Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-09-2010, 20:07   #32
Suryiel
 
Reputacja: 1 Suryiel nie jest za bardzo znanySuryiel nie jest za bardzo znanySuryiel nie jest za bardzo znany
Najmłodsza z chwilowo powstałej ‘drużyny’ nie czekała długo, gdy tylko Lemo wyszedł z Sali zrzuciła z pleców bluzę i nie ukrywając nawet szaleńczego zadowolenia w oczach, zasiadła przy stole. Zapachom przeróżnych potraw nie sposób było się oprzeć, tym bardziej jeżeli nie miała przy sobie zrzędliwych rodziców, którzy nieustannie powtarzali jej „łokcie przy sobie!” i „Nie przeżuwaj z otwartą buzią!”, efektem czego mała Ragget napakowała sobie na talerz po trocha wszystkiego i zaczęła pałaszowanie nawet zanim jeszcze Usagi zdążyła zasiąść do stołu. A to było nie lada osiągniecie.

- Wow! Mają nawet ośmiorniczki! A to jest potrawa z wybrzeża! – widać nie wiele trzeba było, by jej dogodzić, a jej dobry nastrój zdawał się wprost od małej promieniować- Mmm... jeft nafrafde fyszne, fufie fam!

Cris rozejrzał się po sali, był to dla niego prawdziwy synonim luksus. Przez ostatni rok spał w górach na twardych kamieniach i jadł jedynie to co upolował lub znalazł. Powoli podszedł do stołu i odsunął krzesło patrząc na góry pożywienia, niezbyt wiedział jak się do tego zabrać, u mistrza jedzenie było dobre, acz proste i nie w takich ilościach. Wojownik podsunął do siebie talerz i nałożył trochę ryżu, sajgonek i trochę pieczonego mięsa. Jadł powoli, hamując łapczywość, był to swego rodzaju trening silnej woli, a mistrz zawsze powtarzał, że należy trenować gdy tylko się da. Gdy już przełknął kilka kęsów i wypił trochę soku rzucił krótkie hasło w przestrzeń. - Rzeczywiście wyśmienite dania. Rozejrzał się zaciekawiony po pomieszczeniu przeżuwając sajgonkę. Kolejny kawałek wylądował w żołądku olbrzymiego brodacza, a sok po chwili dołączył do niego. Wojownik chcąc nawiązać rozmowę zapytał zwracając się do wszystkich tu obecnych. - Co właściwie sprowadza was na ten turniej?

- „Dusza człowieka jest odzwierciedleniem jego osobowości, a tylko prawdziwa dusza może odkryć swoje pochodzenie” Czy jakoś tak. – odparł Loto Crisowi siadając przy stole.

Lista pożywienia była duża, ale więcej energii dostałby wsadzając sobie baterię w akumulator niźli wyciągając ją z obecnych tu cukrów.
No ale czego można było się spodziewać? Oparł się ręką o stół i przyglądał innym, miał okazję aby porozmawiać, jakoś mało go interesowało że kolacja to taki specyficzny moment podczas którego w zakonach siedzą cicho i starają się jeść bezdźwięcznie.

- Inaczej mówiąc – wyjął z kieszeni śrubokręt i zaczął odkręcać swoje słuchawki – poszukuję powodu powstania słów „bóg” i „dusza” w słowniku, ale sam nie jestem do końca osobą żywą, toteż poruszam się w świadkach sztuk walki gdzie znajdują się osoby o najlepiej rozwiniętych umysłach dyscyplinarnych, oraz – zdjął słuchawki i powiesił je na szyi. Nie będzie w końcu z nimi przechodził w stan wstrzymania – oraz tych ludziach, którzy byli najbliżej śmierci. Dzisiaj twoja oponentka ledwo przeżyła, a i tak za sprawą niewiarygodną. Z chęcią z nią o tym zresztą porozmawiam.
Loto zaczął się nieco bardziej przypatrywać Crisowi.
- Właściwie, jaki jest twój cel? Jesteś w ogóle człowiekiem?

Podczas gdy po tamtej stronie stołu odbywały się filozoficzne dyskusje, dwie małe damy nie miały czasu na dyplomatyczne pogaduszki o pogodzie, tej na dworze, i tej ducha. Tam, w krainie spraw kobiecych, rozgrywała się najzwyczajniejsza w świecie wojna, powodowana tym, że żadna z nich nawet jeśli umiała, to nie miała ochoty się dzielić-w końcu, ten jeden, jedyny, unikalny kawałek żywności był niezastąpiony! A oczywiście i Ragget, i Usagi skierowały swoją uwagę ku niemu w tym samym czasie i oczywiście, nie miały zamiaru sobie ustąpić. Efektem była wojna totalna, która powoli z pojedynku na pałeczki przechodziła w wolną amerykankę, ze szczypaniem, drapaniem, ciągnięciem za włosy i zapewne niedługo-nawet i gryzieniem. Nikt nie staje pomiędzy kobietą a jej jedzeniem! A w szczególności, nie inna białogłowa.
Gdy ów konflikt przypominający scenkę bardziej z udziałem wściekłych zwierzątek niż cywilizowanych ludzi trwał w najlepsze, do uszek Usagi dotarły słowa Loto. Było w nich dużo trudnych pojęć i terminów, ale, na szczęście! Królikówna została wychowana tak a nie inaczej, co naturalnie zakładało, że od pewnego momencie w jej życiu, nasłuchała się mądrych słów bardzo dużo. Oczywistym więc było, że znaczenie części z nich wryje jej się w pamięć niczym wściekłe wiertło dentystyczne. Wykład robokota dekoncentrował ją coraz bardziej. Co oczywiście przenosiło się na niepowodzenia w wojnie stołowej.
-Dyscyplinarne? Rzuciła zła - Chyba zdyscyplinowane! Tak, Papa na pewno by Cie poprawi...arrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrgh, RAGGET!

- Fo fłafnie. - skwitowała głośno Ragget, popijając soku. Sama nie miała bladego pojęcia co powiedział wcześniej Loto, ale jego podejście względem zarówno jej jak i Usagi zdążyło zdenerwować ją już dostatecznie. Choć w chwili obecnej jeszcze jej uwaga skutecznie skupiana była na jedzeniu, nie na androidzie. - Fo co? Gadałaś, nie mogłam pozwolić by te kandyzowane ananasy się no...marnowały!

Cris podrapał się po brodzie przeżuwając skupiony ostatni kawałek mięsa, druga ręka nakładała na talerz nowe porcje. Gdy przełknął i poił wszystko sokiem odpowiedział Androidowi.
- Mój cel też wiąże się z poszukiwaniem. Mój mistrz który wszystkiego mnie nauczył powiedział mi kiedyś, że każdy musi w swym życiu odnaleźć właściwą drogę. Ja na razie podążam ścieżką sztuk walki szukając tej odnogi która pozwoli mi odnaleźć siebie. Czy jestem człowiekiem, myślę, że tak. Mistrz zawsze powtarzał, że ludzie są różni niektórzy mają krzywe nosy a inni ogony, mój przyjaciel Kai tez posiadał ogon, więc myślę ,że spokojnie mogę nazwać się człowiekiem. - brodacz uśmiechnął się i łyknął kolejny kielich soku, kierując wzrok na dwie kłócące się dziewczynki. - A nasze młode wojowniczki co za wicher przywiał w te strony?

Ragget, która właśnie przełknęła, zdawać by się mogło ostatni kęs mięsa (przynajmniej na chwilę obecną) popatrzyła na Crisa, unosząc jedną brew ku górze.
- Nie kumam, obie przeszłyśmy przez eliminacje, widzieliście jak walczymy, a mimo to nadal traktujecie nas jak...jak...
-...fajtłapowate złodziejki ananasów?
dokończyła myśl, krzywiąca się królikówna.
- Tja, świetne, naprawdę bomba. - odpowiedziała jedynie druga, dziabiąc słodkie krewetki pałeczką.- Spodziewałam się czegoś lepszego, dzięki.

W odpowiedzi dostała tylko zadziornie wywalony na wierzch język.
-Co mnie tutaj przywiało? Mmm...co mnie tu...a tak! Nagroda, nagroda pieniężna~i możliwość walki bez alarmowania panów w niebieskim.
- Hmpf, a ja po prostu przeczytałam gdzieś o tym turnieju. Rodzice nigdy nie pozwalali mi chodzić na żadne treningi, ale... Hm, nigdy nie byłam na podobnym turnieju, jest całkiem zabawnie. Chyba - burknęła Ragget i ku zdziwieniu większości, sięgnęła jeszcze po porcję bakalii. Aż dziw, że jeszcze nie pękła.

Usagi, która wciąż nie potrafiła przeboleć skradzionego ananasu, uśmiechnęła się niewinnie i postanowiła dokonać nikczemnej zemsty, o jakiej czytała w gazetach i oglądała w filmach.
-W takim tempie, to Ragget przybierze na wadze~.
Nigdy nie miała koleżanki, której mogłaby to powiedzieć. Ale, o jejku, to było...satysfakcjonujące~!
- Hm? Ale ja codziennie mam taką kolację... - odpowiedziała jedynie zdziwiona czarnulka.
-Jasne, pewnie straciłaś rachubę w połowie! O jejku...! Już Ci wycieka boczkami! Tsk, tsk tsk, jutro pewnie będziemy Cię wtaczać na mate. Królicza panna pokręciła złośliwie głową z udawaną troską. -Ale nie martw się! Grałaś kiedyś w kręgle?

Spokojnie dziewczyny. Po prostu więcej zdziwienia wywołuje we mnie leniwy czołg i przepotężny olbrzym niż ktoś o zdolnościach typowego wojownika, wykonać pół młynka, pchnąć w kolano, i tym podobne akcje widziałem już u zwykłych doświadczonych wojowników. – Loto zdawał się zignorować deklaracje jakoby nikt tutaj z przedstawicieli płci żeńskiej nie miał doświadczenia w turniejowej walce. – I nic jej nie wyjdzie, musiałaby jeść więcej niż pozwalałby jej na to żołądek aby zmienić system metaboliczny.

Cris przetarł brodę i odchrząknął cicho posyłając nurtujące go pytanie w stronę dziewczynek.- A czy nie uważacie, że jesteście trochę za młode, rozumiem że... - brukiew rzucona przez Usagi pojawiła się znienacka, na szczęście brodacz w porę wykonał unik głową. - Rozumiem że nie...- Cris wrócił do jedzenia, nigdy nie był najlepszy w długich rozmowach i kontaktach międzyludzkich.
 
Suryiel jest offline