Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2010, 14:21   #23
Lhianann
 
Lhianann's Avatar
 
Reputacja: 1 Lhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputacjęLhianann ma wspaniałą reputację
Nadia po powrocie na Rybkę wsunęła pod drzwi kajuty Deana wiadomość.
Dzień jakkolwiek był interesujący pozostawił ją z dziwnym poczuciem pustki.
Zaczynała powoli mieć dość planety. W przestrzeni czuła się pewniej, tam nie miała tego paskudnego wrażenia, że każdy napotkany człowiek może być wynajętymi uszami i oczami.
Nic tak nie odwraca myśli jak porządne zajęcie dla nich i dla palców.
Młoda Inżynier nadal kombinowała jak by tu móc podłączyć kapsułę Kano do sieci energetycznej statku i jednocześnie ją zakamuflować jako kajutę.
Warto by nowy członek załogi mógł zawsze w dogodnym dla siebie czasie podładować baterie, a nie musiał robić tego na widoku.
android, nie android, istota myśląca, a minimum intymności należy się każdemu członkowi Rybki.
Na rękę było dla niej, że nikt niczego od niej nie chciał, co po niektórzy mogliby mieć coś przeciwko jej 'majsterkowaniu', a postawieni przed faktem dokonanym będą mogli co najwyżej pokręcić nosem...
Nigdy nie liczyła czasu jaki poświęcała pracy.
Mogło to być równie dobrze kilka godzin jak i kilkanaście. Drobiazgi jak jedzenie czy sen trafiał się, oczywiście, ale były mało istotne.
Wieczorem, Nadia nie do końca była pewna, którego dnia Aspazja zebrała ich wszystkich po kolacji w mesie.

- W porcie czeka na nas batyskaf. Wypływa jutro w południe. Ze mną na pokładzie na pewno. Serdecznie namawiam wszystkich na tę podróż. Będzie ciasno, smrodliwie i mam nadzieję niebezpiecznie. Płyniemy na Samarę, gdzie szejk izoluje Oroyome. Spróbujemy tam dowiedzieć się czegoś o zaginięciach marynarzy, Czarnym Beliahu i przeszłości Sorena. Ja zbiorę próbki do moich badań genetycznych.
Soren, twoje papiery twierdzą, że potrafisz pilotować wszystko? Założyłam, że batyskaf również. W razie czego oto lektura na noc
– wręczyła pilotowi gruby plik pożółkłych książeczek. – W Gildii przekonywali mnie, że to łatwizna. Dwa przyciski, jedna dźwignia.
Przygodę przewiduję po drodze, bo zahaczymy o opuszczoną platformę wiertniczą , której powinno nie być. Znajduje się ona u wybrzeży el Mook.
Kolejną rzeczą, którą bym chciała zrobić na Madocu, jest poznanie genina Wiliama Dreaka. Jeśli ktoś z was o nim coś wie chętnie posłucham.
Kano awansował na członka załogi i proszę wszystkich
–uśmiechnęła się do Nadiio traktowanie go jak osoby.
Ciebie Kano proszę nie weryfikuj mojego idealistycznego osądu.
Chciałam również zwrócić waszą uwagę na te fotografię. Może ktoś z was potrafi rozszyfrować piktogram?


Nadia tylko skrzywiła się w duchu.
Tylko ktoś, kto o inżynierach wiedział tyle co nic potrafił powiedzieć taką rzecz.
Dla Nadii Kano był aktualnie bardziej interesującym członkiem załogi niż cała reszta. Na razie jednak chciała skupić się na dokończeniu pracy.
ale wyprawa batyskafem może się przydać, po za tym trzeba pilnować, by nie zostały uszkodzone urządzenia sensoryczne jakie baronówna na pewno będzie chciała ze sobą na wyprawę zabrać.

Podróż batyskafem dziewczyna spędziła w większości nad przyrządami sensorycznymi.
Było ciasno, ciemno i nieco smrodliwie, ale cóż, nie zawsze podróżuje się w luksusach...
Spod oka obserwowała skupionego nad oprzyrządowaniem badawczym Nikodemusa mając tylko nadzieje, że eskatonik w ferworze emocji nie zdoła niczego uszkodzić.

Plan abordażu na platformę został ustalony. Pierwszy miał ruszyć Kano, i sprawdzić druga stronę.
Nadia ani słowem nie zająknęła się o fakcie, że nie tylko golem, jak go czasem nazywała reszta załogi nie ma problemów z widzeniem w ciemności.
Jak dotąd nikt jej o nic prócz jej zdolności technicznych nie pytał, a sama nie zamierzała wyrywać się do przodu.
Skorzystała z oferowanej maski. Nie zamierzała zostawać w dusznym wnętrzu batyskafu.

Na wyraźną prośbę Evrosa skinęła głową z krótkim uśmiechem. Nie zamierzała robić użytku z broni palnej jeśli nie będzie to konieczne, wolała zostawiać to innym.
Gdy Evros wyszedł Nadia odezwała się do Aspazji.
-Chyba jestem w posiadaniu informacji jakie mogłyby ci się przydać. Miałam okazję poznać Melpomenę, kustoszkę jednego z tutejszych teatrów, która jest córką Williama Draka.

-Aspazja ożywiła się
- Myślisz, ze poznałaby mnie ze swoim ojcem? To co widać na zdjęciach , ten przedmiot z kolekcji szejka. Mam nową teorię - oczy jej rozbłysły - jak myślisz Nadiu, czy to mógłby być Klucz?
- Hymm, trudno mi powiedzieć, ale sądzę, że Melpomena okaże się pomocna. Sama czeka na swego ojca, wedle jej słów powinien niedługo przybić do portu.
Czy jest to klucz...całkiem możliwe. Słyszałam o różnych rodzajach kluczy, parę takich nietypowych też widziałam. Ale chyba największą wiedzę na ten temat z nas ma chyba Soren...
-Może
- Aspazja uśmiechnęła się -choć przyznam że by mnie to zaskoczyło. Jak to się stało, ze poznałaś właśnie Melpomenę?
- Podczas wędrówek po mieście natrafiłam na teatr. Dość ambitne przedstawienie, zupełnie innego rodzaju niż rozrywki proponowane przez Karnawał. Wystawiali akurat 'Testament Szoguna', co nie zwiększyło im publiki, lihalańskie sztuki są ... specyficzne. Zagadnęła mnie po przedstawieniu, trochę porozmawiałyśmy. Wydaje się być dość szczególną osoba, jak i jej ojciec.
-Szczególną?
-Takie sprawia wrażenie. Jest zafascynowaną sztuką, teatrem, historia. Na deskach teatru "Maska" niedługo będzie gościć awangardową Shantorska trupa Stukot Kopyt z tragedią "Sześć Godzin Ciszy Stepu". Wyświetlają też dokument na temat Etyrii z Grailu. Sądzę że ze względu na to, że macie podobne zainteresowania ów kontakt może okazać się istotny.

- Masz rację. Poznam ja z wielką przyjemnością. Choć, przyznaję ze wstydem, o teatrze wiem niewiele. Zazwyczaj oglądam rzeczy przypadkowe.
-Tym bardziej warto skorzystać z okazji póki jesteśmy na Madoku. Chodź sama jestem zaskoczona, że oferują tu inny rodzaj rozrywek niż tylko sale Karnawału.
Po powrocie warto będzie odwiedzić Melpomenę Drake.

- Tak zrobimy. Kiedy oni wreszcie wrócą
- popatrzyła na drzwi - Wolałabym być tam - uśmiechneła się przepraszająco - A rozmawiałaś trochę z Kano? Jaki ci się wydaje?
-Opanowany. Zdeterminowany. Zagubiony. To chyba go najlepiej opisuje.
 
__________________
Whenever I'm alone with you
You make me feel like I'm home again
Dear diary I'm here to stay
Lhianann jest offline