Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2010, 17:30   #15
Mizzrym
 
Mizzrym's Avatar
 
Reputacja: 1 Mizzrym nie jest za bardzo znany
Przywódczyni bo ta kobieta z pewnością zasługiwała na takie miano była dla Mizzryma niezwykłym zjawiskiem. Piękna. Oceniając nawet w elfich kategoriach można było śmiało tak o niej powiedzieć. Długie ognistoczerwone włosy idealnie komponowały z pełnymi wyrazistymi ustami, delikatne kości policzkowe nadawały twarzy smukły i chłodny wyraz pasujący do jej charakteru. Oziębły ton głosu przyprawiał o ciarki półdrowa wywołując w jego głowie jedno z mało przyjemnych wspomnień, takim samym tonem zwracają się Matki Opiekunki do swoich podwładnych. O tak. Gdyby temperament i sposób bycia tej kobiety zamknąć w ciele mrocznej elfki, śmiało mogłaby konkurować o najwyższe zaszczyty w oczach Loth. Po raz pierwszy do kilku dekad Mizzrym był zafascynowany ludzką kobietą. Czuł się z tym dziwnie. Dziwnie przyjemnie, pomimo dystansu a może nawet strachu jaki odczuwał do tej kobiety było w niej coś pociągającego i wyzywającego.
- …teraz wasza kolej. Kim jesteście, skąd przybywacie. Tylko dokładniej. Oraz co potraficie – kobieta wyraźnie żądała odpowiedzi zamiast zadawać pytań.
- VENDUI' – półdrow postanowił zagrać swoją role - Ja DOER z Ched Nasad, Miasto Błyszczących Pajęczyn. Ched Nasad zostało ELGG znaczy zniszczone. Ja uciekł na Powierzchnie do CHE'EL Longsdale gdzie zajął się pracą najemną. Mam talent FAERL znaczy magia i walczyć potrafie. W Longsdale wojna pomiędzy QU'ELLARN większość towarzyszy zginęli. My toczyć zacięty bój – Mizzrym wskazał na Marca przy okazji świetnie kalecząc Ogólny wplatając co raz słowa we własnym języku. Przypomniał sobie pierwsze lata na powierzchni kiedy uczył się wspólnej mowy. Na szczęście dzięki częstym spotkaniom z Silko Thuragarem elf świetnie rozwinął swoje umiejętności oratorskie, toteż snucie bujd przychodziło mu dosyć łatwo. Delikatne rozbawienie jego sposobem mówienia pojawiło się na zimnej twarzy Czerwonowłosej.
- Musisz być doprawdy wprawnym szermierzem skoro sprawiłeś drowowi trudność w boju – odezwał się ktoś z lewej. Z tego co udało się zapamiętać człowiek miał chyba na imię Dosty i przyglądał się od dłuższej chwili Marcowi.
- Bzdura! – wykrzyknął barczysty mężczyzna okuty w zbroję nabijaną kolcami. Tego Czerwonowłosa nazwała Trench – Bzdura powiadam! Takie chuchro zmiażdżę jednym ciosem – spleciona w kuce siwa broda nerwowo łopotała gdy mężczyzna wygrażał Mizzrymowi.



Od samego początku przyglądał się niechętnie przybyszom i nic nie wskazywało na to by miał ich polubić. Chwycił kawał pieczonego mięsa, zagryzł i zapił wychylając energicznie bukłak.
- Później pojawiła się Gwardia i my uciec z Longsdale. Ja i RIVVIL zawiązać pokój.
- L'ALURL ABBIL ZHAN DO'BAUTH? – wtrąciła kobieta – Najlepszym przyjacielem jest Twój wróg – wyjaśniła. Sposób w jaki posługiwała się ojczystą mową mrocznych elfów był zdumiewający
- DOS QUA'L. Zgadzam się – Półelf skłonił się w stronę przywódczyni. Coś zwróciło jego uwagę w głębi lasku. Dostrzegł dwa, później cztery, piątkę pewnie zbliżających się cieni.
- Jesteście spóźnieni – kobieta nawet nie odwróciła wzroku od Mizzryma zupełnie jakby wyczytała to wszystko z jego zachowania. Było w niej naprawdę coś niezwykłego. Niezwykle przerażającego – Poznajcie resztę kompani. Talving, Dantiba, Dantven, Laverol i jego brat Verillon. Kobieta imieniem Dantiba, odziana w dopasowaną skórzaną kurtę i spodnie z niewielką kuszą przymocowaną na lewym udzie przyklęknęła przy Ognistowłosej składając najwyraźniej szybki raport, robiąc to na tyle cicho by nikt poza nią nie usłyszał ani słowa.
- Doskonale – przywódczyni wstała z zwinnością młodej kocicy po raz kolejny zachwycając swoją sylwetką. W świetle ogniska dało się dostrzec jej delikatną, wręcz aksamitną skórę która nie zdradzała nawet odrobinę siły jaka biła od przywódczyni. Wręcz przeciwnie, gdyby nie pleciona kolczuga, metalowe, misternie wykonane karawasze i utwardzane skórzane spodnie oraz buty, można by powiedzieć że jest arystokratką która w życiu nie zaparzyła sobie własnoręcznie herbaty.
- Skip! Hally! Weźmiecie pierwszą wartę. Wy dwaj rozłóżcie się czym prędzej z rana będę miała dla was zajęcie więc radze się wyspać – z łatwością poderwała miecz wykręcając nim pełny okrąg i zarzucając go płazem na ramię. Jeszcze przez chwilę Mizzrym gapił się na jej doskonałe pośladki falujące zachęcająco przy każdym kroku. Spojrzał porozumiewawczo na mnicha i zabrali się do przygotowania noclegu. Rozbicie namiotu elf pozostawił mnichowi, w pomroku nie miał okazji robić takich rzeczy toteż wolał się nie kompromitować. Kilka chwil później ich „chatka” stała już gotowa wyściełana wewnątrz kocami. Mark ułożył się wewnątrz natomiast elf postanowił skorzystać jeszcze przez chwile z przyjemnej odmiany jaką był otaczający go mrok. Przysiadł tyłem do obozowiska wypatrując w głąb zagajnika, odpłynął myślami do Ched Nasad…do twarzy matki i dni spędzonych na ulicy…Z letargu wyrwał go potężny kopniak prosto w plecy który posłał go jego ciało prawie metr dalej, elf odruchowo przetoczył się przez lewe ramię jednocześnie dobywając sztyletu zza pasam i kiedy stanął już w szerokiej pozycji wyciągając prawą dłoń z orężem przed siebie zauważył Trencha stojącego pewnie z rękoma założonymi na piersi.
- Taki z Ciebie wojownik jak z psiej skóry futro – zaśmiał się olbrzym.
Mizzrym skoczył naprzód dokładnie w chwili w której Trench zaczął wyciągać miecz, ale Mizzrym nie zawracał sobie tym głowy. Rzucił się wymierzając kopniaka w rękojeść miecza. Trafił i zanim olbrzym zdążył wyjąć oręż do połowy ostrze wróciło do pochwy, a elf wymierzył kolejny cios, tym razem pięścią w nos Trencha. Wojownik zasłonił się potężnym, wyposażonym w kolce barkiem zmuszając półdrowa do zrezygnowania z ataku i tym samym odsłonięcia się. Cios wylądował w okolicach nerek rzucając Mizzrymem po raz kolejny, kiedy złapał oddech gigant już nacierał na niego trzymając nad głową miecz. Elf w ostatniej chwili zdołał przetoczyć się pod ramieniem napastnika gdy ten opuścił oręż w miejsce gdzie przed chwilą znajdowała się jego głowa i Mizzrym uświadomił sobie że olbrzym nie miał zamiaru toczyć z nim bezpiecznej potyczki. Kolejny cios najemnika okazał się wydłużyć o uderzenie serca; Mizzrym zdołał ominąć ostrze i uderzyć przeciwnika w nadgarstek. Niestety Trench zdołał utrzymać miecz i kiedy cofnął rękę, ostrze przejechało po kciuku elfa.
- Hahaha! Dobre sobie – Huknął najemnik i rzucił się do kolejnego ataku tak szybko że w jego przypadku zdawało się to być niemożliwe.
Mizzrym uskoczył do tyłu, blokując a raczej ledwie zbijając potężne ciosy i odskakując, żeby uniknąć kolejnych. Parując i uskakując cofał się coraz bardziej oddalając się od ogniska. Krople potu na czole Trencha uspokoiły elfa. Oczywiście póki co przegrywał, ale człowiek coraz szybciej się męczył a jego ciosy były coraz wolniejsze i słabsze. Widocznie nie spodziewał się że ktoś będzie w stanie tak długo dotrzymać mu kroku. Wtedy pojawiła się okazja. Trench zaatakował tnąc pionowo z góry a potem na odlew i kiedy Mizzrym zanurkował pod ostrzem sztych miecza wgryzł się w pień za plecami elfa, który w tej samej chwili z kucek wybił się w powietrze stawiając lewą stopę na głowni miecza na wysokości zastawy a prawą wymierzył potężnego kopniaka w skroń olbrzyma. Człowiekowi zadzwoniło w uszach i wypuścił miecz z ręki zataczając się w tył. Mizzrym wylądował kilka kroków za nim z sztyletem gotowym do zadania kolejnego ciosu. Przez chwile zastanawiał się czy nie lepiej byłoby teraz wymierzyć mu pchnięcie w kręgosłup który był nieosłonięty na wysokości lędźwi i zakończyć cały ten cyrk. Niestety ta chwila wystarczyła Trenchowi na wyrwanie miecza z pnia i przystąpienia do kolejnej szarży. W tej samej chwili dało się słyszeć szczęk metalu i ostrze olbrzyma uniosło się w górę wytrącając go tym samym z równowagi.
- Dosyć! – zimny głos przeszył powietrze i dopiero teraz Mizzrym zauważył Czerwonowłosom, która opierała dłoń na głowicy swojego miecza.
- Trench – zwróciła się do człowieka – czy Ty naprawdę nie możesz wytrzymać dnia bez rozróby! – skarciła go obrzucając oburzonym spojrzeniem – UK PHILITHE DOS – zwróciła się do Mizzryma – XUAT TLU RATH’ARG. ELGG KA INBAL!!! – obrzuciła go gniewnym spojrzeniem i odeszła.
Elf wrócił do namiotu i długo jeszcze gryzł się z słowami wypowiedzianymi przez kobiete. „On Cie nienawidzi. Nie bądź tchórzem. Zabij jeśli musisz”. Odpoczynek przyszedł dużo później.
 
__________________
KHALESS NAU USS MZILD TAGA DOSSTAN
Nie ufaj nikomu poza sobą
Mizzrym jest offline