Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-09-2010, 21:40   #141
enneid
 
enneid's Avatar
 
Reputacja: 1 enneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodzeenneid jest na bardzo dobrej drodze
Klony uwijały się jak szalone, Nejl również próbował dotrzymać im tempa, lecz po prostu było za mało czasu. Kolejne kwatery grabiono, by wznosić prowizoryczny mur u wyjścia. Ale kolejnej linii obrony już nie rozpoczęli. Młody jedi mocowała sie właśnie z jakąś skrzynią, która miała wzmocnić lewą "flankę", gdy zwiadowca wracał biegiem do umocnień. "Za wcześnie!"
-Na stanowiska! Osłaniać odwrót!- krzyknął rycerz zostawiając swój ładunek i ruszył biegiem w stronę barykad, wyciągając miecz.
Pierwsze dwójka obrońców dobiegała do barykady. Trzech, czterech, pięciu, sześciu klonów, dwójka jedi... I to wszyscy. niemal ciskało się pytanie "gdzie reszta", lecz odpowiedź była aż nadto oczywista. Po ledwie kilku sekundach pojawiły się również droidy i ostrzał zaczął się na nowo.
-Dobra robota- usłyszał głos D’an, która osiadła na ziemi, zrównując oddech
-Miejmy nadzieję, że tutaj zgrzejmy dłużej miejsca- odrzekł rycerz, mimowolnie się uśmiechając i przyklęknął przy niej. Na razie tak droidów nie był zbyt silny, wiec mógł sobie na chwilę pozwolić na ten luksus. Era natomiast wyjęła apteczkę i bez słów zaczęła opatrywać jego głowę. Ricon był jej wdzięczny za danie tego pretekstu, by jeszcze mógł chwilę nie uczestniczyć w walce. W ciszy przypatrywał sie jak uzdrowicielka radzi sobie z opatrunkami środkami odkażającymi. Trwało to może nie więcej niż minute, ale wystarczyło by bicie serca się uspokoiło, a mięśnie nieco rozluźniły.
- Dzięki Ero- rzekl gdy skończyła, uśmiechając sie przy tym i wstał by pomóc w obronie.

Znów walka stała się monotonna, gdy blaszki padały na ziemie, by kolejne mogły zając ich miejsca. Nie było w tym żadnej ambitnej taktyki czy zorganizowania, nie zaatakowano ich znów z rakiet, ot chyba separatyści po prostu wysyłali kolejne rzędy droidów z taśmociągu, licząc na to że zmęczą obrońców, lub co mogło, zdążyć się szybciej czekali aż zużyją ostatni magazynek. Problem polegał jednak na tym, że te plany jakkolwiek mogły wydawać się głupie, były strasznie realne. Prędzej czy później wystrzelają ich, lub do obrony pozostaną tylko trzy miecze świetlne i blastery- jako prymitywne maczugi. "Gdzie jest ta cholerna odsiecz" - przemknęło przez myśli gdy próbował określić ile już się bronią. Zdawało sie, że to trwa już wieczność.
I znów nastąpiło coś co zaskoczyło Nejla, choć przecież było całkowicie do przewidzenia. Rakieta rozniosła szczątki blaszaków, wznoszą w powietrze dym gesty szary dym. Zasłona dymna? Problem był jednak poważniejszy po korytarzu zaczęły wjeżdżać charakterystyczne pierścienie o średnicy mniej więcej półtora metra.
-Celować w droideki- krzyknął Nejl, od razu, gdy je rozpoznał, choć wiedział, że niewielkie były szanse by je zniszczyć. Problem polegał jednak na tym, że gdy staną i uruchomią pole, ani blastery ani miecze świetle nic im nie zrobią
-Się porobiło- mruknął do siebie, gdy pierwsze dwa droideki zaczęły ostrzał. Musieli coś szybko wymyśleć. Bo niedługo mogli sie utrzymać. Do zniszczenia tych robotów potrzebowali albo saperów, albo przynajmniej ciężkiego działka. Może jakaś pułapka mogła by je unieszkodliwić ale...
- Wycofujemy się do laboratoriów – rozkazała Era przerywając jego gorączkowe rozważania. to rzeczywiście było na tą chwilę jedyne rozwiązania
Czy tam uda się powstrzymać natarcie? Ricon nie wiedział, lecz tego z pewnością tutaj nie dokonają.
 
__________________
the answer to life the universe and everything = 42

Chcesz usłyszeć historię przedziwną? Przyjrzyj się dokładnie. Zapraszam do sesji: "Baśń"- Z chęcią przyjmę kolejnych graczy!
enneid jest offline