King
Tunel był zatęchły, ale bardziej z powodu nieużywanie od kilku ładnych lat niż z powodu zatrucia; był też suchy, pozbawiony typowej dla podziemnych tuneli wilgoci i ciepły. Pokryte drobinkami piasku i pyłem dno tunelu nie nosiło żadnych śladów bytności. Betonowa alejka skończyła się po kilkunastu krokach metalowymi drzwiami, na których kiedyś coś było napisane...
Obecnie jednak można było zgadywać o co chodzi. Drzwi nie były zamknięte jednak
King chwilę mocował się z ich otwarciem. Przejście prowadziło do znacznie większego tunelu – nawet ciężarówka by się w nim zmieściła. Każdy krok powodował echo i ciężko było określić jak długi może być ten tunel, a tym bardziej dokąd prowadzi. Tu powietrze było mniej zatęchłe, ale pewnie tylko dlatego, że było go więcej. Było również zdecydowanie zimniej i bardziej wilgotno niż w poprzednim. Mężczyźnie wydawało się, że szeroki tunel biegnie z północnego- zachodu na południowy wschód, czyli dokładnie pod wschodnią część
Bridgeport. Kierunek północny był jednak niejasny – jeżeli tunel nie skręcał to mijał uzbrojoną część pustyni i „kończył się” w skałach jakie widział z masztu. Konstrukcja tunelu była surowa – odlano go z betonu i nawet nie wysilano się z malowaniem – na pewno więc nie był przeznaczony dla cywilów; pozostawało wojsko i ewentualnie jakieś służby... Choć wielkość konstrukcji raczej przemawiała za tym pierwszym. Znalezisko to potwierdzało również wcześniejsze przypuszczenia
Kinga dotyczące
Bridgeport – to nie było do końca zwykłe miasteczko. Pod sufitem biegło kilkanaście grubych przewodów i jakieś rury, na których pozostały jeszcze resztki kolorowej farby. Nieświecące oprawy oświetleniowe dopełniały pustego podziemnego krajobrazu.
King musiał się zastanowić co dalej. Prowizoryczna pochodnia wypali się za kilkanaście minut... W lewo, w nieznane? W prawo, pod
Bridgeport? Z powrotem na powierzchnię?
*****
Cyryl
Miasto nie miało żadnych oznaczeń i pod tym względem było naprawdę denerwujące, zniechęcające i w ogóle... Praktycznie wszystkie domy miały gdzieś o okolicach drzwi białe kartki i znalezienie kogokolwiek, a już określonego kogokolwiek w tym miejscu graniczyło z cudem lub wymagało po prostu wiedzy. Mieszkańcy z pewnością się w tym łapali, ale dla „przyjezdnych” było to po prostu utrudnienie, zwłaszcza zważywszy na rozległość miasta.
Cyryl zaczynał być zmęczony łażeniem i próbą znalezienia dzieci, które podobno miały się w Brigdeport znajdować. Podczas wędrówki zauważył tylko jednego z byłych współwięźniów, który mignął mu w przejściu pomiędzy budynkami; poza tym nic – ani żywej duszy... Było w okolicach południa i prawie już zrezygnował z poszukiwań, kiedy w ogrodzie przed jednym z nielicznych wielorodzinnych domów zauważył trójkę biegających dzieci.
Kiedy podchodził dzieci również go zobaczyły i przez chwilę przyglądały, jakby z typową dziecięcą ciekawością; po chwili jednak młodsze zrezygnowały z przyglądania i pobiegły w głąb – nieźle podsuszonego – ogrodu. Starszy chłopiec przez chwilę za nimi patrzył, po czym zaczął zbierać zabawki...
*****
Frank
- Kochanie!? Co się... - dotarło jeszcze do uszu Franka zanim jego oczy się zamknęły i utonął w ciemności.
Kiedy Frank ocknął się bolała go spora część mięśni – spanie na podłodze nie należało do najwygodniejszych pomimo dość grubego dywanika. Ból głowy jaki odczuwał poprzedniego dnia był słabszy, a może po prostu zaczynał się do niego przyzwyczajać...
- Dzień dobry kochanie! Zasnąłeś wczoraj na dywanie, więc wnoszę, że impreza się udała? Nie chciałam, abyś zmarzł i włączyłam ogrzewanie w budynku, co niestety wyczerpało akumulatory o godzinie 2:37. W chwili obecnej akumulatory są naładowane w 10,34%. Nie ma zasilania z sieci energetycznej oraz nie działają telefony. Będziesz także musiał zrobić zakupy – lodówka jest całkowicie pusta. Może zrobisz to w drodze do pracy? Którego dzisiaj mamy – nie mogę zsynchronizować czasu z serwerem? - ten sam kobiecy głos poinformował go o rzeczach, które już wiedział. Pytał rzeczy, które były nieistotne... Wstał i rozciągnął mięśnie, głowa faktycznie bolała jakby był na solidnym kacu... Słońce stało już wysoko na niebie i musiało być koło południa...
*****
Echo / Rusty
Pickup potoczył się szybko w kierunku południowo - wschodnim. Prowadzony wprawną ręką Echo i wskazówkami Rusty'ego podjechał do Centrum Sportowego i zatrzymał się na podjeździe. Kiedy w pojeździe było cicho każdy odczuł, a właściwie uświadomił sobie na nowo – ból głowy i lekkie dzwonienie w uszach jakie towarzyszyło im przez cały czas...
W świetle dnia budynek sprawiał wrażenie jeszcze większego i jeszcze bardziej niedopasowanego do otoczenia.
Krótkie poszukiwania w ciemnych piwnicach doprowadziły do znalezienia głównego przyłącza energetycznego i tablicy zabezpieczająco – kontrolnej.
Echo musiała przyznać, że nie miała jeszcze do czynienia z czymś takim. Dłuższą chwilę zajęło jej połapanie się w konfiguracji obwodów – wyglądało na to, że budynek miał cztery niezależne linie zasilające – w normalnych czasach było zatem praktycznie niemożliwe, aby zabrakło energii. W normalnych czasach... Latarka zaczynała świecić coraz słabiej, kiedy – ze sporym zaskoczeniem –
Echo odkryła, że elektronika tablicy działa. Kiedy dotknęła wyświetlacza ten ożył rozjarzając się w ciemności schematem połączeń i komunikatem informującym o tym, że system został celowo wyłączony... Wybrała „Przywróć zasilanie” i w pomieszczeniu zrobiło się jasno, nawet trochę za jasno – wbudowane w sufit świetlówki dawały ostre, zimne światło. Wyświetlacz rozjarzył się serią komunikatów o odcięciu jakichś obwodów z powodu zasilania budynku ze źródła awaryjnego. Wyglądało na to, że elektronice i obwodom zasilania nic nie jest, a budynek tylko miał wyłączone zasilanie – to było dziwne... jak wiele rzeczy w Bridgeport.
Gdy tylko światło zalało piwniczne pomieszczenia
Rusty poszedł do zamkniętych drzwi. Na wyświetlaczu zamka widniał napis: „reset ustawień”, wewnątrz było jednak dalej ciemno. Gdy szarpnął gałkę drzwi odskoczyły, a w pomieszczeniu zapaliło się światło.
- Z przykrością informujemy, że kolejka nie jest dostępna z powodu braku zasilania – męski głos poinformował wchodzącego
Rusty'ego o sytuacji
– Prosimy zachować ostrożność osłona tunelu MAGLev jest częściowo otwarta; system nie potrafi jej zamknąć z powodu braku zasilania. Po przywróceniu zasilania osłona zostanie domknięta.
Faktycznie ciemne szkło było rozsunięte na jakieś pół metra wpuszczając snop światła w głąb tunelu, który biegł w obu kierunkach z dwoma szerokimi szynami...
*****
Angus Angus obudził się wypoczęty i gdyby nie liczyć denerwującego, ale niezbyt mocnego, bólu głowy byłby to jeden z bardziej udanych poranków. Plan powęszenia w okolicy i popytania wśród miejscowych był bardzo dobry gdyby nie jeden detal... Poszukiwanie miejscowych miało w sobie dużo z szukania igły w stogu siana. Po prostu ich nie było. Praktycznie wszystkie domy miały białe kartki oznaczające pustostan...
Podczas swojej wędrówki
Angus zauważył pickupa należącego do innych „nowych w mieście” i trochę z ciekawości, trochę, aby zrealizować chociaż część swojego planu i spróbować porozmawiać z innymi – będącymi w podobnej sytuacji – ludźmi; podążył za samochodem.
Odnalazł go po jakiejś godzinie stojącego pod wielkim budynkiem z napisem „Centrum Sportowe w Brideport”. Kiedy podszedł bliżej zauważył, że we wnętrzu palą się tabliczki oznaczające wejścia i niektóre światła...