Cytat:
Jak napisałem w końcówce pierwszego posta, jest to ledwie zalążek. Uznałem, że jak wykreuję na początku rasy, łatwiej mi będzie stworzyć dla nich planety, otoczenie, dajmy na to religię.
|
I to właśnie - IMHO - jest problem. Przynajmniej z mojej perspektywy. Podchodząc do jakiegokolwiek systemu pierwsze patrzę na świat i oceniam jego "sugestywną grywalność" (tłumacząc angielskie "playability"). Czy to co zaproponowano w świecie mi odpowiada - klimat, elementy, poziom technologiczny, religijny, magiczny, etc, etc, etc. Przykładowo - ze względu na klimat nie potrafię przekonać się do WH; w Monastyrze zgrzyta mi układ religia-magia; tak możnaby wymieniać długo. Tutaj nie ma nawet okresu historycznego...
Systemem w którym jest "maksymalnie dużo" są Gasnące Słońca. Też można zagrać prawie wszystko i w prawie dowolnym okresie historycznym (bo zawsze znajdzie się odpowiednią planętę) i system nie jest jakoś specjalnie popularny. Bo jest trudny. I do grania i do prowadzenia. Im szersze ramy w jakich można się poruszać tym więcej ustaleń trzeba poczynić przed grą (chociażby rozstrzygnąć odwieczny problem czy żołnież wyposażony w karabin gaussa pokona maga rzucającego pomniejsze pioruny) - a na takie ustalenia często nie ma ani czasu, ani ochoty - zwłaszcza jak system jest autorski i w ogóle nie wiadomo czy da się w to grać.
Ja więc wolałbym najpierw określony świat, a potem jakieś rozbudowy niż iście na żywioł żywiołów - róbta co chceta. Określony świat również pomógłby usystematyzować fakty historyczne - jeżeli ma być najazd to byłoby wiadomo jak się skończył i dlaczego tak.
Rasy i klasy to - znów IMHO - sprawa drugorzędna. Bo tak naprawdę rasy to odbicie ludzkich postaw. Tępy osiłek to zawsze tępy osiłek niezależnie czy nazwiemy go orkiem czy verrcośtam...