Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-09-2010, 08:37   #49
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
- Błękitny Feniksie pomóż, pomóż, pomóż... - jęczała Amy, ale pomoc nie nadchodziła. Ciemność oblewała ich szerokim strumieniem, lepkim, gęstym, otaczając ich, dusząc... Kanciasty wisiorek wbijał jej się w dłonie, ale to pomagało jedynie w utrzymaniu przytomności i niczym więcej! Zło falowało wokoło, a wrażenie smoczych głów potęgowało się. Gdzie był Habbakuk gdy go potrzebowała? Czy nie mówił, żeby walczyć razem i się starać? I to wcale nie działa! Wcale a wcale! To straszne zło zaraz ich zje! Przecież... przecież nie po to stała się kapłanką, żeby zginąć jeszcze tej samej doby i to nie uratowawszy nikogo! Jeszcze Rav z Aglahadem gdzieś zniknęli - czyżby już ich zjadło? Nawet myszy nie było... Łzy płynęły jej po twarzy, gdy ze ścisniętym gardłem próbowała recytować modlitwy do Pana Niebios. Tylko czemu czuła się coraz gorzej, czemu nie działało?

Naraz poczuła na dłoni zimny dotyk i delikatny, błękitny blask rozlał się po korytarzu. Lśniła ona, Trzmiel i dwoje dzieci... przez sekundę wystraszyła sie, że to duchy jej przyjaciół - już martwych - ale zaraz zobaczyła blady obrys sukienki. Naraz poczuła się spokojna i silna. Oddychało się lżej. Rozluźniła chwyt na medalionie. Tak, to na pewno Habbakuk przysłał swoich pomocników! Przecież to takie oczywiste - ona jest jeszcze niedoświadczona, więc zesłał pomoc; pewnie to mysie kapłanki! Amarys odetchnęła raz jeszcze i skoncentrowała się na medalionie. Z taką pomocą nie da się pokonać! Przez głowę przelatywały jej słowa modlitw, jakich nauczyła się dziś, ale szybko stwierdziła, że najważniejsza jest po prostu wiara.
- Odejdź tam, skąd przyszedłeś! Zostaw nas w spokoju! Idź tam, gdzie twoje miejsce! - chciała krzyknąć, lecz głos nie wydobył się chyba z jej wyschniętego gardła. Jednak podziałało! Ciemność zaczęła przekształcać się w sylwetkę czarnego rycerza i gdy Amy już-już miała krzyknąć ze strachu, że oto nowy, straszniejszy wróg pojawił się przed nimi - ten odwrócił się i odszedł! Tak po prostu. A mysie dzieci razem z nim, najwyraźniej pilnując, by nie zboczył z drogi.

Potem zapadła ciemność. W ciemności zaś stado białych myszy buszowało po korytarzu, zbierając resztki ciemności do wiklinowych koszyczków, a największa z nich nazywała Amarys kwiatuszkiem i głosem Rava obiecywała nosić na rękach.
 
Sayane jest offline