Oparłszy plecy o mur Iulus przymknął oczy i rzekł jakby do siebie, ale na tyle głośno by słyszał go Laure:
- Z tego co wiem Vhaeraun zdaję się jedynym patronem Drowich mężczyzn, sprzeciwiającym się panującemu wśród Ilythiiri matriarchatowi. To pomniejsze bóstwo jest bratem Elistraee podobnie jak siostra sprzeciwił się Lolth i swoich wyznawców próbuje wyprowadzić na powierzchnie. Ot problem bo już widzimy że to nie jakiś zwykły rajd łupieżczy Drowów a może próba jego wyznawców osiedlenia się w okolicy. Niepokojąca jest też doktryna Vhaerauna - to pan złodziei, skrytobójców i kłamców. Jeśli jest ich w okolicy więcej możemy liczyć na partyzantkę, sabotaże i zabójstwa we śnie.- kapłan westchnął i spojrzał na barda z blaskiem w oku
- Aczkolwiek jego wyznawcy nie lubią się z kultystami Elistraee, a sam Vhaeraun ponoć jest w wielkim konflikcie z siostrą i próbuję ją zabić. Dziwne skoro oboje wyszli na powierzchnie ze swymi wiernymi. Aczkolwiek Mroczna Panna jest ponoć z natury dobra co może wyjaśniać konflikt rodzeństwa.
Po tych słowach Manorian wstał i rzucił jeszcze - Nic więcej mi nie wiadomo na jego temat- Po tych słowach ruszył w stronę Helfdana.
Ściągnął hełm z głowy i wolną dłonią rozmasował kark. Westchnął cicho i spojrzał na tropiciela z kamienną twarzą i powiedział - Twój powrót do Uran - co Cię tam pcha czy faktycznie martwisz się o kuśkę czy tak Ci nie w smak nasze towarzystwo? - wyprostował się i wbił wzrok w twarz Helfdana
- Nie będę Cie za nic przepraszał, bo uważam, żeś wielce nie rozważnie sprowadził nas do tej zalanej komnaty. Fakt nic się nie stało, ale mogło. A my w nieświadomości potencjalnego zagrożenia byliśmy i odpowiednich środków ostrożności przedsiębrać nie mogliśmy. Za to Cię potępiam... jednak wciąż pozostaje sprawa Barda, którego ścigam i jego uczennicy. - kapłan zacisnął mocniej szczęki na wspomnienie ściganego
- Wciąż są moim priorytetem i na współpracy z Tobą dalej mi zależy. Przeto chciałbym wiedzieć jak to widzisz. Mówiłeś, że jeśli będziem czego chcieli to CI wiadomość zostawić. Myślałem raczej, że spotkamy się w Uran jeśli w Podkosach nie zostaniesz, że o dalszych krokach w pościgu radzić będziem. Chcę więc wiedzieć co planujesz i jak naszą współpracę dalej widzisz.
Brwi kapłana uniosły się pytająco a oczy, mimo wszystko wyrażały żal, wskazując na to iż Manorian nie chciał w taki sposób z tropicielem się rozstawać.
Kapłan co prawda miał dość niesubordynacji i chaosu jaka panowała w drużynie. Sam jednak nie przywykł do dowodzenia i nie wiedział jak to efektownie robić. Z radością więc przyjmował supremacje paladyna, ale szanował też indywidualizm Barda i tropiciela. Jednak w tej sytuacji wyglądało to tak, jakby bardziej wzajemnie wchodzili sobie w drogę i przeszkadzali niż razem robić coś dobrego.
Iulus musiał przyznać przed Bogiem i własnym sumieniem, że miał nadzieję, iż szybko do Uran powrócą - paladyn zajmie się własnymi sprawami, Laure pogoni za sławą i zabawą, a Helfdan za dziewkami. Bo wtedy o dziwo współpraca jakoś łatwiej się układała.
__________________ Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure. |