Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-09-2010, 13:52   #147
Gekido
 
Reputacja: 1 Gekido nie jest za bardzo znanyGekido nie jest za bardzo znany
Zimno. Przenikliwe i straszliwe zimno otaczało Tamira z każdej strony. Wnikało w niego, przechodziło przez jego ciało. Zabrak czuł, jakby tysiące lodowatych ostrzy wbijało się w jego ciało w każdym centymetrze, a ubranie nie chroniło ani na jotę.
Gdy ta fala lodowatej wody uderzyła w niego, w jego głowie kotłowały się różne myśli. Wspomnienia z dzieciństwa. Z beztroskiego czasu spędzonego w Świątyni, u boku innych młodzików. Gdy biegało się korytarzami, które aż kipiały Mocą i spokojem. Poza poważnymi rozmowami Mistrzów i Rycerzy, wypełniał je też śmiech młodych padawanów i młodzików. Ciche, miarowe buczenie mieczy świetlnych podczas treningów. A także szum wody w Pokoju Tysiąca Fontann. Wspomnienia z treningów pod okiem Yalare, które były trudne i wymagające od Tamira dużego samozaparcia i silnej woli. W końcu wspomnienia czasu wspólnie spędzonego z Erą.
Wspomnienia mieszały się razem z myślami o tym, że Zabrak ma wciąż zadanie do wykonania. Póki żył, póty jego obowiązkiem była obrona Kamino. A by tego dokonać, musiał znaleźć się na powierzchni. Dlatego zmuszał się do płynięcia. Mimo iż nie widział celu, mimo iż nie znał odległości. Zmuszał swoje ciało do pracy, do działania, do dążenia do wypłynięcia. A gdy tracił wiarę, toczył wewnętrzną walkę, wmawiając sobie, że da radę. Że wypłynie.
Gdy świeże, zimne powietrze owionęło twarz Jedi, po której ściekały stróżki wody, Torn na powrót poczuł, że żyje. Przez tą krótką chwilę poczuł się naprawdę szczęśliwy, bo udało mu się przezwyciężyć zmęczenie, zwątpienie, samego siebie i wodę, która była ciężkim i wymagającym przeciwnikiem w walce o życie. Ale szczęście szybko minęło, gdy Rycerz zdał sobie sprawę, że jest sam, zdany na siebie i łaskę Mocy pośrodku oceanu Kamino z bitwą szalejącą wysoko w chmurach i na nowo rozpętującą się burzą. Czy mógł liczyć na jakiś ratunek? Jeśli tak, to jak długo przyjdzie mu na niego czekać?
Dasz radę, Tamierze. Wychodziłeś już z gorszych opresji. To woda, a woda jest jak Moc. powtarzał sobie, gdy wspinał się na dryfujące skrzydło. Tylko, że Moc go nie kąsała. Woda co prawda bezpośrednio też nie, ale za to żyjące w niej ryby, wyraźnie miały chrapkę na wymoczonego Zabraka.
- Nic z tego... - powiedział hardo młody Rycerz, stając pewnie na skrzydle. - Zabraka na zimno dziś nie podajemy. - machnięcie ręką, brzęk szmaragdowego ostrza i kolejna ryba padła martwa do oceanu. Mam nadzieję, że ktoś po mnie przyleci, bo naprawdę nie chcę skończyć jako pokarm dla ryb. pomyślał z nadzieją Tamir, gdy szykował się do kolejnej obrony.
 
Gekido jest offline