Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-09-2010, 21:57   #25
Ajas
 
Ajas's Avatar
 
Reputacja: 1 Ajas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie cośAjas ma w sobie coś
Czwarta tura eliminacji. Proces przebiegał naprawdę szybko i coraz mniej osób zostawało wśród obserwujących (lub też czekających). Jedni eskortowali poobijanych i pokonanych znajomych, inni wrócili na jarmark, uświadamiając sobie, że prawdziwe widowisko ma i tak dopiero nadejść. Cris nie należał do żadnej z tych grup i to właśnie on został wywołany jako kolejny uczestnik eliminacji przez srebrnowłosego mnicha. Co ciekawsze, jego oponętką okazała się dziewczyna. Blaise jedynie spojrzał na dwójkę zawodników i rzucił jakiś bliżej niesprecyzowany komentarz pod nosem, zapewne odnośnie własnego szczęścia jeśli chodziło o tego typu sytuacje. Niewiasta miała średniej długości złote włosy spięte w dwa króciutkie warkoczyki. Jej strój miał barwę fioletu a oczy wyrażały determinację i posiadały nienaturalny, czerwonawy kolor. Choć może była to po prostu gra światła?
- Niniejszym rozpoczynam czwartą turę eliminacji. Gotowi?
Mniszek najwyraźniej starał się grzecznością nadrabiać niedociągnięcia swojego seniora, obecnie nadzorującego pojedynek na drugim ringu.

Cris obserwował dokładnie wcześniejsze walki, zapowiadał się wysoki poziom turnieju. Ku zadowoleniu brodacza wszystkie osoby które broniły dziewczynki, łącznie z nią póki co przechodziły do dalszych etapów eliminacji.
Teraz jednak nadeszła jego kolej, gdy usłyszał swe imię podszedł do ringu i ściągnął koszulę. Nie chciał by jego ubrania doznało uszkodzeń w czasie walki, nigdy nie wiadomo co może się zdarzyć. Dopiero teraz uważnie można było przyjrzeć się rzeźbie mięśni wojownika. Nie jeden rzeźbiarz oddałby duszę by jego modelem był ktoś o posturze Cristophera.
Brodacz zgrabnie wskoczył na ring i skłonił głowę w stronę swojego przeciwnika. Była to kobieta, jednak w turnieju nie sprawiało to żadnej różnicy, jego mistrz zawsze powtarzał, że w walce nie liczy się płeć czy wiek, a umiejętności walczących.
Cris wystawił ręce przed siebie przyjmując gardę zasłaniającą twarz i delikatnie kiwał się na boki przenosząc ciężar ciała z nogi na nogę. Było to tylko jednak sposobem by ukryć jego prawdziwy plan- szybki atak. Ta pozycja sugerowała, że brodacz ma na celu zaatakować dopiero kontrą, a tego wolał nie ryzykować, oczy tej dziewczyny wprawiały go w niepokój.

Gdy już oboje stali na ringu on wciąż trzymając gardę czekał na komendę rozpoczynającą walkę. Magiczne słowa poszybowały w przestrzeń, i nim zdążyły jeszcze opaść Cris wybił się mocno do przodu, nienaturalnie mocno, miejsce na macie, gdzie przed chwilą stał było popękane. Brodacz natomiast pędził do przodu z niewiarygodną prędkością wystawiając łokieć do przodu. Celował w mostek kobiety, chciał zakończyć to jednym ciosem.


Chociaż turniej znajdował się dopiero w fazie eliminacji, pewne stereotypowe zachowania zawodników zaczęły już dawać o sobie znać. Dobrym przykładem mogły być chaotyczne, dzikie szarże panów i niezwykle taktyczne, defensywne nastawienie pań. O ile cios swoją siłą miał dosyć spore szansę zasklepić klatkę piersiową dziewuszki, musiał jeszcze trafić w miejsce docelowe. A tak niestety się nie stało. Niemal niezauważalna w nikłym świetle pochodni, fioletowa aura pulsowała nad skórą niewiasty. Była to już druga osoba na turnieju, demonstrująca możliwości stricte-energetyczne. Pierwszą okazał się android Loto. Złotowłosa wykonała defensywny unik po skosie, po czym jej prawa ręka, jakby zamocowana na sprężynie, wystrzeliła w stronę twarzy mijającego ją Crisa. Rozległo się donośne plaśnięcie, jak przy spoliczkowaniu, które... w niektórych kręgach sztuk walki mogło być odczytane jako otwarte okazywanie pogardy i obraza. Choć fizycznie nie zabolał... cios zaowocował czymś niemiłym dla młodzieńca z bródką. Poczuł on erupcję części swojego Ki, które spaliło się jak ćma wpadająca w płomień świecy.

Cris niemal wzdrygnął się czując jak ulatuje z niego Ki, i to w sposób bardzo niemiły. Brodacz nie spodziewał się spotkać tu kogoś potrafiącego zniszczyć energie przeciwnika, widać walka wymagała większej uwagi niż przewidywał. “ Nie lekceważ jej” jego myśl przypominała wykład starego mentora, którego tak szanował.

Cristopher obrócił się w stronę kobiety i znowu przyjął gardą podobną do tej z początku pojedynku, laik nie mógł zauważyć różnicy. Jednak doświadczony wojownik mógł dostrzec, że jedna ręka cofnięta była bardziej do tyłu. Wojownik wolał oszczędzać teraz ki, więc postanowił użyć sztuczki którą niegdyś przekazał mu mistrz. Prawa ręka która była z przodu wystrzeliła w stronę kobiety, jak gdyby wojownik chciał wyprowadzić kolejny ordynarny atak. Jednak prawda była zupełnie inna, bowiem dłoń wcale nie miała dotrzeć do celu a zamaskować lewą pięść. Prawa pędziła wprost w twarz kobiety, tak by skupić jej wzrok na wielkiej dłoni, w tym czasie lewa, zawczasu ukryta z tyłu ( by markować defensywę), teraz pędziła od dołu celując w brzuch kobiety. Oczywiście by cios wydał się realistyczny Cris większa siłę włożył w atak ręką prawą, by kobieta poświęciła jej całą uwagę. Gdy prawa dłoń była już niedaleko jej twarzy, w odległości “unikowej” Cris poderwał ją nagle w górę by jeszcze bardziej zdezorientować kobietę i odwrócić jej uwagę od lewej pędzącej w stronę jej żołądka.

-Łooo... z widowni wylał się dźwięk spowodowany nagłym zastrzykiem szacunku dla mężczyzny z brodą. Królikówna, która zapewne obgryzałaby w tym momencie paznokcie gdyby nie miała paczki popcornu, była w stanie najwyższego napięcia. Dopiero w ostatniej chwili zorientowała się, jaki był plan groźnobrwego-i prawdę mówiąc, jedynie instynkt mógłby ją potencjalnie uratować w tej sytuacji, gdyby sama znajdowała się na macie. Instynkt...lub szczęście. Wstrzymała oddech.

Całość sytuacji przywodziła na myśl pokaz slajdów, czas zwalniający do ślimaczego tempa. Piącha mężczyzny zmniejszała odległość względem twarzy dziewczyny i dopiero ułamek sekundy przed poderwaniem dłoni ku górze, karmazynowe ślepia zajaśniały nagłym zrozumieniem. Nastąpił pokaźny ruch w tył, a pięść celująca w żołądek jedynie musnęła warstwę purpurowego materiału. To co okazało się być krokiem, szybko przekształciło się w skok, kiedy panna z kucykami odbiła się prawym butem od sprężystej liny i... przeleciała nad głową brodacza, tym razem dotykając go w lewy bark i lądując za jego plecami. Kolejny ładunek Ki zasklepił się i implodował wewnątrz młodego wojownika. Sytuacja zaczynała wyglądać dość dramatycznie... siedzący na podwyższeniu w jednym z narożników Blaise, zaprzestał na krótką chwilę mrugania. Usagi rozważała wynalezienie pary spinaczy, by upewnić się, że przez głupotę powiek nie zmarnuje nawet setnej sekundy.

Cris czuł jak siły go opuszczają, jednak nie mógł się poddać nie teraz, nie w eliminacjach! W duszy szepnął tylko “ Wybacz mistrzu muszę zaryzykować” Odwrócił się na pięcie stając twarzą do kobiety, czuł w duszy, że w tym momencie wszystko się wyjaśni. Ponownie wykorzystując całą swoją siłę wystrzelił prawą dłonią w stronę twarzy kobiety, lewa od drugiej strony wędrował w stronę brody karmazynookiej. W przypadku normalnego człowieka nie było mowy o markowaniu ataku, ale Cris miał pewną przewagę nad ordynarnymi ludźmi. Gdy dłonie pędziły na spotkanie z twarzą kobiety, coś wysunęło się ze spodni mężczyzny. Włochaty małpi ogon którego nikt nie mógł się spodziewać miał tylko jeden cel, oplątać się wokoło nogi dziewczyny uniemożliwiając ucieczkę od tego ciosu. Cris w duchu liczył, że jego stary mistrz czuwa teraz nad nim, obserwując jego poczynania, trzymając kciuki za swego ucznia.

Dziewczyna miała spore szansę uskoku przed atakiem. Rzecz jasna, gdyby pewien włochaty element ciała Crisa nie trzymał jej przyszpilonej do ziemi. Nie było możliwości ucieczki. Niestety, nie tym razem. Obie pięści dotarły na miejsce docelowe, a dostarczona przez małpiszona siła kinetyczna rozpoczęła naprawdę widowiskowe (jeśli odrobinę okrutne) przedstawienie. Kostka oponentki wyrwała się z ogoniastej niewoli, podobnie jak reszta ciała oderwała się od ringu, rozpoczynając chaotyczny lot po łuku, w akompaniamencie donośnego KRAK i dziesiątek kropel krwi, które kontrastowały z białym podłożem. Dziewczyna zahaczyła jeszcze ręką o pojedynczą barierkę i runęła bezwładnie na ziemię. Nim niewieścia figura rozbiła się na tysiąc kawałków o bruk, inna osoba dzieląca z nią kolor oczu pochwyciła ją i złagodziła ostatnie sekundy epickiej podróży powietrznej. Usagi kierowało kilka pobudek; nie tylko czułość, szacunek i współczucie względem pokonanej, która spisała się świetnie, ale też przede wszystkim chęć zobaczenia z bliska, na własne oczy, jak niszczycielskie było uderzenie groźnobrwego.

Blaise siedział na swoim podwyższeniu, choć dolna cześć jego twarzy znajdowała się obecnie bardzo blisko parkietu. Potrząsnął głową. Mrugnął. Raz, drugi, trzeci, po czym poderwał się na równe nogi i ruszył z kopyta. Naprawdę ogarnęła go panika.
- Ja, tego. Znaczy. Bo. Czwarta Tura i.... zwycięzca - Cris... panie Gendou!!! Mamy tu ciężką sytuację wymagającą natychmiastowej pomocy medycznej!

Jeśli nie liczyć kilku scenek jakie rozegrały się w jej rodzinnej “wiosce”, Usagi jeszcze nigdy nie widziała tak zmasakrowanej twarzy. Ktoś, ktoś kto nie byłby świadkiem scenki sprzed kilku chwil, mógłby pomylić szkody z tymi wyrządzonymi przez potrącenie w wykonaniu rozpędzonego TIR’a. Facjata stanowiła jedną czerwień, nos został całkowicie zgnieciony, wargi pękły od ciśnienia, kilka zębów oddzieliło się od kolegów podczas krótkiej podróży powietrznej. Z kindola nieprzerwanie lała się krew, a mętne, rozkojarzone spojrzenie wskazywało wstrząs mózgu.

Cris spojrzał pierw na lecącą kobietę, potem na swoje ręce mimo, że wszystko dookoła działo się bardzo szybko dla niego czas zwolnił. Mistrz zawsze ostrzegał go, powtarzając, że Cristopher dysponuje niemal nadludzką siłą. Jak dobrze, że w czasie ataku nie prowadził nim gniew...
Czas wrócił do normy, a wojownik szybko przeskoczył przez barierkę i podbiegł do króliczej dziewczynki i wziął pokonaną przez siebie zawodniczkę, na olbrzymie ręce. Rozejrzał się zdesperowany po sali i krzyknął donośnym jak głosem.
- Ruszcie się! Jej trzeba pomóc! - krzyk był skierowany głównie do opiekunów eliminacji, ale brodacz byłby więcej niż zadowolony gdyby któryś z zawodników okazał się uzdrowicielem.

Cristopher był zszokowany, chciał wygrać, ale to co teraz widział przerosło jego najśmielsze oczekiwania względem tego ciosu. Włochaty ogon z powrotem schował się do spodni gdy wysoki mężczyzna stał z kobietą bezwładnie leżącą na jego rękach. To zwycięstwo okupione było wysoką ceną.
 
Ajas jest offline