Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-09-2010, 12:13   #27
Famir
 
Famir's Avatar
 
Reputacja: 1 Famir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znanyFamir nie jest za bardzo znany
Kiedy zaczęły się walki Akira poszedł sobie wygodnie w róg sali. Usiadł na podłodze. Plecy oparł na ścianie i zamknął oczy. Nie minęło dużo czasu kiedy jego mózg zaczął nadawać na innych falach - a konkretnie falach alfa kreując tym samym w umyśle różnego rodzaju marzenia senne. Nie to by był jakoś zmęczony szczególnie. Po pierwsze jednak lubił spać. Po drugie zaś dla niego było to bardziej interesujące niż gapienie się jak ludzie obijają sobie mordy na ringu. Trzeba mieć jakieś priorytety i wartości.

Po zażegnaniu krytycznej sytuacji medycznej, można było z czystym sercem kontynuować turniejowe eliminacje. Co zabawne, część chętnych wyraźnie zraziła się do dalszego udziału w zawodach. Posypało się kilkanaście rezygnacji, zapewne przez pokaz jaki zafundował obserwującym Cris. Nadeszła jednak kolej na wybranie kolejnych par. Pierwszy wybór padł na Akirę. Jego przeciwnikiem okazał się młodzian o złotych włosach i dość beznamiętnym wyrazie twarzy. Z kolei Daisuke i jego przeciwnik zostali zaraz zaproszeni na drugą matę, przez tajemniczego osobnik w kapocie. Sędziujący Akirze Blaise był wciąż nieco roztrzęsiony, zapewne przez widoki, których uświadczył wcześniej. Starał się jednak prezentować dobrą minę do złej gry. Blondyn po prostu patrzał w niebo, trzymając ręce w kieszeniach.

Kiedy wywołano jego nazwisko z lekką niechęcią otworzył oczy wyraźnie budząc się z drzemki. Wyciągnął w górę ręce, ziewnął i dopiero podniósł się z czterech liter. Widząc spory “przesiew” wśród zawodników wywnioskował, że planowana drzemka przerodziła się w długi sen. Cóż... nie to, żeby jakoś żałował niewidzianego mordobicia. Podziwianie kunsztu sztuk walki innych nie należało do jego ulubionych rozgrywek. Z wyraźną niechęcią na twarzy wlazł na ring obiecując sobie, że jeśli Daisuke odpadnie podda się dobrowolnie. Do tego czasu był skazany na ten turniej. Spojrzał na swojego przeciwnika. Kurde naprawdę nie chciał z nim walczyć. Nie widział powodu.
-Słuchaj stary... - złapał się jedną dłonią za głowę zdając sobie sprawę, że zaraz wypowie dość nietypową prośbię -...nie to żebym Cie niedoceniał czy chciał obrazić. Napewno umiesz się bić, ale czy mógłbyś się poddać? Nie chcę Ci zrobić krzywdy. - pytanie było szczere. Miał nadzieję, że chłopak usłucha.

W słabym świetle ciężko było ocenić, czy oponent spogląda na Akirę jak na osobę niedorozwiniętą, czy jak na osobę psychicznie chorą. Niezależnie jednak od specyficznego rodzaju tego spojrzenia, bez przeszkód można było stwierdzić, że posiada ono dość nieprzychylny charakter. Blondyn nie odezwał się słowem, wobec czego siedzący w jednym z narożników srebrnowłosy dał (niechętnie) sygnał do rozpoczęcia walki.

-Nie patrz tak na mnie. - Akira zdawał się nie zauważyć sygnału lub miał to po prostu gdzieś. Obie teorie były równie prawdopodobne. Niemniej nie przyjął pozycji bojowej. Gdyby przeciwnik wyprowadził teraz cios raczej niemożliwym byłoby jego uniknięcie.
-Po prostu wyglądasz na fajnego gościa. Nie chce Ci zrobić krzywdy, ale z drugiej strony nie mogę zrezygnować. Dość kłopotliwa sprawa nieprawdaż? - zaśmiał się lekko kiedy przypomniał sobie sms od swojej dziewczyny. Gdyby nawet został tutaj mocno poturbowany to pewnie nic co by Natsumi mu zrobiła gdyby odpadł w eliminacjach.

- Za dużo gadasz, koleś.
Chłopak wystrzelił jak rakieta w kierunku Akiry i przygrzmocił z całej siły prawicą w jego szczękę. Aż zadudniło. Tylko, że... ku zdziwieniu tłumu i nieustępliwego młodzieńca, Akira nawet nie drgnął. Cios nie wywarł na nim żadnego wrażenia i miałby chyba większe szanse odkształcić ceglany mur. Blondyn otworzył szerzej oczy, najwidoczniej nic z tego wszystkiego nie rozumiejąc. Lub zwyczajnie nie chcąc zrozumieć...
-Jak już mówiłem zanim mi przerwałeś... - zielonowłosy postanowił wyraźnie kontynuować rozmowę nie zważając na okoliczności co tylko jeszcze bardziej udziwniało całą sytuację.
-... nie chcę z Tobą walczyć. Na pewno masz talent w sztukach walki bo to widzę już teraz. Niemniej proszę Cię byś się poddał. Oczywiście nadal możesz mnie atakować jeśli chcesz, ale chyba obaj wiemy że to raczej nie zmieni sytuacji. - jak stał tak stał nadal i mówił. Nie patrzył na reakcję publiczności - całą uwagę miał skupioną na przeciwniku.

Oponent na moment zapomniał języka w gębie. Naprawdę się zasępił, bo raczej nikt nie spodziewałby się spotkania na swojej drodze żywej ściany o zaawansowanych umiejętnościach dyplomatycznych. Popatrzył to w lewo, to w prawo, nie mogąc za cholerę zdecydować się co zrobić. Czuł na sobie presję publiczności, ale słowa Akiry zdawały się mieć głębszy sens.
- Ehhh... dobrze. Rezygnuję.
Z widowni rozległy się okazjonalne gwizdy i syki, ale kiedy drugi z sędziów skierował swoją uwagę na zbitek ludzi, odgłosy jakoś dziwnie przycichły. Blondyn zszedł z maty.
- Piąta tura eliminacji zakończona! Zwycięzca - Akira!
Krzyknął Blaise, nie kryjąc swojego uradowania takim obrotem spraw.
 
Famir jest offline