Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-09-2010, 11:32   #22
behemot
 
behemot's Avatar
 
Reputacja: 1 behemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwubehemot jest godny podziwu

Dym z cygara unosił się leniwie, zwijając w powietrzu w kręte wzory, kłębiące się jak myśli. Mężczyzna strzepał popiół.
- Opowiedz co wydarzyło się na balu. - rozkazał człowiekowi siedzącemu na krześle w kałuży wody, pozostałości po próbach ocudzenia odratowanego agenta.
Długowłosy mężczyzna o ramionach i torsie pokrytych tatuażami otworzył szeroko załzawione oczy. Ciężko oddychał, spoglądając kolejno na wszystkie zebrane wokół niego osoby. Gwardziści szarpnęli go za ramiona do góry i usadzili tak, że usiadł w pozycji klęczącej. Opuścił nisko głowę, tak że pozlepiane strąki czarnych włosów opadały mu na czoło i zasłaniały twarz.
Dlaczego… - Wyszeptał.
– Dlaczegoście mnie zabrali? Pozwólcie mi wrócić na bal! Tam było tak pięknie! Te kobiety… cudowne. Były dla mnie dobre. Ja też żem był dla nich dobry. Tańczylim w wielkiej, cudnie przystrojonej sali. Stałżem najpierwej pośród swoich, tam na dole. Aż tu nagle jakbym muzykę słyszał. To żem się rozejrzał, patrzę, a tu zamiast ulicy piękna, wielka sala. I żyrandole i światło. I wszyscy tacy piękni. A później najpiękniejsza z nich zaczęła śpiewać. Ach pragnę to jeszcze raz usłyszeć! – Z jego oczu na policzki polały się strumienie łez. No, a jak zaczęła śpiewać, to zamknęły się drzwi. Podobno już nikogo nie wpuszczają. – Skrzywił się i zaczął trochę charczeć. Splunął pod nogi Juana.
- Zabierzcie mnie z powrotem na bal! – Krzyknął tak głośno, jak tylko potrafił, miotając się przy tym niespokojnie, tak że gwardziści musieli go przytrzymać.
Juan skinął na sanitariuszy w białych kitlach, zbliżyli się oni do skrępowanego agenta z strzykawką o długiej szpili z której ciekła zielonkawa ciesz. Gdy zaaplikowali serum źrenicę Świeczki rozszerzyły się gwałtownie. Ciałem przez chwilę targały skurczę. W końcu Świeczka trochę się uspokoił. Przygryzając dolną wargę niemal do krwi, słuchał pytań zadawanych przez Juana.
- Ale zabierzecie mnie na bal, jak wam powiem? Błagam. Chcę tam wrócić. To dla mnie wszystko. Chcę jeszcze raz usłyszeć jej głos… - Powtarzał swą błagalną mantrę.
– Czerwoni, zanim zaczął się bal, poszli do kaplicy. Tej od świętego z młotem. Chyba wszyscy, bo to niby jakieś wielkie zgromadzenie mieli. Później żem ich na balu nie widział. Kheblor? Też tam szedł, miał kilku swoich ludzi u boku. Była z nim kobieta, alem jej twarzy nie widział. A że kobieta to poznaję po cy… tych, no… krągłościach. Gadali chyba, alem się przyglądać nie mógł, bo Kheblor lubi o głowę skrócić, jak ktoś się gapi za bardzo. Baba nie poszła z nimi do kaplicy, jeno gdzieś dalej, w stronę zaułka Meduzy. Teraz zabierzecie mnie na bal? Może mnie wpuszczą! Proszę! - skomlał błagalnie.
- Już niedługo. - szeneszal wyjął wydrukowaną fotografię z ostatniego lotu Sokoła - Poznajesz tych ludzi. - przesłuchiwany spojrzał na fotografię mętnymi oczyma.
- Tak to oni, widziałem ich w pobliżu Kheblora, a teraz puśćcie mnie już. - nie był pewien, czy nie osiągnęli stadium w którym agent gotów był potwierdzić wszystko byle przyspieszyć swoje uwolnienie.
- Zabierzcie go w miejsce z dala od epicentrum, niech będzie pod obserwacją i niech personel zadba by nie zrobił sobie krzywdy. W raporcie napiszcie, że jego wypełnienie misji było wzorcowe.
- Prześlijcie do bazy danych fotografię z Sokoła osób nie ulegających tańcowi. Chce wiedzieć kim są ci ludzie.
- Jeśli Arbitrzy mają jeszcze jednego sokoła, niech uruchomią go, niech obserwuje Redemptorystów, tylko tym razem nie dajcie się zestrzelić.
- wybrał połączenie do młodego Bohra i Franca Maulera:

Panowie, zapis przesłuchania świeczki na drugim kanale, hipoteza: Czerwoni Redemptoryści oraz Nemir Khebor wiedzieli o planach zamachu oraz epidemii szaleństwa. Korzystając z okazji chcą zrobić krwawą łaźnię z opętanych grzeszników. Sugestia: po pierwsze przesłuchać Nemira Khebora, po drugie udaremnić jego plany. Jest bardzo wskazane by redemptoryście pozostali żywi do czasu złożenia zeznań. Hipoteza: Nemir to tylko figura, ale może znajdziecie ślady dłoni która nim manipuluje. Plany: skan powiązań Khebora. Sugestia: Zapis sokoła wskazuje, że na terenie underhive znajdują się osoby będące w pełni świadome, współrzędne na drugim, to kolejne źródło informacji, potencjalnie bardziej skłonne do współpracy niż Czerwoni.

Czerwoni Redemptoryści to prawdziwa plaga religijnych fanatyków. Ich najwyższym celem było oczyszczenie wszechświata ze wszystkiego co nieczyste, przy czym wszystko co nie jest Czerwonym Redemptorystą z pewnością nieczystym jest. W swych działaniach nie unikali obalania rządów, wszak skażeni władzą to droga do grzechu, mordowania mutantów, czy też prewencyjne zamachy terrorystyczne w myśl idei "wielu jest grzeszników, a Imperator swoich pozna." Działają często na zasadzie pospolitego ruszenia. Wprawni politycy, w szczególności eklezjarcha jest w stanie manipulować i odpowiednio ukierunkować ich gniew i żądzę religijnego mordu.

Juan zamyślił się, zastanowił się nad możliwościami niewidzialnej siły w sianiu Chaosu, tropem który przychodził mu na myśl były robaki pożerające ciała od środka. Jeśli pogłoski o tempie mnożenia się owadów były prawdziwe, to nawet pojedyncza infekcja mogła wywołać epidemię w całych dzielnicach. Wysłał do Arbitrów ostrzeżenie o możliwym źródle zarazy. Sytuacja nie była by tak skomplikowana, gdyby ostatni więzień nie eksplodował, na wszelki wypadek zgłosił do arbitrów by poszukali śladów ładunków wybuchowych w resztach zamachowca. Do tego jakiś inkwizytor zaczął kręcić się na w pobliżu głównego nurtu wydarzeń. Midiam Blitz, urodzony na Imperialnym okręcie bojowym „Deglubtor”, syn pani porucznik Auris Blitz. W 14 roku życia zaczął przejawiać zdolności psioniczne.
Odbył przygotowanie i rytuał sankcjonowania na Świętej Terrze. Spędził tam 5 lat.Po zakończeniu szkolenia brał udział w śledztwach prowadzonych przez Inkwizytora Brightheavena (Szczeguły utajniono). Po śmierci swojego mistrza służył Inkwizycji jako psionik typowo bojowy (ze względu na umiejętności czystej destrukcji i kontroli tłumów poprzez zastraszanie). W czasie jednej z misji został ciężko ranny a następnie ewakuowany na najbliższy okręt imperialny. Rekonwalescencję przechodził na Krakenie. Jako zasłużony w boju weteran, wszedł w skład Salinne.
Obiecująca kariera, nie sprawiał wrażenia kogoś kto mógłby skorzystać na spisku wymierzonym w Bohrów. Trzeba było poszukać gdzie indziej. Nie mógł pozbyć się wrażenia, że wydarzenia w UnderHive miały tylko zająć uwagę załogi statku, a największy szok miał dopiero nadejść i uderzyć w samą strukturę stacji. Ale gdzie mógł nastąpić atak wiedzieli kapłani maszyn, wedle skanera w kwartale przebywał Logis Explorator Tetrarius wraz z zespołem kapłanów. Może oni będą wiedzieli czego się spodziewać.
 
__________________
Efekt masy sam się nie zrobi, per aspera ad astra

Ostatnio edytowane przez behemot : 10-09-2010 o 11:36.
behemot jest offline