Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-09-2010, 07:49   #145
Bielon
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Kamień to nie był hak. Trudno było mieć nadzieję, że uda się nim trafić w oko stalowego pierścienia. Trudno było mieć nadzieję, że się nie rozplącze, zwłaszcza kiedy wiązały go na końcu liny drżące ręce paladyna i kapłana. Jednak pomimo wszystkiego udało im się jakoś znaleziony hak umocować. Dopiero w tej chwili uzmysłowili sobie, że wielki segmentowy robal od jakiejś chwili nie daje po sobie znaku życia. Unieśli swój wzrok, ale dostrzegli go w tym samym miejscu co był wcześniej. Tylko sterczące w górę czułki wachlowały nieco bardziej nerwowo, jakby stwór wyczuwał ich bliskość. Ich obecność.


Krótka modlitwa do opiekuńczych bóstw mogła pomóc. Zaszkodzić z pewnością nie mogła. Dopiero po niej ruszyli ostrożnie wzdłuż ściany pieczary ku wyzierającej ze sklepienia studni. Skąpani w upiornym, błękitnym blasku portalu. Bez pochodni. Paladyn z liną w ręku a kapłan z korbaczem. Tak… profilaktycznie…


Byli może kilka kroków od pierścienia, kiedy równocześnie Ronir cisnął liną w górę szczęśliwie trafiając w pierścień i pozwalając by lina spadła z drugiej strony a wielka stonoga zwinęła w miejscu swe segmentowe cielsko i stanęła na wprost biegnących śmiałków. Jakby chciała odstraszyć ich. Przestrzec przed próbą zagarnięcia jej na wpół już skonsumowanego posiłku. Jej wielkie szczęki w paszczy i jadowe kolce na odwłoku nerwowo zatrzaskały, bestia gotowała się do ataku…


Ronir nie tracąc ni chwili, kiedy tylko drugi koniec liny znalazł się na ziemi, schwytał go i z desperacją człeka, który widzi już bliski koniec pełnej udręki drogi, skoczył. Szarpiąc linę ile sił wspinał się nie zważając na kapłana. Nydian… miał w ręku korbacz. Wielki segmentowy potwór opadł na swe chude łapki i ostrożnie ruszył ku niemu. Kapłan miał świadomość, że może nie zdążyć. Paladyn już znikał w czeluści studni, już chwytał się kamiennych wypustek, już był… bezpieczny.


Ciśnięty precz korbacz odwrócił na chwilę uwagę wielkiego, większego od elfa trzykrotnie stwora, który najwidoczniej reagował na dźwięk i ruch. Kapłan zamarł na chwilę czy to celowo, czy też sparaliżowany ze strachu. Wystarczyło. Wielka stonoga ruszyła ku korbaczowi, dając mu jedyną szansę na ocalenie. Skoczył i kilkoma ruchami ramion wzniósł swe ciało w górę. Był w studni…


Do błękitnego, falującego portalu dotarli bardzo szybko, choć nie bez wysiłku. Wcześniejsza droga w dół była znacznie łatwiejsza. Przez chwilę wahali się, czy wkroczyć w rozświetlający podziemny tunel blask, ale wiedzieli, że to jedyna szansa na powrót do domu. Raz jeszcze poprosili w myślach Bogów o błogosławieństwo … i wkroczyli w tętniącą kolorami przestrzeń…





KONIEC


Niniejszym gratuluję Ronirowi i Nydianowi powrotu do Wrót. Jesteście chłopcy w domu. Doświadczenie i inne sprawy załatwimy na GG.


Niebawem Wyprawa II…
 
Bielon jest offline