Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2010, 13:33   #97
Nightcrawler
 
Nightcrawler's Avatar
 
Reputacja: 1 Nightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemuNightcrawler to imię znane każdemu
Podróż z fortecy do Podkosów minęła spokojnie męcząc nieznacznie podróżnych typowo jesienną pogodą. Chimiera człapał smętnie i co rusz prychał na błocko osiadające na jego pęcinach. Jednak nigdzie nie było im śpieszno więc mogli na marudzenie zwierzaków oko przymknąć.


Gdy dotarli do wsi, kapłan szybko w karczmie się zadekował - konia oporządzić polecił i w izbie najętej toboły złożył. Zaraz też bez strawy ani napitku ruszył w stronę chaty zielarza, przy okazji zabierając ze sobą rozentuzjazmowanego barda.

Iulus i Laure zastali Fardana na sortowaniu jakichś ziół. Na ich widok uniósł się z zydelka i skłonił lekko, z niepokojem w oczach. Manorian uśmiechnął się łagodnie i ukłonił starszemu mężczyźnie. Uspokajającym gestem wskazał też jego zydel i powiedział:

- Usiądź, usiądź Fardanie z darami i dobrymi wieściami do Cię przychodzim - łagodny uśmiech nie znikał z twarzy kapłana gdy wyciągał z plecaka ornat, sztylet i kamienny wisior znaleziony w postumencie posągu tutejszej bogini plonów.
Oto co znaleźliśmy w ruinach świątyni i przyszliśmy oddać Tobie jako spadkobiercy wiary - Iulus z namaszczeniem ułożył odnalezione rzeczy na ławie obok starca. - Niechajże raduję się Twe serce ponieważ Pani Twa - Galian - nie opuściła swego przybytku i święty jej posąg wciąż stoi tam nietknięty zarówno zębem czasu jak i łotrowską ręką złodzieja.

Fardan drżącymi rękami sięgnął po święte przedmioty, po czym szybko wytarł dłonie je w spodnie i wyciągnął ponownie w stronę znalezisk. Z namaszczeniem obejrzał sztylet i wisior, ostrożnie rozłożył szatę, a gdy uniósł głowę po jego pomarszczonej twarzy spływały łzy.
- Dzięki ci, dzięki, panie, widać że bogini czuwa nad tobą i spogląda łaskawym okiem - rzekł, potrząsając dłońmi kapłana. Wyglądało na to, że zaraz zacznie go całować po rękach. - Będę tych skarbów strzegł i przekażę tylko swemu następcy, jeśli takowego dożyję!

Iulus delikatnie położył dłoń na ramieniu mężczyzny, trochę by odwrócić jego uwagę od własnych dłoni, trochę by go w razie potrzeby powstrzymać przed dalszym namaszczeniem jego osoby

- Jestem jeno skromnym sługa mego Boga, którego serce szczerze raduje się, że pomóc Tobie i wiernym w Podkosach mogło. Przeto więc raduj się i dziękuj swej bogini, że me serce i dłoń poprowadził bym te święte dary mógł Tobie tu przynieść, a także że sczeznąć w przeklętej fortecy nam nie dała.- odczekał chwile szczerze radując się szczęściem zielarza i po chwili ukucnął obok niego spojrzawszy najpierw na Barda, w końcu przeniósł wzrok na zapłakane oblicze Fardana.
- Martwi mnie przeto bracie jedna rzecz - zaczął łagodnie, spoglądają z troską w oczy zielarza. - Zdaje mi się Fardanie, że jeszcze coś Cie trapi, Ciebie i mieszkańców Podkosów. Chciałbym Wam pomóc. Powiedz mi proszę jak? Cóż to za cień kładzie się na Twoich myślach? Czy jeszcze jakie bandy w okolicy grasują, a może władyka zbytnio podatkiem uciska? Może jakie schorzenia na które moja moc lecznicza pomóc by mogła? - Pytał łagodnie, z troską i przejęciem w głosie wkładając całą swoją dobroć i współczucie w każde słowo i spojrzenie.

- Dzięki ci, szacowny kapłanie, ale już dość nam pomogliście. Te dary to większe szczęście niż nasza wioska mogłaby sobie wymarzyć, a ciężaru spraw codziennych z barków nam zdjąć nie możecie
- starzec uśmiechnął się blado. - Bandyci nas nie trapią, bo jak Jarmark jest to strażników wielu się kręci, z chorobami tutejszymi jakoś sam sobie radzę, a co do innych spraw... Nie pytajcie, jeśli nie chcecie kłamstwa usłyszeć - zakończył smutno.



Kapłan pokręcił głową smutno.
-Czemuż to kłamać mielibyście, cóżeśmy Ci uczynili że prawdą nas raczyć nie możesz? Cóż tak strasznego na Twym sercu ciąży, że przyjazne dusze fałszywym świadectwem chcesz chronić? Jeśli naszego gniewu się obawiasz, to wiedz, iż nie musisz. Ani ja ani tu obecny Aesdil Laure krzywdy Ci nie wyrządzim, jeśli chcesz poprzysięgniem też iż Twej tajemnicy dochowamy po grób sam - spojrzał na barda oczekując potwierdzenia z jego ust. Później znów spojrzał z troską na pokryte zmarszczkami strapione oblicze Fardana .

Elf jedynie skinął głową, jednak na tyle energicznie by Fardan miał wyraźne potwierdzenie że pary z ust nie puści na temat. Jak się jednak okazało za chwilę - daremny był to wysiłek.
- Po cóż wam tajemnica z którą nic zrobić nie możecie? - rzekł zielarz - Znamienitsi od was nic poradzić nie mogli, to i was troskać nie będę. Zresztą... zresztą pomoc już w drodze jest, z łaską Gallian za dwa czy trzy dekadni powrócą, to i może się wszystko dobrze skończy.

- Rozumiem, będę się modlił o Wasze zdrowie i szczęście - Skinął głową kapłan, choć troska nie zniknęła z jego oblicza. Wstał i odwróciwszy głowę w stronę elfa uniósł brwi jakby w geście zapytania czy ten chce spróbować uzyskać od zielarza więcej informacji.

Dopiero wtedy Laure odezwał się wreszcie. Z entuzjazmem podobnym fali powodzi po zerwaniu tamy, dodajmy.
- A któż to z pomocą wam bieży, mości Fardanie? - zaciekawił się - Jeśli pomocy udzielić im będziemy mogli w tym zbożnym dziele, jasne jest że nie odmówimy jej, a sami widzicie że choćby drowów coraz więcej się tu kręci... - na dowód tych słów pokazał trzymane w dłoniach kuszę i sztylet, ewidentnie wyrobu mrocznych krewniaków, a które zabrał z karczmy na taką właśnie ewentualność.
- Nie wnikam w to co was trapi skoro mówić nie chcecie - powiedział nawet z odrobiną ulgi, bowiem skoro pochodzący z ludu Helfdan nie garnął się do pomocy, a nawet miejscowy paladyn umył ręce - tym bardziej nie miał zamiaru narzucać się Podkosianom - jeśli jednak znać będziemy imiona będziemy wiedzieć kogo możemy otoczyć opieką w razie potrzeby.
Musisz wiedzieć mości Fardanie że Galian wyraźnie szacownemu Manorianowi sprzyjała. Kluczem, który znaleźliśmy przy ciele jakiegoś nieszczęśnika który go skradł najwidoczniej, świątobliwy Iulus jakby natchniony przez boginię w mig skrytkę otworzył - ani zdążyliśmy się obrócić a już święte przedmioty w swych ramionach tulił! Pamiętam jako żywo jak znakomicie to nasze serca podniosło nim ruszyliśmy przed siebie. Spoglądając na nie uszkodzony mimo tylu lat opuszczenia, kunsztownie wykonany wizerunek boginii pomyślałem później że to znak by wypytać cię o pewną rzecz która od jakiegoś czasu mnie trapiła w związku z Podkosami... - bard przerwał i sięgnął do świeżo napełnionej manierki by przepłukać gardło, podał ją również kapłanowi i Fardanowi, przedłużając oczekiwanie tego ostatniego i oceniając czy ma starego tam gdzie chciał go mieć - niepewnego, patrzącego na Manoriana niczym na wybawcę i obawiającego się następnych słów.
Otóż, byłem ciekaw czy dobrze zapamiętałem treść pewnego listu który ty z kolei doskonale znasz - wyjaśnił -
Mam nadzieję że nie nadwerężę cierpliwości Galian jeśli wspomnę jej imię przypominając sobie jego treść. A oto i ona:
"Do Levelonu najemnik posłany, w pieczęć Potężnego wyposażon. Bać się nie musicie, że samopas poszedł. Pieśń i miecz go prowadzą, a obcy najemny lepszy niż niejeden tutejszy, bo strachu nie zna, jeno chciwość go gna. Mocy jego i wiedzy się nie bójcie, imion naszych nie zna. Usiecze się go potem i tyle. Starym elfom ani śni się swe skarby sprzedawać - załatw złodzieja niegildiowego, co do dworów w Wilczym Lesie włamać się zdolny będzie. W dowód zaufania przekażę ci skrawek duszy Potężnego, jak tylko odzyskać się nam go uda. O księżycowym pierścieniu nadal nie wiem nic. Tulipowi nic nie mów, z sobie wiadomych źródeł wiem, że konszachty z Upadłymi ma, co zgubę na nas niechybnie przywiodą."
Wyćwiczonym w oracji głosem przytoczył treść zdradzoną przez chłopaka Helfdana, pozbawiając jej niepotrzebnych echów i wtrętów, za to pilnie obserwując twarz starszego wioski.
- Widzisz, mości Fardanie, tak szczęśliwie wybroniliśmy się w Fortecy że poczytuję to za dobrą monetę że i twoją pomoc dla mej pamięci uzyskam bez trudu... - dodał -
Wspomóż mnie proszę to i ja ci coś doradzę...

Fardan obojętnym wzrokiem obrzucił ukazaną broń - jeśli bard uważał, że prosty wieśniak zna się na jakimkolwiek orężu, to się grubo pomylił - za to z uwagą słuchał tyrady elfa, ignorując niewygodne pytania. Przy wspomnieniu listu zesztywniał, po czym z nieskrywaną pogardą spojrzał na obu mężczyzn.
- To tak się sprawy mają... Nic za darmo, prawda? Nic za darmo... - rzucił okiem na świątynne precjoza, potrząsnął ze smutkiem głową, po czym przeniósł wzrok na elfa. - Nie możesz oczekiwać, panie bardzie, że stary człowiek będzie grzeszył pamięcią równie dobrą, co taki młodzik jak ty. Treść listu dobrześ zapamiętał, to nie wiem czego więcej ode mnie wymagasz. A dorady żadnej od ciebie nie chcę, bo o jej cenę strach pytać. - pokręcił stanowczo głową i mruknął pod nosem -
Dobrze Jens gadał, co by pergaminy spalić, bo jeno kłopoty sprowadzą, oj dobrze.
Podniósł się z zydla i obrzuciwszy kapłana rozczarowanym spojrzeniem rzekł: Czymś jeszcze mogę służyć łaskawym panom? Jeśli nie, to robota czeka, bo zima za pasem.

- Nie obruszaj się Panie Zielarzu, to nie cenę za usługi Ci dyktujem, jeno szczerze i z dobrego serca się o Podkosy i dobro mieszkańców martwim. Uwierzcie mi.- dodał prędko żywo zmartwiony Manorian. - Żadnej zapłaty od Was nie wymagamy, boimy się też o całe Królestwo skoro władyka tutejszy z jakimiś zbójcami i Upadłymi komitywę trzyma. Ot, cała nasza ciekawość i prośba o Twoją teraz pomoc w odkryciu spisku wypływa. - Iulus spojrzał przepraszająco na Fardana.
- W imię Gallian? - z lekkim szyderstwem w głosie dodał Fardan, po czym wzruszył ramionami i opadł na stołek. - Nie chcę wiedzieć skąd o listach żeście się dowiedzieli, czyście sami w tym spisku nie są i dla siebie ich nie szukacie, bo się na darmo nerwować nie będę. Dla nas list ten jak bredzenie pijaka był, ni ładu ni składu w nim pojąć nie umielim; a że imię Tulipa tam stało to dla bezpieczeństwa żeśmy listy spalili, co by jego ludzie nic przeciw nam znaleźć nie mogli. Podpisu ni adresu tam nie było, tuba nieoznaczona... Kupca też nie znaliśmy, pierwszy raz się tu zjawił. Jeno dziwne, że lądem a nie rzeką przybył, bo ze stolicy tu traktu porządnego nie ma, tylko przez pola i błota jechać należy. Tyle. Nikt z nas więcej nie wie i nikomu tym co wiemy nie zagrozimy, bo każdy o tym mordzie jak najszybciej zapomnieć pragnie.
- Dziękuję bracie - Iulus spojrzał znacząco na Aesdila, w nadziei że ten zechce już skończyć rozmowę.

- Zachowaj swe rozczarowanie i oskarżenia dla siebie, mości Fardanie - elf nie odpuścił bowiem rozzłościła go hipokryzja starszego wioski - Narzekacie jak to wam źle i niedobrze, marudzicie że znikąd pomocy, a kiedy i kapłan Boga Sprawiedliwości przybył, i paladyn zakonu który o wasze bezpieczeństwo jest zobowiązany dbać, to jedynie milczeć potraficie. Chyba Gallian we własne osobie powinna zstąpić do Podkosów żeby was do czegokolwiek przekonać. Radę dam tak czy siak, za darmo, mimo twoich przekąsów - posąg nie naruszony został ani przez czas ani bluźnierców, a zdaje się że nie jest przytwierdzony do postumentu na którym tkwi. Wielki jest, jak zapewne wiesz, ale wspólnym wysiłkiem zapewne dalibyście radę go przewieźć do wioski. Może to sprowadzi więcej szczęścia na Podkosy, gdy tu będzie miała swoją siedzibę, a nie w tym przeklętym miejscu... - Laure był zły na samego siebie że "zależało mu" i choć raz przyznał w duchu rację Helfdanowi. - Zapłaty żadnej nie żądamy, za posiłek w karczmie rozliczymy się uczciwie, żebyście stratni nie byli na naszym przyjeździe... - machnął ręką i wstał - Owocnej pracy.

Manorian wzruszył ramionami i skłonił się zielarzowi. Nie dziwił się nadto obruszeniu elfa. Sam przywykł, że w Srebrnych Marchiach wszędzie witano go w miarę przyjaźnie, a nikt tym bardziej pomocy kapłana nie odmawiał i kłamstwami czy przemilczeniem nie wykręcał. Dziwna była ta więś i jego mieszkańcy. Iulusa martwiło to tym bardziej, że ze wszech miar wykazał dobrą wolę i chęć niesienia im pomocy - a tu dupa blada jakby pewno rzekł Helfdan.
Kapłan jednak zmuszać nikogo do niczego nie miał zamiaru. Nie był u siebie i obyczajów tutejszych w pełni nie wyznawał, stąd i może autorytet Tyra niewiele pożytku tutaj przynosił.

- Żegnajcie więc Fardanie Zielarzu, oby Galian w zdrowiem Cie obdarowała i piecze nad Tobą i Podkosianami trzymała.
Po tych słowach odwrócił się na pięcie i ruszył w stronę karczmy.
 
__________________
Sanguinius, clad me in rightful mind,
strengthen me against the desires of flesh.
By the Blood am I made... By the Blood am I armoured...
By the Blood... I will endure.
Nightcrawler jest offline