Arina z ciekawością rozejrzała się po elfiej siedzibie. Ucieszyła się widząc zaginioną dziewczynkę całą, zdrową i najwyraźniej zadowoloną ze swojej sytuacji. Zadowoloną o tyle o ile może być małe dziecko, któremu wymordowano właśnie całą rodzinę. Na szczęście małe dzieci szybko zapominają. Sama była tego najlepszym dowodem. Choć może w jej przypadku mocno przyczyniły się do tego wiedźmińskie eliksiry. Mała Jolita mogła znaleźć zapomnienie w czym innym: W czułej opiece i miłości osób którym na niej zależało. Miała nowy dom i szansę na normalne dzieciństwo. Jeśli tylko w jakiś sposób mogło to zależeć od niej, uważała że dziewczynkę należy pozostawić wśród elfów. Ludzie mieli dosyć własnych dzieci, by troszczyć się o cudze, a los tych niechcianych w ludzkich siedliskach nie był godny zazdrości. Tutaj najwyraźniej wszyscy pragnęli jej obecności.
Dłuższą chwilę poświęciła na dokładne przestudiowanie wyrysowanego na ścianie znaku.
- Ktoś wykorzystuje dawną wiedzę do szerzenia zła - odezwała się w końcu i popatrzyła na mężczyznę, który ich tutaj przyprowadził - Ten wilkołak był człowiekiem z wioski. Udało nam się go pokonać. Gdy wrócił do swojej pierwotnej postaci okazało się, że na ciele ma wypalony symbol wieży. Dokładnie taki jak ten tutaj. Czy nosicie wisiorki z tym symbolem?
- Ja... nie rozumiem... wszystkie słowa... - elf wydawał się zakłopotany. - Zgubiłem medalion... w chacie.
- Czy ktoś obcy się kręci koło ruin wieży? - Dziewczyna spróbowała zapytać prościej.
- Ruin? Nie... nie wiemy gdzie one... Nie szukaliśmy.
- Według legend powinny się znajdować gdzieś niedaleko wodospadu... - rozejrzała się po wnętrzu jaskini - a jakichś obcych widzieliście?
- Nie... bardzo pilnujemy... prywatności.
- Czy to znaczy, że nikt się nie kręcił w pobliżu? Czy że nie było obcych? Może to jakieś inne elfy?
- Nie wiemy. Tutaj... nie pojawił się nikt obcy... przez długi czas.
Arina westchnęła. Rozmowa z elfem była jak wyciąganie flaków ze skazańca. Powolne nawijanie ich na kołowrót zajmowało naprawdę sporo czasu:
- Czy pozwolicie nam przejść i poszukać ruin? Może nic nie znajdziemy, a może jednak czai się tam coś co i dla was może stanowić niebezpieczeństwo?
- Oczywiście... nie jesteśmy wrogami... wy i my.
Wiedźminka pokiwała głową twierdzącą. Dla ludzi była z pewnością takim samym dziwadłem jak elfy, tyle że czasami bardziej przydatnym. Nie miała co do ich poszanowania dla "innych" wielkich złudzeń. Popatrzyła jeszcze raz na znak na ścianie i powiodła po nim ręką. Ciekawe dlaczego został tu narysowany? Może to była jakaś wskazówka? Gdyby jednak odczytywać go wprost znaczyłoby, że wieża znajduje się gdzieś w górze nad wodospadem, ale w takim razie elfy z pewnością znalazłyby jakieś pozostałości ruin. Zapytała Agnusa o napisy na obwodzie i okazało się, że to nazwy miesięcy zapisane w starszej mowie. Nie miała pojęcia jak to powiązać z sama wieżą.
- Może ruiny znajdują się gdzieś pod ziemię? - Myślała na głos, ale to nawet jej wydawało się dziwaczne. Gdyby to była wieża krasnoluda mogłaby w to uwierzyć, ale elfów? - A ty co o tym myślisz? - Zapytała Marka.
- Pod ziemią, nie ma mowy. Spójrz na gwiazdy, pod ziemią ich nie ma - wzruszył ramionami i uśmiechnął się do dziewczyny.
Argument może i nie był najwyższej próby, ale dziewczynie też szukanie resztek po czymś co stworzyły elfy w ziemi wydało się zbyt dziwaczne, więc była w stanie się z nim zgodzić. Jednak coraz bardziej wątpiła w realne szanse znalezienia czegokolwiek skoro nie udało się to przez lata tutejszym mieszkańcom dlaczego miałoby się udać im w ciągu kilku godzin lub co najwyżej dni?
Ponownie zwróciła się do Agnusa:
- Te wisiorki z których jeden zgubiłeś... zrobiliście je czy też były tutaj gdy się zjawiliście?
- Wisiorki... nie, są nasze... Ale tutaj... gwiazdy... Wyznaczają kierunek?
Po uwadze starszego elfa Arina popatrzyła na kropki na obrazku. Szczerze mówiąc nie miała pojęcia w jaki sposób można z gwiazd cokolwiek wyczytać. Jeśli odnalezienie wieży zależało od wiedzy na temat gwiezdnej nawigacji to chyba byli w kropce. Jakoś nigdy nie zwracała większej uwagi na to co dzieje się nocą na niebie. Teraz ta ignorancja okazała się sporą przeszkodą w dokończeniu misji.
- Może znasz się na gwiazdach? - Z nadzieją popatrzyła na towarzyszącego jej wojownika.
- Umiem znaleźć na niebie odpowiednie układy, ale niewiele poza tym. Te tutaj kojarzę, jeśli odczytać z tego odpowiednią porę roku i poczekać na noc, moglibyśmy obrać odpowiedni kierunek.
Słysząc te słowa Arina obdarzyła Aleza typowo kobiecym uśmiechem, który obiecywał mężczyźnie wszystko to czego nie mogła powiedzieć ani zrobić w towarzystwie elfów:
- Cudownie! - Powiedziała - w takim razie poczekamy do wieczora i wtedy wszystko się wyjaśni. Może teraz, zanim zrobi się ciemno masz ochotę na kąpiel w jeziorze? Oczywiście jeśli nasi gospodarze nie mają nic przeciwko temu... - popatrzyła pytająco na Agnusa.
Elf wykonał zapraszający gest.
__________________ The lady in red is dancing in me. |