Wątek: [Sesja] SLND 42
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-04-2006, 00:43   #14
MistrzGry
 
Reputacja: 1 MistrzGry ma wyłączoną reputację
Kenneth Ervin
Niespełna 30-latek omal się nie utopił, lądując w wodzie. Dlatego (i nie tylko) zawsze wolał góry. "Mówcie co chcecie" - zwykle przekonywał - "ale w górach się nie utonie".
Z trudem dotarł do brzegu. Jeszcze przez jakiś czas klęczał, ksztusząc się wodą i wypluwając obcy płyn. Pokręcił z niedowierzaniem głową i jeszcze raz głośno odkaszlnął. Zaczął oglądać swoje ciało, szukając jakichś urazów. Był przemoczony do ostatniej nitki... A cóż to? Skąd ta czerwień??? Dostrzegł krew na plaży. Po chwili jednak z ulgą stwierdził, że to nie jego... ale czyja zatem?
- Do diabła, gdzie zostawiłem znowu plecak... - zamruczał pod nosem, rozglądając się w koło.
Po chwili uderzył się dłonią w czoło, przeklinając swoją spostrzegawczość - a raczej jej brak. Przecież miał go na plecach.
Dostrzegł, że inni też już się podnosili. Ale byli też tacy, którzy nadal leżeli. Wstał i ostatni raz głośno kaszlnął.

***

Dookoła leżały martwe ciała. Mnóstwo krwi i fragmentów... czego? ciał?... Wzdrygnąl się. Czegoś takiego jeszcze nigdy nie widział.
Był chory, do tej pory ciągle kaszlał. Ale to wydarzenie sprawiło, że zapomniał nawet o swojej chorobie. Przecierał oczy, absolutnie zaskoczony.
To był ułamek sekundy... szok! Minęło dobre kilka minut, zanim zaczął w ogóle myśleć. Przez ten czas tylko biernie patrzał w górę, w osłupieniu... a może mu się tylko tak zdawało?
Gdy jednak potem wspominał (choć starał się tego nie robić), te kilka minut wydawały mu się zawsze wiecznością... Nie chciał wracać do tych wspomnień, ale one czasem same do niego wracały... Nie zostawiały go w spokiju - zarówno dniem i nocą...

***

Czy te ciała są martwe? - szybko przemknęło mu przez myśl. Ktoś z leżących się poruszył... uff.
Widząc rozmawiających ze sobą kilku ludzi z jachtu, poszedł do nich, mówiąc na powitanie:
- Chyba nie tak to miało wyglądać... Ale nie ma czasu na rozmowy teraz. Z racji swojego zawodu znam się co-nieco na pierwszej pomocy i paru innych rzeczach. Potem przyjdzie czas na ustalenia. Trzeba zobaczyć, czy nikomu nic się nie stało. W razie czego, w swoim plecaku mam spory zapas opatrunków.
Choć czuł jeszcze efekty niedawnej "kąpieli", to udawał twardego. Jako przewdonik nigdy nie mógł sobie pozwalać na okazywanie słabości przed grupą, tak więc nie było to dla niego nic nowego. Ale tak nawiasem, coraz częściiej zauważał, że jego życie służbowe i wyniesione z niej nawyki wdzierają się w jego życie prywatne... "To dlatego Katie...?" - przemknęło mu przez myśl, której jednak nie zdążył dokończyć.
 
__________________
Bardzo lubię regulamin, a szczególnie punkt 10!
MistrzGry jest offline