Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2010, 13:49   #35
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Walka była krótka. Niema, niemalże. Topielec skoczył, poruszając się jak żmija, bez problemu odbijając na swoich martwych, twardych jak stal mięśniach. Ciosem na odlew zwalił z nóg Marka, ale wiedźminka nie dała się zaskoczyć. Srebro błysnęło, przecinając skórę stwora i wywołując jego niemy wrzask, wyraz najstraszliwszego bólu, jaki poznał po swojej śmierci. To nim wstrząsnęło. Walczącą z nim dwójką także. Oczy błysnęły złowieszczą inteligencją, tak jakby szacował swoje szanse. A potem skoczył w tył, prosto do strumienia, w którym szybko zniknął, poruszając się jak coś podobnego do ryby. Alez podniósł się, rozmasowując żebra.
- Chyba nie połamał. Ale to było... dziwne. Myślałem, że takie bydlaki pozbawione są pieprzonej inteligencji!
Pokręcił głową z niedowierzaniem, chowając broń.
- Zdaje się, że nie będzie nam dane spokojnie się wyspać podczas tej podróży. Wezmę pierwszą wartę.
Na szczęście dalej było już spokojnie. Podobnie jak przez trzy następne dni.

Teren wznosił się powoli, a las tracił swoje liściaste fragmenty. Gdy wczesnym popołudniem czwartego dnia podróży dotarli do malowniczego jeziorka, do którego z hukiem wpadał wodospad, byli już wiele metrów nad wioską, z której zaczynali wędrówkę. I nawet Arina musiała przyznać, że to była męcząca podróż. Na Marka wystarczyło spojrzeć. Podchodzili bliżej jeziorka.
- Niech to lepiej będzie warte swojej ceny. Za to po powrocie będę miał taką kondycję, że...
Nie zdążył dokończyć, gdy dwie strzały, jedna po drugiej, wypadły zza wodospadu i wbiły się w pnie drzew za ich głowami. Zatrzymali się natychmiast.
- Oho, ktoś nie lubi gości...- obejrzał się za siebie, przyglądając pociskom. - I te pudła to nie dla tego, że słabo strzelają.
Zerknął na wiedźminkę. Arina skinęła głową:
- Zdecydowanie dostaliśmy ostrzeżenie - powiedziała cicho a potem krzyknęła:
- Jesteśmy wędrowcami. Chcemy tylko odpocząć i ochłodzić się w wodzie jeziora po długiej wędrówce. Nie chcemy nikogo skrzywdzić.
Przez chwilę nic się nie działo, ale gdy tylko postąpili do przodu, po raz kolejny świsnęły strzały. Ci za wodospadem jednocześnie nie chcieli ani zabijania, ani tego, by ktokolwiek odpoczywał przy ich schronieniu.
- Nie ma jak zwalająca z nóg gościnność - powiedziała wiedźmina niezbyt głośno i usiadła na zieni krzyżując nogi - Nie są z pewnością mordercami, bo inaczej ich strzały już by tkwiły w naszych sercach. Może po prostu potrzebują trochę czasu do namysłu?
Mark nieszczególnie był przekonany do tego drażnienia elfów, ale chcąc zachować twarz usiadł podobnie do wiedźminki. Tym razem nie było już strzał. Zza wodospadu wyszedł elf ubrany w proste, głównie skórzane ubrania. Długie czarne włosy spływały mu do połowy pasa. Ciężko było określić jego wiek, zwłaszcza z tej odległości, ale nie sprawiał wrażenia młodziutkiego. Krzyknął coś w swojej mowie, wskazując energicznie na las.

Arina rozłożyła bezradnie ręce:
- Obawiam się, że nie władam Twoją szlachetną mową panie - krzyknęła.
- Odejdźcie - odkrzyknął, wymwiając słowo z dziwnym akcentem i wyraźnym trudem.
- Możemy odejść, ale obawiam się że przyjdą po nas inni, którzy nie będą już skłonni do pokojowych rozmów. Z miasteczka tydzień drogi stąd zginęło dziecko. Dzieją się tam też inne niepokojące rzeczy. Wszystkie tropy wskazują to miejsce... i - zawahała się - przedstawicieli starszej krwi...
Elf długo ważył jej słowa i ostatecznie skinął głową. Mówił w ludzkim języku z ogromnym trudem, ale najwyraźniej zrozumiał ją odpowiednio.
- Połóżcie... broń... chodźcie... u nas w dom... zrozumiecie.
Dziewczyna wstała i wolno odpięła miecz, który nosiła przy pasie. Położyła go na ziemi, a potem równie ostrożnie zrobiła z tym, który przymocowany miała na plecach. To były najcenniejsze rzeczy jakie posiadała:
- Będą tu bezpieczne? - Zapytała patrząc na elfa.
Ten skinął głową. Alez niechętnie także odpiął od pasa swój miecz.
- Na pewno wiesz co robisz?
- Sam mówiłeś że jeśli chcieliby nas zabić już by to zrobili. Może to jedyny sposób by się czegoś dowiedzieć?

Westchnęła:
- Nie, nie jestem pewna czy to rozsądne... ale - wzruszyła ramionami - chyba mam naturę ryzykanta co nie powinno dziwić... w końcu jestem wiedźminem. - Uśmiechnęła się do niego z pewnym smutkiem i pocałowała w policzek.

Podeszli ostrożnie, suchą nogą podchodząc pod wodospad. Teraz widzieli wyraźnie, że mimo ostantacyjnych efektów starzenia, elf ma już swoje lata. Było je widać głównie w oczach. Nie miał żadnej broni i także nie wygladał groźnie. Minę raczej miał smutną. Schylił głowę bardzo delikatnie.
- Jestem Agnus.
Wprowadził ich dalej, do dużej jaskini, dawno temu przerobionej na przyjemne mieszkanie. Szum wodospadu był tu mocno słyszalny, ale Arina była pewna, że nikt, kto nie znał tego miejsca, praktycznie nie miał szans go przypadkiem odkryć. Grota musiała zawierać przynajmniej dwie komnaty, ale to chyba główniej w pierwszej mieszkano. Hamaki, łuki, strzały, ubrania, jedzenie... to wszystko znajdowało się tutaj. Tak jak trzy pozostałe elfy - dwie kobiety i mężczyzna, młodszy znacznie od Agnusa. Zanim zdążyli dalej porozmawiać, z wiklinowego, utkanego jak łóżko kosza, wychyliła się główka jasnowłosej, ludzkiej dziewczynki.
- Ciociu Laro, gdzie jesteś?
Starsza z dwóch kobiet podeszła do dziecka, uspokajając je cicho. Agnus tym czasem wyjaśnił resztę.
- Znaliśmy... rodzinę. Od dawna. Tamtego dnia... byliśmy za późno. Walczyliśmy... i zabraliśmy dziecko. Zostać... nowa rodzina.
Popatrzył czule na Larę, która najpewniej była jego żoną. Wiedźminka dostrzegła zaś obraz przedstawiający wieżę na tle gwiazd. Malowidło dziwnie nie pasujące go takiego miejsca. U dołu miało namalowaną runę wodospadu, taką samą jak na medalionie. A na obręczy wypisane słowa w starej mowie. Agnus widząc spojrzenie, skinął głową.
- Stara... wieża. Dom... większego maga naszej... rasy. Było tu... gdy znaleźliśmy... to miejsce.

 
Sekal jest offline