Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2010, 14:49   #99
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Podróż upływała spokojnie i paladyn mógł w spokoju pisać listy i raporty. Bo i było co opisywać. W rozmowy współtowarzyszy się nie wtrącał. Ani też żadnych rozmów nie inicjował. Myśli Raydgasta, często zatrzymywały się przy Tulipie. Tego osobnika należało usunąć z pełnionej roli jak najszybciej, z uwagi na dobro Królestwa.
Co jednak nie zmieniało faktu, że chętnie obwieściłby temu chłystkowi prosto w twarz, że został pozbawiony wszelkich majętności, ziem i tytułów.

Posłańca paladyn potraktował dość ostro niezbyt trzeźwego sługę, wpierw zabierając list, a potem traktując go kopniakiem w zadek. Co to za porządki?!
Czekając tu z ważnymi i cennymi listami, chłoptyś powinien być czujny, zwarty i gotowy.
A ten tu sobie ostro popijał... Nie ma co. Niezły początek.
Raydgast wychodził bowiem z założenia, że Zakon powinien być troskliwy i pobłażliwy wobec ludności cywilnej, ale rozpasanie i rozprężenie wśród jego członków należało tępić i karać z całą surowością.
Z każdą linijką przeczytanego listu, paladyna ogarniał coraz większy gniew. To po kie licho jeździł do tego zamku i wiochy, skoro nie miało to znaczenia?!
Raydgast usiadł na krześle pocierając w irytacji czoło i spoglądając na leżący przed sobą list.
Jakich to najemników miał zwerbować, skoro niewielu ich w Uran zostało. Co najwyżej bandę mętów, co tylko w teorii będzie przypominać wojsko... I pewnie nie przeżyje nawet połowa, o ile przeżyje ktokolwiek. No i te problemy z utrzymaniem dyscypliny.
Z drugiej strony, sam wyruszyć nie mógł, cóż ... i pewnie nie wyruszy. Kapłan na pewno wyruszy ze Stickiem.
Ale kapłan to trochę za mało...

Słudze Torwalda kazał czekać na swój. Nie zamierzał bowiem powierzać dokumentacji człowiekowi, który lekceważąco podchodził do swych obowiązków. Były zbyt ważne.

Raydgast ruszył więc poszukać jakichkolwiek przydatnych najemników. I nie szło mu za dobrze. Nie pieniądz, a brak wykwalifikowanego luda sprawiał, że paladyn nie mógł natrafić na odpowiednich najemników. Zwłaszcza, że Pyły to nie było miejsce na łatwy i szybki zarobek.Nic więc dziwnego, że poszukiwania na razie przynosiły mizerne rezultaty.
I wkrótce paladyn stracił do nich zapał.
Pozostało mu więc wpierw zajrzeć do zbrojmistrza. Obecny miecz, którym władał, mógłby się okazać niewystarczający, na zagrożenia, jakie przyjdzie mu się zmierzyć w Pyłach.
Wybrał najlepszego w Uran, krasnoluda imieniem Burgan Hoodwark. Płatnerz ten bowiem, z pomocą wynajmowanych okazjonalnie magów tworzył magiczny oręż.
Krasnoluda zastał przy pracy...właśnie wykuwał on ostrze topora.


Ale na widok członka Zakonu przerwał pracę i zaczął pokazywać dzieła swej kuźni. Raydgast musiał przyznać, że krasnoludowi lepiej wychodziły topory niż miecze. Niemniej i przedstawiciele tego oręża prezentowali się efektownie i ozdobnie. Paladyn jednak nie zwracał uwagi na kunsztowne zdobienia, tylko na kształt ostrza, ostrość jego, wyważenie i długość rękojeści...no i na cenę. Magiczny oręż by się przydał, ale paladyn nie mógł wydać na niego zbyt wiele. Fundusze którymi mógł dysponować, były całkiem spore, ale... i potrzeby paladyna duże. Szykowała się spora wyprawa.
W końcu wybrał kunsztownie zdobiony, ale przede wszystkim dobrze wyważony i ostry magiczny miecz.


Co prawda nie miał on zbyt wielkiego potencjału, ale był magiczny i dość tani...a to paladynowi wystarczało. A to że prezentował się ładnie, było dodatkowych plusem. Wszak ten oręż kupił za pieniądze Thunderdragona. I ów miecz miał zamiar właśnie jemu zwrócić, gdy powróci z Pyłów.
Zapłacił i ruszył poszukać Britty. Najemniczkę znalazł, niedaleko miejsca, w którym najął ją poprzednim razem. Britta niechętna była by ruszyć na kolejną wyprawę w dodatku do Pyłów, ale obiecała znaleźć takich co będą chętni. Niemniej Raydgast miał też drugie dla niej zadanie. Miała wyruszyć z raportami do Thunderdragona. Jego sługa byłby dla niej przewodnikiem. Paladyn bowiem bardziej ufał łucznicze, niż temu gamoniowi którego to Torwald zostawił.

Raporty paladyna zawierały suchy opis wydarzeń i pobytu w wiosce, potem przetrząsanie podziemi w poszukiwaniu drowów, wreszcie wydarzenia na samym zamku. Do tego dołączone były oryginalne listy i srebrna pieczęć Vhareuna. Poza jednak oficjalnymi raportami, paladyn napisał i drugi list zatytułowany. „Tylko dla oczu sir Torwalda Thunderdragona”.
W tym liście pisał wprost... ”Wydarzenia które opisuję w głównym raporcie są tylko jednym z problemów na które się natknąłem. Bowiem od drowów, których łatwo rozpoznać, groźniejszy jest osobnik, którego zła nie ukazuje barwa jego skóry. Odkryłem bowiem, że Gardar Tulip jest osobnikiem wielce podejrzanym , czyniącym wiele nieprawości na ziemiach mu podległych i spiskujący wrogami królestwa. Dowodów tych nie mogę jednakże przedstawić, gdyż szkodę bym uczynił wielką tym, którzy pomocy potrzebują. Niemniej Tulipowym słowom wiary nie dawaj, a jego samego Zakon powinien sprawdzić i jak najszybciej pozbawić majątku, bo czci on nie ma żadnej. To delikatna sprawa, wiem o tym. I zdaję sobie sprawę z tego, że mój list nie jest dla ciebie wystarczającym powodem, do tak dalekosiężnych kroków jakim jest usunięcie Tulipa z jego ziem. Mam jednakże nadzieję, że wystarczy, by Zakon miał owego szlachcica na oku, dla dobra królestwa. I liczę, że przyjdzie nam porozmawiać w tej sprawie, jeśli z Pyłów wrócę.”

Załatwiwszy sprawę listów, paladyn wreszcie udał się do karczmy, by przedstawić sprawę Iulusowi.
Akurat była pora kolacji, to i barda można było wtedy spotkać. Zasiadł przed kapłanem Tyra mówiąc przechodząc od razu do rzeczy.- Dobre wieści. Wiadomym już, gdzie się wasz Stick podział i gdzie zmierza. Do Pyłów poprzez Północny Las wraz ze sprzętem używanym przez górników.
Raydgast wyciągnął kilka pergaminów i przedłożył je kapłanowi.- Macie tu list polecający i list gończy za Stickiem. Możecie go więc łapać w majestacie prawa w obrębie królestwa i zapewne zaprzyjaźnionych państw.
Przeczesał włosy.- A i ja sam jadę za Stickiem, ino zbiorę kilku ludzi na tą wyprawę, bo Pyły to niebezpieczne miejsce. Zakładam Iulusie, że dołączycie?
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline