Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-09-2010, 19:24   #33
Kolgrim
 
Kolgrim's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolgrim nie jest za bardzo znanyKolgrim nie jest za bardzo znany
Duningan opatrzył rany, drugiemu krasnoludowi. Kolgrim był bardzo zadowolony. Po obu śladach starć zostały jedynie brudne zacieki, pokazujące, że w tym miejscu lała się krew. Odnalazł swą broń. Tylko sztylet gdzieś wbił się w skałę i chwilę się pomęczył zanim wyciągnął tą małą broń.

Potem dowiedział się, że jeden z towarzyszy nie żyje. Zaczął o nim rozmyślać i wspominać. Taki był zwyczaj z rodowej kopalni. Jeśli ktoś zginął, czy to od metanu, czy od czegoś innego, poświęcano godzinę pracy na wspominanie. Żeby oddać cześć zmarłemu. A następnie zapominano. Żeby duszy nic nie przyciągało do ciała i nic jej nie przeszkadzało przejść na tamten świat.

Jak on się nazywał? Arthas Krwistooki Lightbringer. Nie zdążył go poznać. Zbyt krótki czas podróży aby się poznać. Na pewno był świetnym wojownikiem...
Rozmyślał jeszcze przez długi czas. Już nie o zmarłym towarzyszu ale o szamanie, którego zamiast wziąć na tortury to się z nim rozmawia. Oni na pewno gdyby któregoś z nas w niewolę wzięli to by ani żelaza, ani ognia nie szczędzili. Patrzył na rozmawiających. Widział jak Duningan używając zwykłej konwersacji wyciągnął od szamana więcej niż oni zdołaliby przypalając mu pięty. W sumie, może to i lepiej...

Podczas dalszej części rozmowy... a może przesłuchania krasnolud łupał z nudów jednym ze swych kilofów dużą skałę. W końcu Duningan nadszedł i opowiedział o swej rozmowie. Kolgrim machnął ręką i powiedział:
-Nie podoba mi się to całe skradanie. Ale, jak los dziś pokazał, nie należy lekceważyć ani barbarzyńców ani innych zagrożeń. Zgadzam się na ten sposób podróży. - Podrapał się w głowę. Widać było, że intensywnie myślał. - Choć czuję, że wszystkim nam... ten sam los pisany co Arthasowi. Tchórzem nie jestem, śmierci się nie boję. Na dnie kopalni nieraz metan pieprznął i bywało, że wielu górników więcej nie ujrzało światłe dziennego. Możliwe, że nie wrócę z tej wyprawy... -Nagle rąbnął się potężnie w łeb i poprawił w kałdun.
-HA! O czym ja pieprzę! Pójdziemy tam i pokażemy demonom na co nas stać.
Kurr...
-Zdusił przekleństwo- Przez śmierć towarzysza na fizolo... filzo ... no na myślenie mnie wzięło. Zgadzam się i ruszajmy jak najszybciej, bo już nie mogę się doczekać następnej bitki. - Widać, że wojownicza część natury krasnoluda wzięła nad nim górę.
 
Kolgrim jest offline