Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2010, 14:57   #104
Tom Atos
 
Tom Atos's Avatar
 
Reputacja: 1 Tom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputacjęTom Atos ma wspaniałą reputację
Podróż rzeką odkąd opuścili Heliogabalus i przez zimowe pustkowia nastrajał rycerza melancholijnie. Wraz z jesiennym zamieraniem przyrody nachodziły go nostalgiczne myśli o przemijaniu.
- Marność nad marnościami i wszystko marność.
Mruknął pewnego razu do nic nie rozumiejącego Tima.
Nawet miłosne podchody reszty drużyny nie wyrwały go z tego nastroju.
- Lgną do siebie dorośli jak kaczy drób do roślin.
Stwierdził wypowiadając kolejną mądrość życiową.
I w zasadzie poza sporadycznymi uwagami tego typu niewiele się odzywał.
Dopiero w wiosce na słowa Wulfa o składaniu w ofierze dziewic Bran nieco się ożywił :
- To bez sensu. Gdyby chcieli składać dziewice porywaliby chrome brzydule, a nie ładne dziewczyny. Wszak wśród ułomnych i szpetnych łatwiej by znaleźli nietknięte. To musi chodzić o coś innego.
Sprawa porwania sołtysówny zainteresowała go zwłaszcza, że wydawała się być powiązana z niedawną próbą porwania Marie.
Ojciec dziewczyny powiedział im, że zniknęła najlepsza suknia Eleny i naszyjnik z krwawników który dostała na szesnaste urodziny.
Naszyjnik był dobrze ukryty, a nie było śladów przeszukiwania. Pokój był w idealnym porządku. Łóżka było zasłane jakby dziewczyna wcale sie w nim nie kładła.
Bran korzystając z łaskawości gospodarza obejrzał sobie pokój dokładnie po czym spojrzał na stroskanego ojca wzrokiem pełnym współczucia.
- Mości gospodarzu widzi mi się, że Twa córka czekała na porywacza, gdyż nawet nie położyła się spać. Przykro mi to mówić, ale zdaje mi się, że dobrowolnie z nim uciekła. Nie pamiętasz aby, czy pośród jej zalotników nie był taki, który parał się magią, albo był na tyle zamożny, by maga wynająć ?
Sołtys słysząc słowa młodego rycerze w jednej chwili pokrył się szkarłatem:
- Moja córka była porządna dziewczyną. Nigdy by nie uciekła z własnej woli. Nie spotykała się z nikim bez mojej zgody!
Wzrok jakim Bran obdarzył Dana Madoka wyraźnie mówił, że w takie bajeczki to nawet siedmiolatek by nie uwierzył.
- To może inaczej ... Załóżmy, że nie uciekła dobrowolnie, że została porwana. Ponawiam pytanie, czy wśród zalotników był ktoś bogaty lub parający się magią ?
Mężczyzna zawahał się wyraźnie, a potem powiedział z wyraźnie widoczna dumą:
- Wydaje mi się, ze Luis DeLaneya był zainteresowany moją piękną córką, ale przecież nie musiałby jej porywać... no i w tej rodzinie to nie on para się magią.
To już był jakiś trop. Bran zapytał unosząc z zaciekawieniem brwi :
- Nie on ... a kto ?
- Lady Emeralda przecież.

Niezrażony rycerz kontynuował.
- A lady Emeralda to ... - pokręcił ręką w geście "dalej, dalej".
- No przecie bratanica pana barona - dokończył chłop kiwając głową z zadziwieniem, że ktoś nie wiedział tak oczywistej rzeczy.
- A gdzież oni mieszkają dobry człowieku ? - spytał Bran podając sołtysowi kolejny powód do zdziwienia.
- Jak to gdzie? W swoim zamku.
Biorąc pod uwagę, że sołtysami zostawali na ogół najsprytniejsi z chłopów Bran miał jak najgorsze przeczucia, co do inteligencji pozostałych włościan.
- W zamku powiadasz ... a gdzież on się znajduje, bo widzisz stąd nijakowego nie widać. Najlepiej pokaż ręką, albo daj nam jakiego otroka, co by drogę pokazał. Bo widzi mi sie, że tamuj o Twą córkę rozpytać trzeba. - Bran zamilkł na chwilę.
"Tamuj" zaczął wpadać w jakiś wsiowy żargon.
- No przecie w mieście - Spojrzenie sołtysa wyraźnie mówiło że jego rozmówca ma chyba jakieś problemy z głową - Trakt jest prosty, w zasadzie przewodnika nie trza, ale jak nie poradzicie to się kogoś znajdzie...
- To tu jest jakieś miasto ? -
rycerz był zaszokowany, że w pobliżu jest jakiś ośrodek cywilizacji.
- To po kiego porywają wieśniaczki ? W grodzie brak dziewek czy co ? - zadał retoryczne pytanie.
Potem sobie przypomniał, że kapitan Jalmari wspominał, iż wioska jest dzień drogi od Valls.
Na ostatnie zdanie Madock zrobił sie czerwony niczym burak i popatrzył na Brana wyraźnie oburzonym tonem:
- Moja córka jest najpiękniejsza dziewczyną w okolicy!
- Nie ... to nie o to chodzi. Prędzej o to, że złodziej nie kradnie u siebie. Masz może jaki wizerunek swej córki ? Jak wyglądała ?

Mężczyzna skinął głowa i wyciągnął zza pazuchy łańcuch na którym zawieszony był spory medalion. Otworzył go i pokazał rycerzowi. Malowidło przedstawiało śliczną kilkuletnią jasnowłosą i błękitnooką dziewczynkę:
- Miała wtedy dziesięć lat i była najcudowniejszym dzieckiem na świecie.
Bran spojrzał na cokolwiek nieaktualne malowidło i westchnął ciężko.
- Postaram się ją odnaleźć. Przynajmniej teraz wiemy, że jest błękitnooką blondynką.
Sołtys chwycił go za dłoń i zaczął ją ściskać. Bran miał dziwne wrażenie, ze zaraz zacznie go po niej całować.
Gdy sołtys obcałowywał dłoń Brana ten tylko poklepał go wolną lewicą po głowie stwierdzając zdawkowo :
- Nie trzeba wszak jeszcze jej nie znaleźliśmy.
- Ale znajdziecie... tacy potężni Państwo na pewno odnajdą moja Elenę ...

Jako że chłopina nie chciał puścić ręki rycerza, a ta już stawała się cokolwiek wilgotna od jego śliny Bran szarpnięciem wyswobodził się od wiernopoddańczego uścisku.
- No to musimy jechać do Valls. Lepiej samemu zaatakować, niż czekać na kolejne porwanie. Po za tym jako lennicy królewscy mamy pewne zobowiązania wobec ludności naszego suzerena. Wprawdzie Ci tutaj, to nie nasi poddani, ale wyręczając króla w ich ochronie zyskamy jego łaskę.
 
Tom Atos jest offline