Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2010, 11:13   #23
BoYos
 
Reputacja: 1 BoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputacjęBoYos ma wspaniałą reputację
Sen zapadł zbyt szybko. Nie zdążył nawet sobie przygotować dobrze miejsca do spania. Jako jeden z niewielu spał pod gołym niebem. Wszystko szło dobrze. Za dobrze. Nie zapominając o kolejnych snach, które chcąc, nie chcąc - nie powinny należeć do arystokraty.

Szybka pobudka przygotowana przez prowadzącego ich drobny "konwój" nastąpiła boleśnie. Nie był przygotowany na wstanie z samego rana i działanie. Był typem śpiocha, który śpi śpi śpi i jeszcze raz śpi a jak nie to śpi.
Jego koń był przygotowany do wyruszenia. Załadował swoje rzeczy. Ruszył jak zawsze ostatni.

Jego przygotowanie było zbyt fajne. Miał tak duże siodło, że bez problemu mógł się lekko "rozłożyć". W tej pozycji mógł odpoczywać jadąc, co było mu na rękę. Pogoda była słoneczna. Wiatr wynosił 3 stopnie w skali Traviana, wiejąc ze wschodu. Gdyby miał nos jak Owczarek Neverendaanski pewnie mógłby wyczuć bez problemu wszystkie stworzenia, które są na wschodzie w promieniu 1-2 kilometrów. Zawsze chciał mieć zwierzę, lecz matka jego nie mogłaby znieść zwierząt w domu. Sierść roznosząca się w każdym miejscu odrzucała ją tak mocno, że nie było sposobu by zakupić ulubieńca.

Rozmyślając w tą i we w tą zauważył niepokój. A raczej atmosferę, która do szczęśliwych nie należała. Obok niego wojownik rozglądał się bardzo żwawo w każdą ze stron, jakby otoczeni byli stadem kojotów kanionowych czy innych ustrojeństw. Wiedział, że musi się przygotować. Cokolwiek by to nie było, pozory musi zachować. Jak się później przyzna przed ojcem, że jak został zaatakowany, leżał na koniu?

W tym samym momencie świstnięcie strzały obok ucha wyrwało go ze wszystkich rozmyślań. To tak jakby ktoś był w wielkim dzwonie i ktoś uderzył w niego z wielkiego młota. Koń podniósł kopyta okazując strach. Yue zeskoczył z konia i zauważył dwóch łuczników. Zauważył też, że zostali zaatakowani. Wszyscy zajęci byli walką. Fakt, że mierzy w niego dwóch a nie jeden, był mało fajny. Szybko uniósł rękę i zagestykulował coś.
- Amoleti Minor. - powiedział spokojnie i od ręki do ziemi wyrosła bańka mydlana, która otoczyła jego postać. Teraz był oddzielony od wszelkich uszkodzeń. Przynajmniej na jakiś czas. Daleko przed sobą zauważył, że jedyną osobą która może mieć kłopot jest drobna pani Shakti. Szczęściem było, że zasięg pieczęci był baardzo duży. Nie zastanawiając się dłużej wycelował rękę w nią a drugą zaczął kreślić koła i podobne znaki.
- Magia pieczęci. Krąg pierwszy. Uwolnienie siły. - powiedział bardzo spokojnie a na jego ręku pojawił się znak który po chwili zniknął. Pojawił się po chwili na barku Shakti, która otrzymawszy go uwolniła część sił, które miała w sobie.
 
BoYos jest offline