Zgodnie z zapowiedzią na pokładzie batyskafu było duszno, ciasno i bez przerwy coś stukało złowrogo. W czasie gdy łódź płynęła wynurzona można było przebywać na pokładzie, bez przerwy zalewanym falami, ale przynajmniej z świeżym powietrzem. Jednak gdy cel był coraz bliższy, wszyscy musieli gnieździć się w głębinach i zazdrościć Deanowi, który wolał pozostać na Rybcę by jak mówił "pilnować by nikt jej nie ukradł", choć biorąc pod uwagę niewygody podróży, wiedział co robi.
W końcu minęli Miyie i zbliżali się do stacji Poszukiwaczy. Sama stacja opierała się na szesnastu kolumnach wznoszących płytę i konstrukcję stacji kilkanaście metrów ponad linię morza. Jak na czas przez który była opuszczona i pozbawiona opieki była w dobrym stanie, choć widać już było pierwsze ślady zmęczenia materiału jednej z kolumn, co sprawiało, że płyta była minimalne pochyła. Kiedyś Gildia Pozyskiwacza próbowała wydobywać minerały z szelfu, na którym położony był Archipelag, niepokoje polityczne, oraz epidemia skorup sprawiły, że opuścili stację , nawet nie dbając o ewakuacje sprzętu. Przez pewien czas platforma była w rękach rebeliantów jako punkt obserwacyjny, ale czy status ten był utrzymany nie wiedzieli. Ponoć niektórzy pozyskiwacze odwiedzali ruinę by odzyskać złom i jeszcze sprawne narzędzia.
-
Peryskop w górę. - przez szklany okular widoczny był zarys stacji, przy jednej z kolumn przycumowany został kuter rybacki z napisem na burcie "Muszelka", podobny do Meduzy. Nie widać było śladu życia.
-
Na eteroskopie nic nie ma. - dodała Nadia. Stacja wydawała się być martwa, żadnej aktywności radiowej, zasilania, widocznych ludzi. Tak jakby cywilizacja zapomniała o swym dziele. Tylko kuter nie pasowało do całości.