, idealistyczne wyobrażenia uczuć okazały się błahostką bez większej wartości.

Nie była jednak zła.

Mięciutką dłonią pogłaskała swoją starszą wersję po głowie, co zadziałało niesamowicie uspokajająco i niemalże od razu kobieta zapomniała o miejscu, w którym się naprawdę znajdowała. Poczuła się jakby rzeczywiście znajdowała się w swoim pokoju, który w tym momencie stał się czymś w rodzaju bastionu oddzielającego ją od zewnętrznego świata.

- Teraz śpij. Na lekcję przyjdzie jeszcze pora…

Choć ostatnie zdanie zabrzmiało niepokojąco to nie powstrzymało więźniarki przed zaśnięciem.


***


Grupa nr1, pierwszy dzień, ranek

Kurt Marevick, Atilla Lengyel



„Niegodna śmierć jest tylko wtedy, kiedy próbowało się przeżyć cudzym kosztem.”
Hanna Krall

Tak było i w tym przypadku.

Krótka chwila brutalnej szarpaniny i kolejna duszyczka dostała bilet w jedną stronę na pociąg pędzący w kierunku zaświatów.

W prostym i zabójczym planie Kurta coś poszło nie tak… Ktoś zawalił. Może była to Diana, która nie pozwoliła się złapać puszczając broń, a następnie uniknęła śmiertelnego ciosu. Co gorsza przy kolejnym uderzeniu udało jej się jakimś cudem złapać jego rękę trzymającą broń, za którą pociągnęła potęgując zamaszyste uderzenie. Może to jednak zawalił Węgier, który wmieszał się do walki w najmniej odpowiednim momencie chcąc znokautować dziewczynę. A może cały plan był od początku do kitu?

Nie miało to znaczenia.

Znaczenie miał natomiast fakt, że za kilka sekund liczba skazańców znów będzie parzysta. Za kilka chwil, kiedy krwawiący i charczący Atilla wyzionie ducha. Czekan przebił tętnicę szyjną. Podłogę wokół dogorywającego więźnia szybko pokryła cieplutka posoka.

O czym myślał przed śmiercią?

Co widział?

Kogo wspominał?


Na te pytania tylko on znał odpowiedź.


- Nie spodziewałam się takich emocji.
Ewa ponownie przemówiła z głośników, a w jej głosie wyraźnie można było wyczuć ogromne podniecenie. – Zasłużyliście na nagrodę obydwoje. Pamiętacie ten gramofon. W jego środku znajduje się coś mocnego, coś co zaspokoi wasze potrzeby.

Narkomani popatrzyli na siebie i bez słowa udali się do surowo urządzonego pomieszczenia zostawiając truchło na środku korytarza. Nie pamiętali nawet kto rzucić starociem o ścianę rozbijając go na kawałki. Oprócz niewielkiego walkmana z głośniczkiem, z którego leciało nieprzerwanie wkurzające tango, w środku znajdowało się niewielkie zawiniątko.

Drżące dłonie odwinęły szmatki obchodząc się z zawartością jak z jakąś świętością.

- Heroina, nic się nie uszkodziło. – stwierdziła Diana oglądając „prezent”. Oboje byli na głodzie, a po tym wszystkim co przeszli należało im się ukojenie.

Dwa zastrzyki i dwójka morderców na kilka godzin odleciała do lepszego świata bez bólu fizycznego i psychicznego.


***


Grupa nr2, pierwszy dzień, ranek

Jill Briggs, Joshua Brunon, Christopher Torg


Blokada podziemi nie zadziałała i nagle wszystko zaczęło się pieprzyć.

Kiedy Jill miała stanąć po tym jak nacieszyła się widokiem swojego makabrycznego dzieła, poczuła jak nogi odmawiają jej posłuszeństwa. Gdyby nie błyskawiczna reakcja brata jej twarz doznałaby nieprzyjemnego uczucia nagłego spotkania się z twardą posadzką. Dla więźniarki świat był w tym momencie jedną cholerną karuzelą, która zamiast zwalniać zwiększała swoje tempo z każdą chwilą. W pewnym momencie tej szaleńczej wirówki ktoś był na tyle uprzejmy i wyłączył światło.

Nawoływania Josha nie pomogły. Najpierw ciałem jego siostry zaczęły targać drgawki, a po kilku nieudanych próbach wymiotowania straciła przytomność. Brunon nerwowo zabrał się do sprawdzania pulsu i oddechu, gdy znajomy głos z głośników rozwiał jego obawy.

- Pana siostra żyję, spokojnie. – Lechner pocieszył mordercę. – Trucizna na szczęście nie była śmiertelna. Powinna dojść do siebie za parę godzin, a do tego czasu pozwolę sobie Was odciąć. Życzę przyjemnego oglądania, a i panie Torg… Jak pan myśli, kto będzie następny na liście pańskich towarzyszy?

Grube kraty dopiero teraz zastawiły wejście prowadzące do podziemi. Po sprawdzeniu okazało się, iż również drzwi wyjściowe były zamknięte. Pozostało czekanie.

Chris, któremu w niedługim czasie udało się zatamować krew z niegroźnej, aczkolwiek bolesnej rany, zobaczył jak na jednym z ekranów zaczęła się rozgrywać odrażającą scena. Człowiek z maczetą, który obserwował inną grupę przeszedł do działania. Tamci rozdzielili się przeszukując piwnicę, a on niczym potwór z najgorszych opowieści dopadł jednego z nich dosłownie krojąc go na kawałeczki. Najgorsze dopiero jednak nastąpiło po tym brutalnym morderstwie. To coś… zaczęło jeść mięso martwego więźnia.

Kimkolwiek był ten psychol, przynajmniej na razie był on nich odizolowany...
 
mataichi jest offline