Jeffrey Bradley
Jeff znalazł chyba wszystko- szlafrok, kilka koszul, kilka papierów (dotyczące procesu "Trubine", nic ważnego- ale zawsze lepiej dowiedzieć się, o co oskarżona jest gazeta), dwie paczki papierosów... Ale nigdzie nie było tego pieprzonego plecaka!
Zaraz... Co on w ogóle robił? Tak jest tu potrzebny mówca, polityk, organizator- a on szuka plecaka... Szybko rzucił swoje rzeczy na resztkę jakiejś białej walizki, poczym podszedł do leżącej "sekretarki nadzianego prosiaka", gdzie zaczął mówić: -Jeffrey Bradley, ale mówcie do mnie poprostu Jeff. Nie chce wam powiedzieć jak się nazywać, ale może powinniśmy coś zrobić z tym chaosem... Nieskromnie sądze, że mam trochę predyspozycji do zarządzania, przynajmniej w takiej kryzysowej chwili- powiedział Bradley, poczym- mówiąc jeszcze głośniej- kontynuuował-Wprowadzając taki chaos jak teraz to pewna śmierć! Niech osoby znające się medycyną zaopiekują się powazniej rannymi, a reszta niech szuka żywych i różnych przydtanych bagaży- organizacja jest teraz bardzo ważna! Potem wszyscy musimy się wynosić z tej okolicy- stanie tutaj to pewny udar! Co wy na to!? |